Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzucą na bruk?

Wioletta Wojtkowiak
- Zamieszkałem w garażu, bo nie stać mnie na mieszkanie - mówi lokator
- Zamieszkałem w garażu, bo nie stać mnie na mieszkanie - mówi lokator W. Wojtkowiak
Tarnobrzeska Spółdzielnia Mieszkaniowa chce się pozbyć lokatora, który zamieszkał w garażu należącym do spółdzielni.

Po naszej interwencji sprawa zrobiła się głośna, ale Tarnobrzeska Spółdzielnia Mieszkaniowa nie ustąpi.

Chce się pozbyć lokatora, który zamieszkał w garażu
Tarnobrzeska Spółdzielnia Mieszkaniowa żąda, by Czesław Filipczak przestał mieszkać w garażu, bo inaczej wykluczy go ze spółdzielni, a garaż wystawi na licytację. Zgodnie ze statutem, ma do tego prawo.

I chociaż w garażu na osiedlu Dzików Czesław Filipczak mieszka od stycznia, dopiero od kilku dni jest najpopularniejszym mieszkańcem w okolicy.

Czesław Filipczak, mieszkaniec garażu:
- Nie rozumiem, dlaczego spółdzielnia nie zgadza się na doprowadzenie wody do mojego garażu, skoro w garażach naprzeciwko mają kurki

(fot. W. Wojtkowiak)

Gdy we wtorek opisaliśmy, w jak nietypowych mieszka warunkach i że do szczęścia brakuje mu tylko wody, następnego dnia przed garażem pojawiły się kamery TVN. Niestety, sława może mu zaszkodzić.

STAĆ MNIE TYLKO NA GARAŻ
O okolicznościach swojego upadku "na dno", jak to nazywa Czesław Filipczak, nie chce mówić. Faktem jest, że blisko dwadzieścia lat mieszkał w bloku z żoną. W grudniu sprzedali mieszkanie i każde z nich poszło w swoją stronę.

Uzyskanymi pieniędzmi Filipczak spłacił trochę długów, część dał córce, a swoją część trzyma na czarną godzinę. Twierdzi, że ceny mieszkań tak skoczyły, że te oszczędności nie wystarczą nawet na kupno najmniejszego mieszkania. Zresztą,
kiedy mieszkał w cywilizowanych warunkach, nie było go stać na opłatę czynszu.

- Prowadziłem działalność gospodarczą, ale moja firma zbankrutowała. Z moim zdrowiem nie jest najlepiej, mam upośledzenie słuchu, więc dostałem rentę. Miałem dochodu 500 złotych, a czynsz wynosił 400 złotych. Dlatego stać mnie tylko na to, żeby tu być - przekonuje Filipczak, uchylając wejście do "domu".

Białą farbą wymalował swój adres i napis "lokal mieszkalny". Ma też skrzynkę na listy. Jest tu zameldowany, ku oburzeniu Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - właściciela garaży, która dowiedziała się o tym, gdy lokator zaczął walczyć o zgodę na doprowadzenie do garażu wody.
- W garażach naprzeciwko jest przecież woda. Jaki to problem doprowadzić ją do mnie? Chciałbym się umyć i zrobić sobie herbatę. Mógłbym w miarę normalnie żyć, nie być na niczyjej łasce - mówi Filipczak. - Przynajmniej do czasu, aż znajdę pracę i będzie mnie stać na coś lepszego.

Z goryczą wspomina, jak niedawno zakończyła się jego wizyta na plebanii, gdzie prosił o trochę wody. - Ksiądz proboszcz wylegitymował mnie, żądając dowodu osobistego. Spisał i powiedział, że mi nie pomoże, bo sam jest w potrzebie.

JAKIM CUDEM MA MELDUNEK?
Stanisławowi Widzowi, prezesowi Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, nie mieściło się w głowie, że Urząd Miasta zameldował Filipczaka w garażu, nie pytając TSM o zgodę na zamieszkanie w tym miejscu.

Na ten zarzut urzędnicy odpowiedzieli, że spółdzielnia jest w błędzie. Mówiąc wprost, nic jej do tego, bo przepisy ustawy o ewidencji ludności nie wymagają już, by meldowana osoba udowodniła, że ma prawo przebywać w lokalu, gdzie chce się zameldować. Co najważniejsze ewidencja służy zbieraniu informacji dotyczących miejsca zamieszkania i pobytu osób, a nie jest kontrolą nad legalnością zamieszkania i pobytu.

- Pan Filipczak ma tytuł prawny do lokalu, czyli spółdzielcze własnościowe prawo do garażu nr 1 przy Konfederacji Dzikowskiej 10 A, podał też adres lokalu. Spełnił wymogi i został zameldowany - mówi Józef Michalik, rzecznik magistratu. - Nie naszą rzeczą jest sprawdzać, czy określony lokal nadaje się na pobyt ludzi w rozumieniu przepisów prawa budowlanego.
SPROWADZI NA NAS ZAGROŻENIE
Józef Brudz, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, rozwiewa wątpliwości:

- Nie można mieszkać w zwykłym garażu. Budynek i jego usytuowanie muszą spełniać określone warunki techniczne, żeby mogli przebywać tam ludzie.
Chociaż garaż wygląda jak pokój - są tu meble, łóżko, stół, światło - to nie ma przecież kanalizacji. Zarząd Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej postanowił, że nie podłączy w tym garażu wody. Nie chce stwarzać tutaj warunków mieszkaniowych wbrew przepisom.

- I co z tego, że naprzeciwko w garażach jest woda? Tam można umyć ręce po brudnej robocie. Ale nie pozwolimy na to, by garaż spełniał rolę mieszkania - gorączkuje się Jan Kozak, zastępca prezesa do spraw technicznych spółdzielni.
Uznał, że Filipczak wykorzystuje garaż niezgodnie z prawem i sprowadza niebezpieczeństwo na siebie i otoczenie. Według statutu spółdzielni, w garażu można przechowywać wyłącznie samochód.

Wczoraj zarząd spółdzielni postawił mężczyźnie ultimatum. Musi użytkować garaż zgodnie z przeznaczeniem, co oznacza, że nie może tu spać, gotować i przebywać. W przeciwnym razie zarząd wystąpi do rady nadzorczej z wnioskiem o wykluczenie z członkostwa w spółdzielni. Konsekwencją tego może być sprzedaż garażu na licytacji.

Wiceprezes Kozak: - Butla gazowa musi stąd zniknąć w ciągu siedmiu dni. I nie tylko butla. Meble też, bo to materiały łatwo palne. Gdyby coś się temu człowiekowi stało, to ja pójdę siedzieć do więzienia. Bo to spółdzielnia odpowiada za bezpieczeństwo w tym obiekcie. Wystąpimy do nadzoru budowlanego i prokuratury.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie