Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lepiej oddaj książki

Wioletta Wojtkowiak
Stanisława Mazur, dyrektor tarnobrzeskiej biblioteki:- Kupujemy nowe książki, które potem do nas nie wracają. Nieuczciwi nie mogą być bezkarni.
Stanisława Mazur, dyrektor tarnobrzeskiej biblioteki:- Kupujemy nowe książki, które potem do nas nie wracają. Nieuczciwi nie mogą być bezkarni. W. Wojtkowiak
Czytelnicy z Tarnobrzega przetrzymujący książki w domu mogą zapłacić nawet kilka tysięcy złotych kary.

Miejska Biblioteka Publiczna w Tarnobrzegu skorzysta z usług windykatora, by odzyskać książki przetrzymywane przez czytelników. Dyrektor Stanisława Mazur ma nadzieję, że ta zapowiedź wystarczy, by zapominalscy zaczęli szturmować biblioteki.
Wypożyczający książki na "wieczne oddanie" są plagą wszystkich bibliotek. Rekordziści przetrzymują książki od dziesięciu lat. Nie reagują na wezwania do zapłaty, z czasem wstydzą się nawet pokazać. Mają nadzieję, że po wielu latach nikt nie będzie o wypożyczonej książce pamiętał. A z każdym dniem ich dług rośnie o 10 groszy.

- Rocznie wysyłamy 1500 upomnień do czytelników o zwrot egzemplarzy. Nasi pracownicy 400 razy ponaglali ich dzwoniąc do domów. Pukają też do mieszkań - mówi dyrektor biblioteki Stanisława Mazur.

Dają miesiąc na oddanie

Wkrótce bibliotekarzy wyręczą pracownicy firmy windykacyjnej, z którą książnica podpisze umowę. - To decyzja trudna i nieprzyjemna, ale sprawdzona, bo wiele bibliotek w Polsce ją stosuje. Na Podkarpaciu będziemy chyba pierwsi - mówi dyrektor Mazur.
- Kierownicy miejskich filii sporządzają listy spóźnialskich czytelników. Rozpoczęcie akcji windykacyjnej ogłosimy w mediach. Damy czytelnikom miesiąc na dobrowolny zwrot książek - dodaje Stanisława Mazur.
Jeśli nie skorzystają z amnestii ściąganiem ich długów zajmie się windykator, a wtedy oprócz zwykłej kary zapłacą także koszty administracyjne. Windykatorzy mają duże możliwości w ustaleniu adresu dłużnika, nawet jeśli wyjechał lub zmienił nazwisko.

Wróciły książki i pieniądze

Z usług windykatorów z powodzeniem korzystają biblioteki w wielu miastach: w Warszawie, Łodzi, Olsztynie, Radomiu. Chwalą, że to lepsze niż miesiące amnestii dla czytelników.
- Jestem bardzo zadowolona. Żałuję tylko, że na tak skuteczny sposób zdecydowałam się tak późno - przyznaje Anna Skubisz, szefowa Miejskiej Biblioteki Publicznej w Radomiu, która umowę z windykatorem podpisała 1 czerwca tego roku. Do połowy lipca na półki wróciło kilkaset egzemplarzy, a do budżetu wpłynęło 30 tysięcy złotych z tytułu kar.

Na wezwania windykatorów czytelnicy reagowali różnie. - Awanturowali się i zarzucali, że działamy niezgodnie z prawem. Oczywiście są w błędzie.
Anna Skubisz podkreśla, że bibliotece zależy przede wszystkim na odzyskaniu książek, a dopiero później na pobraniu kar za przetrzymywanie. W wyjątkowych przypadkach rezygnuje z należnych pieniędzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie