Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia walka "Bławata"

Wioletta Wojtkowiak
Major Kazimierz Bogacz z córką Anną Kowalską przed budynkiem dawnego ubeckiego więzienia w Tarnobrzegu. Tablicę poświęconą akcji „Bławata” odsłonięto dopiero w listopadzie tego roku.
Major Kazimierz Bogacz z córką Anną Kowalską przed budynkiem dawnego ubeckiego więzienia w Tarnobrzegu. Tablicę poświęconą akcji „Bławata” odsłonięto dopiero w listopadzie tego roku. W. Wojtkowiak
2 listopada 1944 roku rozbił więzienie Urzędu Bezpieczeństwa w Tarnobrzegu i ocalił 15 swoich żołnierzy przed wywózką na Syberię.

Samotną akcją ośmieszył ubeków. Dlatego w swoich raportach opisali, że więzienie rozbił nie jeden człowiek a 50-osobowa grupa. Oczywista bzdura, ale tak "uzbrojona" porażka miała nie kompromitować nowej władzy. Walkę o pamięć o prawdziwych okolicznościach tego wydarzenia prowadzi aż do dzisiaj.

W tej jednej z wielu niezwykłych historii Kazimierza Bogacza jest szalona odwaga, jest miłość, bez której nic by się nie powiodło i Boża opatrzność.

Październik 1944 roku. Urząd Bezpieczeństwa i NKWD zdruzgotały Armię Krajową masowymi aresztowaniami. Do więzienia przy ulicy Kościuszki w Tarnobrzegu trafia 15 akowców z oddziału Kazimierza Bogacza, pseudonim "Bławat". Jego samego wściekle szukają.
KOCHAŁ SIĘ W MOJEJ DZIEWCZYNIE

- "Bławata" już mamy, o tak - zaciska ręce przed Władysławą Żarów "Małą" zakochany w niej oficer Urzędu Bezpieczeństwa Henryk Pietrzak. Przyjaciel jej rodziców. Za Władysławą przyjechał, tak jak ona z rodziną, z Chodorowa za Lwowem. Tam, na Wschodzie razem działali w AK, teraz ona dziwi się w duchu, że z niego taki komunista.

Jednak Pietrzak nie wie, że w domu przy Dominikańskiej 16, w którym tak chętnie odwiedza Władysławę (swoim kolegom ubekom mówi, że to jego narzeczona), ona melinuje "Bławata", z wzajemnością w niej zakochanego. Liczyło się to, że dom odwiedzany przez komunistę był poza wszelkimi podejrzeniami... Nieostrożny oficer paple "Małej" o aresztowanych akowcach, nazwiskach poszukiwanych, zmianach warty. Ona sumiennie wykorzystywała jego do niej słabość.

- Nie mogłem mieć cudowniejszego wywiadu niż moja przyszła żona - przyznaje dziś Kazimierz Bogacz. - Gdyby jej nie było, wszyscy moi ludzie trafiliby na Sybir.
"Mała" od zakochanego Henryka wyciągnęła wszystko o aresztowanych akowcach. To od niej "Bławat" dowiedział się, że wszyscy więzieni będą 4 listopada wywiezieni do Rzeszowa, Przemyśla, a potem na Syberię. Nie zastanawiał się. Uwolnić chłopców, to był wewnętrzny przymus. Obowiązek.

UCIEKLI WSZYSCY

Napad zaplanował na 2 listopada nie dzieląc się pomysłem z nikim, jednak starannie wybierając moment - wieczorną zmianę wart, gdzie przez kilka minut był tylko jeden strażnik.

Dwa dni wcześniej swojego przyszłego szwagra Stanisława Żarówa poprosił o umówienie z uciekinierem ze Lwowa - Rutkowskim. 2 listopada Rutkowski miał obserwować bramę. A gdy wyjdą z niej wartownicy dziennej zmiany miał zapytać strażnika, czy w środku jest śledczy Henryk. Bo zdarzało się, że wieczorami wpadał na przesłuchania.

Potem miał szybko odejść do domu. Odpowiedź strażnika zza bramy "Bławat" chciał usłyszeć sam. - Nie ma go tu.

Wszedł na kościelny dziedziniec. Widząc modlącego się księdza, prosi szybko, żeby stąd poszedł i nie wracał. Szybko wdrapał się na mur dzielący klasztor Dominikanów od więzienia. Musiał tak stanąć, by przekroczyć płotek z drutu kolczastego, który postawili jeszcze Niemcy. Ten budynek służył już kolejnym katom.

- Skoczyłem jakieś trzy metry w dół. Dobiegłem do ściany więzienia i uchylonych drzwi. Wartownik stał tyłem w celi dla kobiet. Ręce do góry! - krzyknąłem. - Był tak zaskoczony, że ani drgnął. Wywołałem dwie kobiety. Marysię, sekretarkę naszego komendanta obwodu i kobietę, o której Henryk mówił "Małej", że ją zamknęli za posiadanie granatów. A strażnika zamknąłem w celi.

Kiedy otwierał kolejne cele rozlegały się okrzyki radości. Z pistoletem w ręku zastrzegł, że wychodzą sami akowcy, a nie złodzieje i volksdeutsche. Z budynku wyszedł ostatni, gdy cała 15 była bezpieczna poza murem. Wszystko bez krwi, w ciągu kilku minut.

Niedługo cieszył się sukcesem. Nie mogąc go schwytać milicjanci zemścili się na najbliższych współpracownikach "Bławata". Zastrzelili Michała Pitrę z Siedleszczan i Franciszka Baracza z Ocic. Oficer Henryk też zginął.

ŻYJĘ DLA PRAWDY

Od tamtych wydarzeń minęły już 63 lata. Kazimierz Bogacz sam spisał swoje wspomnienia, ale szokiem dla niego i rodziny było to, że ktoś próbował prawdę o rozbiciu więzienia zafałszować.

- Kilka lat temu w opracowaniach lokalnych historyków pojawiały się nazwiska osób, które rzekomo współuczestniczyły w tej akcji ubezpieczając ojca - przyznaje Anna Kowalska, córka "Bławata". - Żyję tak długo, żebym mógł swojej prawdy dowieść. Do więzienia poszedłem sam. Oprócz mojej przyszłej żony nie było nikogo, komu mógłbym zaufać - dodaje 93-letni major.

Kombatant, który nigdy nie dbał o zaszczyty, zaczął korespondencję z Instytutem Pamięci Narodowej, zarzucając autorom manipulację. Przed rokiem prezes IPN zaproponował wydanie jego wspomnień w zeszytach historycznych WiN. W maju w domu Bogacza gościł pracownik IPN oddelegowany do zbadania sprawy.

- Najdziwniejsze jest to, że za rozbicie więzienia nikt więcej oprócz mojego ojca nie poniósł żadnej kary. Jak sięgnę pamięcią, od dzieciństwa słyszałam jedną wersję na temat uwolnienia akowców. Ojciec nie należy do osób, które by kogokolwiek pomijały - podkreśla Kowalska, która boleje, że akowska przeszłość ojca zaciążyła na życiu całej rodziny.

- Kiedy był więziony mama zaharowywała się, by utrzymać mnie i siostrę. Kiedy chorowała trafiałyśmy do sierocińca. Mając 29 lat była już na rencie, nie mogła pracować. Zmarła mając 62 lata, 20 lat temu. Tata zawsze zarabiał mniej, na nic nie starczało.

"Bławat" nigdy nie chciał iść na żadne ugody. Długa walka sprawiła, że dopiero od dwóch tygodni akcję rozbicia więzienia UB w Tarnobrzegu upamiętnia tablica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie