Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

List w zaświaty

Marcin Radzimowski
W Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie wszyscy zauważyli, że jeden z lokatorów od dwóch lat nie żyje…
W Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie wszyscy zauważyli, że jeden z lokatorów od dwóch lat nie żyje… M. Radzimowski
Tarnobrzeska Spółdzielnia Mieszkaniowa dopiero dwa lata po śmierci jednego z lokatorów zawiadomiła go, żeby złożył wnioski dotyczące projektu uchwały.

Tarnobrzeska Spółdzielnia Mieszkaniowa listem poleconym zawiadomiła lokatora, że może zgłosić do zarządu swoje wnioski dotyczące projektu jednej z uchwał. Niby nic dziwnego gdyby nie fakt, że lokator… nie żyje od dwóch lat.

Zwykła pomyłka, czy efekt bałaganu w dokumentach spółdzielni? Brat nieżyjącego byłego lokatora TSM nie ma wątpliwości, że chodzi o to drugie.

W spółdzielni wiedzieli

- Ja jestem właścicielem mieszkania po zmarłym bracie, zaraz po jego śmierci dostarczyłem do spółdzielni dokumenty, między innymi odpis aktu notarialnego. I od tamtej pory na moje imię i nazwisko przychodzą ze spółdzielni rachunki, za wodę - wylicza Przemysław Moskal z Tarnobrzega.

Tym większe było zdziwienie tarnobrzeżanina, kiedy w skrzynce pocztowej znalazł awizo adresowane do nieżyjącego brata. Na poczcie odebrał list od spółdzielni. Władze informują o tym, że do wglądu wyłożony będzie projekt uchwały zarządu w sprawie określenia przedmiotu odrębnej własności lokali w bloku.

- Czy pracownicy tej spółdzielni naprawdę nic nie robią? Przez dwa lata nikt nie znalazł czasu, żeby wprowadzić zmiany w dokumentach? - oburza się tarnobrzeżanin.
"(…) Jednocześnie informujemy, że w terminie 14 dni po upływie okresu wyłożenia projektu Uchwały do wglądu może pan/pani przedstawić Zarządowi Spółdzielni pisemne wnioski dotyczące zmian tego projektu" - czytamy w piśmie z TSM.

Niezręczność w bazie

Pod korespondencją widnieją pieczątki zastępcy głównego księgowego TSM oraz pełniącego obowiązki prezesa zarządu TSM, Jana Kozaka.
- No cóż, doszło do zwykłej ludzkiej pomyłki. Osobiście przeprosiłem tego pana, ale takie rzeczy się zdarzają - mówi Jan Kozak, p. o. prezesa spółdzielni. - W bazie danych w jednym z komputerów nie zostały wprowadzone dane i dlatego wyszła tak niezręczna sytuacja. Jest mi przykro, ale stało się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie