Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiary nożowniczki z Tarnobrzega

Marcin Radzimowski
Znana z tego, że... pijana rzuca się z nożem na kochanków  „autostopowiczka” z Tarnobrzega na razie trafiła za kraty na trzy miesiące.
Znana z tego, że... pijana rzuca się z nożem na kochanków „autostopowiczka” z Tarnobrzega na razie trafiła za kraty na trzy miesiące.
Gdy kochanek zagroził odejściem, chwyciła za nóż. Dostał dwa razy, ale lekarze go uratowali.

Podobnie jak poprzedniego konkubenta Katarzyny, nożowniczki z Tarnobrzega. Kobieta nie ma dowodu osobistego, nie ma stałego meldunku. Wszystko, co ma, to koszmarny życiorys.

Gdy miała dwa lata, rodzice oddali ją do adopcji. Dlaczego? Ona tego nie wie. W rodzinie zastępczej w wieku szkolnym sprawiała problemy wychowawcze. Z każdym rokiem było coraz gorzej, z trudem ukończyła Ochotniczy Hufiec Pracy. Potem poznała chłopaka, wyszła za mąż. Miało się wszystko zmienić, ale się nie zmieniło…

SEKS ZA DYCHĘ

Parking obok dworca PKS Tarnobrzeg, przy drodze wylotowej z miasta. Jak zwykle, kilka osób łapie okazję. Uczniowie dojeżdżający do szkół i ci, którzy spóźnili się na autobus. Pośród nich chuda, niewysoka kobieta z krótko ściętymi włosami i widocznymi brakami uzębienia. To Katarzyna. Zatrzymuje się auto osobowe.

- Choć, podjedziemy tutaj niedaleko na seks. Dasz mi piętnaście złotych - proponuje kobieta kompletnie zaskoczonemu kierowcy, przekonanemu, że to autostopowiczka.
Kobieta słyszy stanowczą odmowę, ale wciąż nalega. Mówi, że za dziesięć złotych też może być. Nietrudno zgadnąć, że potrzebuje pieniędzy na alkohol. Tym razem nie znalazła "klienta", ale w końcu znajdzie. Będzie zatrzymywać auta do skutku.

- Nikt nie wie, od jak dawna jest w mieście. Kiedyś zatrzymywała tiry na ulicy Sikorskiego, oferowała swoje usługi - mówi jeden z tarnobrzeskich policjantów.
Pochodzi z Dolnego Śląska. Tam się urodziła, tam rodzice oddali ją do adopcji. Jak trafiła do Tarnobrzega, dowiadujemy się dopiero z akt sprawy karnej sprzed dwóch lat. Wtedy po raz pierwszy, ale nie ostatni, dźgnęła nożem swojego konkubenta. Niejednego zresztą.

POZA MARGINESEM

Ma 32 lata i ogromny bagaż doświadczeń, tych najgorszych. Jej małżeństwo szybko się rozpadło. Piła dzień w dzień, nie pracowała, kradła. Odkąd pamięta, obraca się w środowisku meneli, gdzie żadna sfera życia nie jest "zarezerwowana". Do teraz urodziła siedmioro dzieci, mają od 3 do 15 lat.

Ojców niektórych dzieci nawet nie zna, większość z nich było płodzonych w stanie upojenia, podczas licznych libacji alkoholowych. Wszystkie dzieci sądy jej zabrały, są w domach dziecka i u rodzin zastępczych w całym kraju.

Z pewnością tam mają lepiej, bo ich matka stoczyła się na samo dno. Chwilę mieszkała we Wrocławiu, kątem w różnych melinach, z równymi typami spod ciemnej gwiazdy. Z akt sprawy dowiadujemy się, że trzy lata temu opuściła Wrocław.
Z jej relacji wynika, że "jechała z żołnierzami do Sandomierza", potem zatrzymała samochód na okazję.

- Zatrzymał się Grzegorz i mnie zabrał. No i tak już zostałam z nim - zeznawała w sądzie kobieta. - Ja jak piję, to tak, żeby zapomnieć. Ale żadnych wynalazków to nie piję, jak denaturat albo jakieś inne.

Ale to było dwa lata temu. Potem przyszedł czas i na denaturat, i na inne wynalazki. Ale na porządku dziennym są tanie wina.
NOŻEM W BRZUCH

30 stycznia 2005 roku na pozór niczym się nie różnił od innych dni. Od samego rana Katarzyna piła wraz ze swoim konkubentem Grzegorzem oraz ich wspólnym znajomym. W mieszkaniu-melinie w jednym z bloków na tarnobrzeskim osiedlu Skalna Góra.

Gdy towarzystwo było już mocno pijane, między kochankami doszło do sprzeczki. Powód był "konkretny" - ona nie chciała mu podać paczki z papierosami, on ją uderzył w twarz. Kobieta, zataczając się z powodu opilstwa, chwyciła za nóż leżący na stole i uderzyła konkubenta w brzuch.

- Popatrz, ku… dziabnęła mnie nożem - wymamrotał do kolegi ranny mężczyzna. Chwilę potem zalał się krwią.

Gdyby nie wezwana pomoc, mogło się to zakończyć tragicznie. Raniony nożem mężczyzna prawie dwa tygodnie spędził w szpitalu. Katarzyna usłyszała zarzut narażenia na ciężki uszczerbek ciała, realnie zagrażający życiu. W czasie śledztwa ustalono, że to nie był pierwszy przypadek, kiedy kobieta chwyciła za nóż.
- Tego gościa już parę razy uderzyła nożem, ale zawsze w rękę albo w nogę trafiała, jak się zasłonił. O takich rzeczach policji nie ma nawet co informować, bo i po co - przekonuje jeden ze znajomych Katarzyny.

W czerwcu 2005 roku tarnobrzeski Sąd Rejonowy skazał kobietę na dwa lata więzienia, z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na pięć lat.

ZNÓW CHWYCIŁA ZA NÓŻ

Po wyroku nic się w życiu Katarzyny nie zmieniło. Nadal dzień w dzień piła, najczęściej na umór, prowadzała się w nieciekawym towarzystwie. Czasami zatrzymywała "okazję" przy drodze wylotowej z Tarnobrzega. Styl jej życia zdradzały popodbijane oczy, odór alkoholu i twarz starsza od wieku o jakieś 20 lat.

Co jakiś czas zmieniała "partnera życiowego". Ostatnio przebywała w niewielkiej wsi koło Padwi Narodowej w powiecie mieleckim, jej kompanem od łóżka i kieliszka był niejaki Marek. Ale ten związek rozbiła awantura, do której doszło dwa tygodnie temu.

- Jak ustaliliśmy do tej pory, Katarzyna i jej konkubent pili alkohol w towarzystwie dwóch innych mężczyzn. W pewnej chwili doszło do awantury - mówi prokurator Marek Grela z Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu.

Konkubent miał Katarzynie oznajmić, że chce ją opuścić. Doszło do sprzeczki, potem szarpaniny. 32-latka, długo się nie namyślając, pobiegła do kuchni po nóż, wpadła do pokoju i dwukrotnie wbiła ostrze w klatkę piersiową Marka.

- Mężczyzna został poważnie ranny, jego życie było zagrożone. Gdyby nie udzielona w szpitalu pomoc, mogłoby się to zakończyć śmiercią - dodaje prokurator Grela.
Nożowniczka usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa, sąd aresztował ją tymczasowo na trzy miesiące.

Badana przez psychiatrę do poprzedniej sprawy, kobieta mówiła, że bardzo lubi czytać książki. Przede wszystkim wojenne, żołnierskie, kryminały i miłosne. Teraz zapewne będzie miała sporo czasu, aby oddawać się swojemu ulubionemu zajęciu…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie