Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Rozmus zmylony przez GPS

Wioletta Wojtkowiak
Karol Strasburger w Tarnobrzegu grał w sukience. towarzyszyła mu Anna Korcz
Karol Strasburger w Tarnobrzegu grał w sukience. towarzyszyła mu Anna Korcz
Już od 30 lat Tarnobrzeski Domu Kultury gości gwiazdy najlepszych polskich scen. Z każdą wizytą teatrów wiążą się anegdoty i wspomnienia.

Jubileuszowa, trzydziesta Barbórkowa Drama Teatralna w Tarnobrzegu dostarczyła wrażeń nie tylko publiczności. Dała też nauczkę aktorom z Warszawy, że warto ufać mapie, a nie dać się prowadzić.

Oto dowód na to, że nowoczesna technika nie sprawdza się w teatrze. Najśmieszniejsze zakulisowe zdarzenia tej dramy były związane właśnie z przyjazdem aktorów - zdradza Andrzej Wilgosz, instruktor teatralny Domu Kultury, biorący udział w planowaniu kulturalnego wydarzenia sezonu.

BO WYRWĘ TEN SPRZĘT

Aż sześć i pół godziny potrzebowały gwiazdy Teatru Scena Prezentacje, żeby dotrzeć do Tarnobrzega. Kierowca włączył GPS, który wyprowadził go na przeprawę promową po drugiej stronie Wisły, o tej porze oczywiście nieczynną.
Był już 9 grudnia około drugiej w nocy, gdy zaspane panie Hanna Śleszyńska, Daria Widawska, Grażyna Wolszczak i reszta zespołu, za radą miejscowego człowieka, szukali mostu w Nagnajowie, który przeprowadzi ich na drugi brzeg.

Dwa dni później w identyczny sposób GPS doprowadził na przeciwny brzeg rzeki aktorów Teatru Bajka. I tak Robert Rozmus, który przecież trasę zna na pamięć, bo do rodzinnego Krosna jeździ przez Tarnobrzeg, dopłynął do miasta promem.
Mało tego. Niezrażony kierowca Prezentacji wymyślił drogę powrotną do Warszawy przez Busko Zdrój i jakoś nie chciał słuchać sugestii pracowników Domu Kultury, że to trochę za daleko…
Rozdrażniony planowaniem trasy Marcin Troński wybuchnął, że wyłącza GPS, a jeśli kierowca ośmieli się skorzystać z niego jeszcze raz, to mu wyrwie ten sprzęt z korzeniami.

BŁĄDZIĆ JEST RZECZĄ LUDZKĄ

Podobny los spotkał kilka lat temu ekipę Teatru Scena Prezentacje. Była śnieżna, mroźna zima. - Przyjazd aktorów przedłużał się, wszyscy byliśmy zdenerwowani - wspomina Wilgosz.

Zofia Merle tak sugestywnie wmówiła kierowcy, że jadą do Tarnowa, iż wylądowali po drugiej stronie Wisły. Tankując na stacji, przypadkiem spojrzał w kartę zlecenia i jęknął. Okazało się, że ma wypisane "Tarnobrzeg".

Kiedy Zofia Merle wyszła z busa, przejmująco biła się w pierś i wołała: " Zośki wina, Zośki wina, wybaczcie, Zośka Tarnobrzeg z Tarnowem pomyliła".

Tarnobrzeg to miasto, gdzie wielokrotnie błądziły znane aktorki. A jeśli przyjeżdża Maja Komorowska, organizatorzy muszą być w pełnej gotowości. Przed laty zdarzyło się bowiem, że Maja Komorowska, zwiedzając klasztor Dominikanów, nie mogła trafić do Domu Kultury. Nikt nie wie, jak i dlaczego znalazła się nagle na wiślanym wale.

Parę lat później Andrzej Wilgosz został postawiony przy garderobie pani Komorowskiej. Reżyser kazał jej pilnować, bo miała problemy z trafieniem na scenę. Zamiast w prawo, skręcała w lewo. - Potem serdecznie dziękowała, że ją pilotowałem.

Zbyt daleko zaszła również Ewa Ziętek, znana Marta Gabriel ze "Złotopolskich". Podczas spaceru po mieście chciała kupić płaszcz. Kiedy wybiła godzina próby Teatru Komedia, jej wciąż nie było. Było ciemno, pomyliła kierunki, zapytała o drogę. Tarnobrzeżanin wywiódł ją w pole. Zapytany, jak trafić do Domu Kultury, skierował ją do… zamku w Dzikowie.

ONA CZY NIE ONA

Sprawiedliwie przyznajmy, że publiczność też się myli. A czasem potrafi przejść obojętnie obok aktorki, która po spektaklu, już bez makijażu i w zwykłym ubraniu, siedzi w foyer i jest gotowa rozdawać autografy.
Dobrych kilkanaście minut upłynęło, zanim ktoś podszedł do znakomitej Grażyny Barszczewskiej…

W tym roku Grażyna Wolszczak, przechodząc do kawiarni Domu Kultury, usłyszała: - Pani jest taka inna. Taka normalna, zwyczajna. Aktorka zaczęła tłumaczyć, że ona też lubi siebie na kolorowych zdjęciach. Jest wtedy taka piękna i "zrobiona".
Bywa, że publiczność nie wybacza, wymaga ciągłej gotowości. - Co te panie takie nieumalowane - wzdrygnęły się damy, obserwujące aktorki przed założeniem kostiumu.

- Doktor Sambor, doktor Sambor - popiskiwały nastolatki, chodzące na zajęcia plastyczne do Domu Kultury, na widok przystojnego aktora serialu "Na dobre i na złe". Jakaś pani była rozczarowana, że Radek Krzyżowski w lekarskim fartuchu na ekranie wydaje się taki postawny, a tu jakiś mniejszy i chudszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie