Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tarnobrzeżanie mają siłownię w piwnicy

Klaudia Tajs
Od lewej w dolnym rzędzie: Krzysztof Wrona, podopieczny Jana Dryki, mistrz Polski i mistrz świata w trójboju siłowym. Jan Dryka obok.
Od lewej w dolnym rzędzie: Krzysztof Wrona, podopieczny Jana Dryki, mistrz Polski i mistrz świata w trójboju siłowym. Jan Dryka obok. K. Tajs
Młodzi tarnobrzeżanie ćwiczą w piwnicy. Mimo to odnoszą sukcesy na ogólnopolskich zawodach.

Od marca grupa młodych ciężarowców z Tarnobrzega ćwiczy w piwnicy u trenera, gdyż nie może podnosić sztang w miejscowej siłowni. - Gdyby zawodnicy dostosowali się do regulaminu naszej siłowni, mogliby ćwiczyć, a tak nie jest - tłumaczy Stanisław Żwiruk, zastępca dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji Wisła w Tarnobrzegu.

Jan Dryka swój największy sukces odniósł w 1972 roku, kiedy podczas mistrzostw Polski jako młodzik zdobył w trójboju trzecie miejsce. Był samoukiem. Po maturze nie poszedł do Akademii Wychowania Fizycznego. Założył rodzinę, na którą musiał zarobić. Po wylewie krwi do mózgu przeszedł na rentę. Nie chciał rozstawać się ze sportem. Zaczął trenować młodzież.

WYSZKOLIŁ WIELU MISTRZÓW

O Janie Dryce w Tarnobrzegu mówi się, że potrafi z zawodnika wycisnąć wiele. Jego podopieczni, między innymi Krzysiek Wrona, ma na swoim koncie mistrzostwo Polski, Europy i świata. Jego sztangistki siostry Izabela i Monika Gajda po miesiącu wyciskania także stanęły na podium. Od kilu lat działa jako wiceprezes w Integracyjnym Klubie Sportowym. Prowadzi sekcję podnoszenia ciężarów.

Jako trener realizował się także przez pewien czas w pracy zawodowej. Został pomocnikiem w siłowni w Ośrodku Sportu i Rekreacji Wisła w Tarnobrzegu. Zostawał po godzinach, by ćwiczyć z młodzieżą ze swojej sekcji. - Wykupiłem dla nich karnet za 200 złotych i dałem zawodnikom, żeby nie było, że wchodzą za darmo - przypomina Jan Dryka. - W siłowni jest profesjonalny sprzęt, który pozwalał moim zawodnikom doszlifować formę. Niestety z czasem okazało się, że zawodnicy są niemile widziani w siłowni, bo podobno niszczą sprzęt. Było też wiele innych zarzutów, z którymi się nie zgadzam.
BEZ SIEDZIBY Z MEDALAMI

W marcu Jan Dryka odszedł z pracy. Powodów było kilka. Od tego czasu nie prowadzi też naboru do swojej sekcji. Główny powód to brak lokalu. Próbował w szkołach, ale nie udało się. Chciał także wynająć salę od jednej ze spółdzielni mieszkaniowych. - Powiedzieli taką kwotę za wynajęcie, że nie ma mowy o ćwiczeniach - wtrąca trener.

Jednak nie dał za wygraną. Kilka swoich sztang zniósł do niewielkiego korytarza w piwnicy swojego bloku, w którym mieszka. Za zgodą lokatorów treningi odbywają się dwa razy w tygodniu. - Trenuję tylko siedmioro młodych ludzi, więcej nie mogę, bo warunki nie pozwalają - mówi z żalem trener. - Piwnica jest za wąska. Chętnych jest wielu, bo młodzież chce wyciskać, ale jestem bezradny.

Mimo trudnych warunków lokalowych, jego podopieczni kilka tygodni temu odnieśli sukces w Pucharze Świętokrzyskim w Kunowie. - Piotrek Nawrot i Rafał Maciąg wywalczyli "złoto" - wylicza trener. - Justyna Pęk była druga. Mieliśmy także trzecie miejsca.

NIECH ĆWICZĄ, ALE REGULAMINOWO

O tym, dlaczego młodzi ciężarowcy nie trenują w siłowni Ośrodka Sportu i Rekreacji Wisła rozmawiamy z jego wicedyrektorem. - Jan Dryka, mimo naszych próśb, by został, sam odszedł z pracy - mówi Stanisław Żwiruk. - Za nim odeszła młodzież z sekcji podnoszenia ciężarów. My nie bronimy im ćwiczyć na naszym sprzęcie, tylko niech przestrzegają regulaminu.

Stanisław Żwiruk tłumaczy, że klienci siłowni coraz częściej narzekali na zachowanie podopiecznych Jana Dryki. - To różna młodzież, dlatego były przekleństwa - tłumaczy wicedyrektor. - Ponadto nasza siłownia ma charakter ogólnorozwojowy. Ciężarowcy trenują w inny sposób, na cięższym sprzęcie, dlatego obawialiśmy się, że mogą zniszczyć nasze urządzenia. Młodzież z sekcji może u nas ćwiczyć, ale musi dostosować się do regulaminu siłowni.

MOŻE W STAREJ WYMIENNIKOWNI?

Szukając siedziby dla ćwiczącej młodzieży Jan Dryka zapukał do drzwi prezydenta miasta, który obiecał, że znajdzie dla nich pomieszczenie. Był także u prezesa Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu. Trener miał nadzieję, że przedsiębiorstwo udostępni na jego potrzeby jedną z dwóch nieczynnych wymiennikowni ciepła. - Pan Dryka był u mnie kilkakrotnie - przyznaje Stanisław Gurdak, prezes Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Tarnobrzegu. - Faktycznie mamy dwa budynki po wymiennikowniach ciepła, w których młodzież mogłaby ćwiczyć. Jednym z nich zainteresował się lokalny samorząd, który planuje otworzyć tam filię biblioteki. Drugie pomieszczenie jest wolne.

Na przeszkodzie odstąpienia drugiego pomieszczenia młodym ciężarowcom są pieniądze. Zawodników nie stać na kupno, a nawet na dzierżawę lokalu. - Przedsiębiorstwa nie stać na bezpłatne przekazanie pomieszczeń młodzieży - dodaje prezes Gurdak. - Lokalny samorząd także tłumaczy, że nie może lokalu wykupić. Trzymamy kciuki za młodych ludzi i jego trenera, i mamy nadzieję, że w końcu znajdą siedzibę do ćwiczeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie