Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Tarnobrzegu kłótnia o hot-spot

Redakcja
Antena hot-spotu została przeniesiona na budynek administracji osiedlowej.
Antena hot-spotu została przeniesiona na budynek administracji osiedlowej. M. Radzimowski
Uznając, że promieniowanie szkodzi mieszkańcy bloku na tarnobrzeskim Dzikowie zażądali usunięcia nadajnika miejskiego Internetu.

Bezprzewodowy, darmowy Internet, który przed rokiem miasto zafundowało mieszkańcom Tarnobrzega zamiast łączyć podzielił. Lokatorzy bloku przy ulicy Konfederacji Dzikowskiej 26 wymusili zdjęcie z dachu hot-spota przez co część osiedla Dzików straciła dostęp do sieci.

Protest do prezydenta podpisali solidarnie. Za wyjątkiem dwóch właścicieli mieszkań wszyscy lokatorzy zażądali, by bezprzewodowy nadajnik miejskiej, darmowej sieci usunąć z bloku. Chociaż nie ma żadnych dowodów na to, że tak pożądane i powszechne w miastach urządzenia szkodzą znaleźli się tacy, którzy przekonują, że od tych fal radiowych i pola elektromagnetycznego biorą się kłopoty ze zdrowiem.

- To był główny powód, że zaprotestowaliśmy - przyznaje anonimowo jedna z mieszkanek bloku, w którym nie znaleźliśmy chętnego do oficjalnej rozmowy. - Miałam to prosto nad głową - pokazuje lokatorka ostatniego piętra. - Po co mi to. Mam męża sercowca, boję się o jego zdrowie. Zresztą w bloku są małe dzieci. Sąsiadka wie najlepiej, jakie to szkodliwe, bo pracuje w szpitalu. - A poza tym - dodaje inny mężczyzna - i tak nie mogliśmy z tego korzystać, bo odbiór jest zły. Mamy internet z innego źródła.

Dla świętego spokoju

- Że groźne dla zdrowia to głupota - słyszymy od Jana Kozaka, wiceprezesa Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która zainstalowała i dba o miejskie hot-spoty. - Tylko kłopoty teraz mamy.

Bo o podobnym sprzeciwie jeszcze w Polsce nie słyszano. W Tarnobrzegu darmowy Internet był kartą przetargową w kampanii wyborczej. Potem mieszkańcy pilnowali, czy prezydent wypełni obietnicę. Tarnobrzeżanie skarżą się nawet, że sygnał jest za słaby i chcą, by ilość punktów zwiększyć. Są teraz na 1 Maja 7, Kossaka 3, Piłsudskiego 2, Mickiewicza 1. Nadajnik na Konfederacji Dzikowskiej 26 zamontowano, jak inne w marcu ubiegłego roku. Lokatorzy tego bloku mają teraz za złe, że nikt ich nie pytał o zdanie.

Tylko z jednym ich argumentem specjaliści się zgadzają. - Korzystanie z Internetu jest możliwe pod warunkiem, że antena widzi nadajnik. Ten był na dachu, więc w tym bloku odbiór nie był najlepszy - wyjaśnia Piotr Wysocki z działu technicznego. Zapytany o szkodliwość urządzenia zdecydowanie zaprzecza.

Spółdzielnia nadajnik zabrała. - Jeżeli cały budynek występuje z protestem nie ma sensu się upierać - mówi Grzegorz Gruca, szef administracji osiedla Dzików. Za to protestują inni, którzy darmowy sygnał stracili.
Pokrzywdzeni wołają

- To jakaś paranoja. Pomóżcie! - proszą teraz mieszkańcy bloku przy ulicy Słomki, do których sygnał już nie trafia. Bo niechciany hot-spot jest teraz na budynku administracji osiedla Dzików przy ulicy Tarnowskiego. Tak postanowiła spółdzielnia nie chcąc wywoływać kolejnych awantur. Za to zasięg mają mieszkańcy ulicy Paderewskiego, jednej z najbogatszych ulic miasta.

Mieszkańcy, którzy zasięg stracili uważają, że wyrządzono im krzywdę. Niektórzy specjalnie pokupowali komputery, żeby dzieci mogły skorzystać z darmowej sieci.

- Większości nie stać na comiesięczne opłaty za internet. Może nie działał zawsze
błyskawicznie, ale jednak był… - żali się młodzież. Apeluje do władz miasta. - Dajcie jeszcze jeden nadajnik.

- Zrobimy wszystko, by kolejne postawić. Ten możemy przenosić do skutku, aż ktoś uzna, że w tym nie ma zła - mówi zastępca prezydenta Andrzej Wójtowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie