Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Zamkowej grzyb nie daje żyć

Michał Dominik
Jeden z mieszkańców budynku przy ulicy Zamokowej pokazuje zagrzybiony sufit w kuchni.
Jeden z mieszkańców budynku przy ulicy Zamokowej pokazuje zagrzybiony sufit w kuchni. M. Dominik
Tragiczne warunki mieszkaniowe po raz kolejny dały o sobie znać mieszkańcom ulicy Zamkowej w Tarnobrzegu.

- Obiecywano nam, że grzyb już się nie pojawi, a po zimie jest na ścianach niemal w każdym pomieszczeniu w tym budynku - grzmią lokatorzy baraku socjalnego przy ulicy Zamkowej w Tarnobrzegu. - Nie chcemy już dłużej tu mieszkać! - mówią.
O perypetiach mieszkańców lokali socjalnych na tarnobrzeskim Mokrzyszowie pisaliśmy już kilkakrotnie. Przypomnijmy, że ich administratorem jest Tarnobrzeskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Wśród wielu problemów z jakimi na co dzień muszą zmagać się żyjący tam ludzie na pierwszy plan wysuwa się zjawisko wilgoci, która trawi ściany i sufity w pokojach, wspólnych łazienkach, czy kuchni.

GRZYB NIE DAJE ŻYĆ

- Jestem chory na płuca i duszę się od tego grzyba - mówi Czesław Galek, jeden z mieszkańców baraku. - Miał zniknąć po malowaniu raz na zawsze, ale nic z tego! - dodaje oburzony mężczyzna.

Lokatorzy budynku przy Zamkowej najbardziej boją się o swoje dzieci, które wdychając przesiąknięte smrodem wilgoci i środków grzybobójczych powietrze przypłacają to ciągłymi chorobami.

Kolejny problem z jakim muszą radzić sobie ci ludzie to ciągłe akty wandalizmu. Zniszczone toalety, zdewastowane umywalki i kabiny prysznicowe oraz popsute kuchenki gazowe to normalny widok w baraku na Mokrzyszowie.

- Do tego te wysokie rachunki za czynsz i media. Kto by pomyślał, że za takie warunki mieszkalne ktoś może wymagać od nas około ośmiuset złotych! - dziwią się lokatorzy baraku.

NIE MOGĄ SIĘ POROZUMIEĆ

Wojciech Brzezowski, prezes Tarnobrzeskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego uważa, że za taki opłakany stan mieszkań socjalnych odpowiadają przede wszystkim ich lokatorzy. Jego zdaniem nie szanują oni bowiem tego co mają, a wręcz niektóre ich zachowania wskazują na to, że celowo niszczą budynek.

- Większość z mieszkających tam rodzin nie zapłaciła nawet złotówki za rachunki i nie wykazała choćby najmniejszej chęci zmniejszenia długu - tłumaczy prezes Brzezowski.

Jeśli zaś chodzi o wilgoć to zapewnia, że konserwatorzy pojawią się na miejscu i po raz kolejny przyjrzą się zagrzybionym ścianom i sufitom. Być może sprawę rozwiąże rozszczelnienie stropu.

Choć prezes przyznaje, że sytuacja w lokalach na Zamkowej wydaje się patowa, to apeluje do ich mieszkańców o aktywne włączenie się we wspólne rozwiązywanie problemów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie