Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papierowy atak na burmistrza

Klaudia Tajs
Mieszkańcy Baranowa Sandomierskiego przekazują sobie gazetkę pocztą pantoflową, jednak oficjalnie nie chcą się przyznać, że ją czytają.
Mieszkańcy Baranowa Sandomierskiego przekazują sobie gazetkę pocztą pantoflową, jednak oficjalnie nie chcą się przyznać, że ją czytają. K. Tajs
Kwartalnik podrzucany jest na rynek, do sklepów, przed dom kultury i urząd. Szef gminy zawiadomił policję.

Baranów Sandomierski doczekał się podziemnego pisma, wydawanego przez tajemniczy zespół redakcyjny. Kilkustronicowy kwartalnik "Ad Vocem" przekazywany jest z rąk do rąk, niczym gorące bułeczki. Treści zawarte w gazetce podzieliły mieszkańców na tych, którzy zaczytują się w artykułach oraz na tych, którzy uważają, że autorzy publikacji powinni ponieść konsekwencje.

CO TO ZA KARTKI?

Pierwszy numer "Ad Vocem" ukazał się na początku tego roku. Mieszkańcy z niedowierzaniem przekazywali sobie trzykartkową gazetkę z wyblakłym drukiem, którą znaleźli w sklepach, skrzynkach pocztowych lub przed urzędem. Z dnia na dzień o nowym pisemku mówiło coraz więcej ludzi. O tym, co mogą w niej przeczytać, dowiedzieli się ze wstępniaka redaktora naczelnego, który pisze, że idąc w ślad za potrzebami myślącej części społeczności, pragnie na łamach gazetki przedstawić liczne przekręty, matactwa, głupotę mającą miejsce w gminie.

Po takim wstępie jedni z wypiekami na twarzy zaczytują się w treści pisemka, które dotyczą działalności pracowników Urzędu Miasta, miejscowej szkoły, jak również samego burmistrza, który zdaniem autorów pisemka w niewytłumaczalny dla nich sposób zdobył fotel burmistrza Baranowa i piastuje go drugą kadencję. Sporo miejsca poświęca się także proboszczowi parafii z Baranowa, którego autor nazywa słodko "Jędrusiem".

Twórcy "Ad Vocem" nie unikają także tematów z codziennego życia mieszkańców. Przykładem tego może być sytuacja Kowalskiego zasłuchanego w "Radyjku z Torunia", któremu to pewnej nocy, mimo kilku szczekających psów, ktoś ukradł furtkę. Kwartalnik ma być także przeciwieństwem wydawanej przez lokalny samorząd gazetki gminnej, w której zdaniem redakcji stosowana jest zamierzchła cenzura. "(...) Ze szczególnym uporem będziemy ujawniać wszelką głupotę władców gminy, przekręty, idiotyczne decyzje oraz ogłupianie opinii publicznej (...) - czytamy w pierwszym numerze kwartalnika.

TYPOWY PASZKWIL

Mirosław Pluta, burmistrz Baranowa Sandomierskiego, przeczytał kwartalniki. Zrobił to wbrew przyjętej przed kilkoma laty zasadzie, że nie czyta gazet lokalnych, które opisują jego osobę. Jednak w przypadku "Ad Vocem" nie mógł się powstrzymać. - Doszło do kuriozalnych sytuacji, kiedy ludzie zaczepiali mnie na ulicy i pytali, co ja o tym wszystkim sądzę - mówi burmistrz Pluta. - Jednak najgorsze było to, że autorzy nie uszanowali innych osób, które pracują dla dobra naszej gminy.

Zdaniem burmistrza autorami szkalujących jego i inne osoby są ludzie skonfliktowani z lokalnym proboszczem. - Nie wiem, czy są to moi przeciwnicy polityczni i nie będę wnikał - zapewnia burmistrz. - Jednak nie pozwolę, by szargano moje imię oraz moich współpracowników. Są pewne granice walki.

NIE TĘDY DROGA

Zastrzeżenia do treści kwartalnika ma coraz liczniejsza grupa mieszkańców, która uważa, że burmistrz nie zasłużył sobie na takie oceny. - Mirek od lat, dzięki prywatnym kontaktom, wysyła bezrobotnych z gminy do Francji i Niemiec - mówi straszy mężczyzna, który przyznaje się do czytania gazetki.

Pierwszy numer kwartalnika wpadł także w ręce Anny Rzeszut, znanej Lasowiaczki z Baranowa. - Był u mnie jeden z tych, którzy maczają w tym paluchy, kawę mu zrobiłam i wyzwałam od najgorszych - opowiada Lasowiaczka. - Tak się darłam, że synowa, co okna myła, mówiła, że ludzie się oglądali i pytali, co się dzieje. Co do księdza nie zgadzam się z zarzutami. Jeśli chodzi o Mirka, to myślę, że jak kto do niego co ma, to niech mu w twarz powie, a nie bzdurne myśli na kartki przelewa.

Do treści gazetki zastrzeżenia ma także Eugeniusz Szlęzak, były radny Skopania. - Wydaje mi się, że ludzie na poziomie w ten sposób nie postępują - mówi były radny. - Nie można w ten sposób ludzi oczerniać.

TAJEMNICZY ZESPÓŁ

Oficjalnie nie wiadomo, kto redaguje pismo. Redaktor naczelny przedstawił się jako JOKER. Pismo redagują także mgr inż. Bogdan Rz. Sekretarzem redakcji jest mgr Maria C., zaś bankiem informacji kieruje Marian K., rodem z Przykopa. Wiadomo natomiast, że osoby, które chciałyby wesprzeć zespół redakcyjny, coś ciekawego napisać lub podpowiedzieć interesujący temat, mogą w każdy pierwszy wtorek miesiąca o godzinie 17 zgłosić się do pizzerii w Jadachach w gminie Nowa Dęba.

POLICJA SZUKA AUTORÓW

Nie wiadomo, czy ukaże się trzeci numer kwartalnika. Mirosław Pluta przyznał się, że złożył doniesienie na posterunek policji w Baranowie Sandomierskim. Informuje w nim o szkalowaniu jego osoby przez autorów pisma, jak i tych, których nazwiska i urzędy są tam wymienione. - To prawda, prowadzimy postępowanie przygotowawcze - mówi Jan Żak, komendant policji w Tarnobrzegu. - Zbieramy dowody. Ustalamy autorów. Zgodnie z przepisami mamy na to dwa miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie