Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Nowej Dębie traci fachowców

Klaudia Tajs
Ewa Józefczuk, ordynator Oddziału Wewnętrznego, jest cenionym specjalistą przez pacjentów. Zdobyła największą liczbę głosów w plebiscycie "Echa Dnia” od mieszkańców powiatu tarnobrzeskiego. Odchodzi 1 czerwca.
Ewa Józefczuk, ordynator Oddziału Wewnętrznego, jest cenionym specjalistą przez pacjentów. Zdobyła największą liczbę głosów w plebiscycie "Echa Dnia” od mieszkańców powiatu tarnobrzeskiego. Odchodzi 1 czerwca. K. Tajs
Mieszkańcy Nowej Dęby z niepokojem obserwują cichy konflikt, jaki wybuchł na linii lekarze - nowy dyrektor.

Część lekarzy Szpitala Powiatowego w Nowej Dębie twierdzi, że nie zaakceptują nowych zarządzeń administracyjnych dyrektora. Ten zapewnia, że jego nowe decyzje dotyczące między innymi pracy lekarzy i działalności oddziałów mają zapobiec zadłużeniu placówki.
A mieszkańcy pytają coraz głośniej, co się stało, że z ich lecznicy odchodzą cenieni fachowcy.

NIBY PO STAREMU

Lekarze pracują, pacjenci są przyjmowani. Na pierwszy rzut oka, życie w nowodębskim szpitalu biegnie swoim dotychczasowym torem. Jednak nie wszystko jest tak, jak dawniej. Wypowiedzenie z pracy złożyli już Jan Józefczuk, ordynator Oddziału Pediatrii oraz Ewa Józefczuk, ordynator Oddziału Wewnętrznego.

Rezygnacje z funkcji ordynatora złożył także szef pulmonologii. Przed kilkoma dniami wypowiedzenie z pracy na biurko dyrektora Zawadzkiego przyniósł Wojciech Wiśniewski, ordynator chirurgii. W jego ślady poszli pozostali lekarze z tego oddziału. Medycy nie chcą oficjalnie mówić o przyczynach odchodzenia z oddziałów, na których leczyli od wielu lat. - Odchodzimy z żoną, ale na pewno nie z powodów osobistych - mówi Jan Józefczuk. - Ja odchodzę pierwszego maja, żona miesiąc później. Mamy już oferty pracy w innych placówkach, ale nie zdecydowaliśmy, gdzie będziemy leczyć.

Przyczyn odejścia nie chce zdradzić także ceniony przez pacjentów chirurg Wojciech Wiśniewski, który przyznał oficjalnie, że otrzymał propozycję pracy ze strony dyrekcji szpitala w Stalowej Woli. Jednak wiadomo, że nie jest to jedyna przyczyna złożenia przez niego i jego współpracowników wypowiedzeń.
OD TELEFONU SIĘ ZACZĘŁO

Lekarze zapewniają, że nie odchodzą ze szpitala ze względu na płace. - Gdybyśmy chcieli więcej zarabiać, już dawno odeszlibyśmy - mówi Jan Józefczuk. - Zarówno ja, jak i żona, pracujemy tutaj od wielu lat. Niestety, nie możemy zaakceptować działań nowego dyrektora.

Doktor Józefczuk wyjaśnia, że w ramach działań restrukturyzacyjnych, dyrektor zlikwidował na części oddziałach dyżury pod telefonem, wskutek czego w nocy, na oddziałach będzie pracował tylko jeden lekarz. - Do tej pory, gdy działo się coś niepokojącego, lekarz dyżurujący pod telefonem natychmiast przyjeżdżał do szpitala - mówi Jan Józefczuk. - To ważne, ponieważ w naszym szpitalu nie ma Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej, dlatego pacjenci w cięższych stanach kierowani są na zwykłe oddziały. Teraz, jeśli będzie się działo coś niepokojącego, lekarz ma wzywać ordynatora. Czy ja nie mam prawa do prywatności?

Likwidacja dyżuru na telefon to nie jedyna nowość wprowadzona przez dyrektora, z którą nie zgadzają się zbuntowani lekarze. O tym, co dodatkowo uderzyło lekarzy, dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. To nowe administracyjne zarządzenia. Okazuje się, że to ordynatorzy mają przypominać pozostałym pracownikom o konieczności oszczędzania. - Ordynatorzy mają przychodzić niezapowiedziani na oddział i sprawdzać, czy światła są pogaszone - mówi jeden z pracowników. - Tych punktów jest więcej.

NIE MA LEKARZY NIEZASTĄPIONYCH

Roman Zawadzki, dyrektor Szpitala w Nowej Dębie, stoi na stanowisku, że bez ostrych cięć i nowych zarządzeń, szpital w Nowej Dębie, który jako jeden z nielicznych na Podkarpaciu, nie ma zadłużenia, podzieliłby losy pozostałych dłużników. Dlatego twardo stoi na stanowisku, że jego decyzje są korzystne dla szpitala, pracowników i pacjentów. Przyznaje, że zlikwidował dyżury na telefon na pediatrii i wewnętrznym, bo były niepotrzebne. - Zostawiłem dyżury na sąsiednim Oddziale Noworodkowym - tłumaczy Roman Zawadzki. - Z kolei Oddział Wewnętrzny zabezpiecza lekarz, którego zostawiłem na dyżurze telefonicznym na pulmonologii. Proszę pokazać mi klinikę lub szpital, gdzie na każdym oddziale funkcjonuje dyżur na telefon. Nic podobnego.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, oszczędności z tytułu likwidacji części dyżurów na telefon będą spore. Za 12-godzinny dyżur na oddziale w dni powszednie lekarze otrzymują około 800 złotych. W dni świąteczne kwota zwiększa się już do 1200 złotych. Lekarz dyżurujący pod telefonem w domu otrzymuje połowę tych kwot.
Dyrektor ma świadomość, że jako nowy wchodząc do lokalnego środowiska medycznego, które od wielu lat pracowało na niezmienionych zasadach, naraża się medykom. Mimo to, nie zamierza im ustąpić. - Zdaję sobie sprawę z tego, że nowe zasady pracy nie zawsze muszą być akceptowane przez pracowników - przekonuje Roman Zawadzki. - Każdy chce pracować i prosi o podwyżkę. Tylko skąd wziąć pieniądze?

Działania dyrektora Zawadzkiego, popiera tarnobrzeski starosta Wacław Wróbel. Zapewnia on, że obsada lekarzy jest na tyle dobra, że po odejściu zbuntowanych medyków, bez problemu obsadzą wolne miejsca. - Na naszych oddziałach pracuje wielu dobrych lekarzy, z drugim stopniem specjalizacji - przekonuje Wróbel. - Dajmy im szansę. Dajmy szanse młodym.

MIESZKAŃCY PYTAJĄ CO DALEJ?

Szpital Powiatowy w Nowej Dębie, ze względu na lokalizację, nazywany jest przez pacjentów "Leśną Górą". Zieleń to nie jedyny atut, jaki - zdaniem mieszkańców - przemawia za tym, by nowodębski szpital porównywać do szpitala znanego z telewizyjnego serialu. - U nas leczą się mieszkańcy Tarnobrzega, Kolbuszowej, Mielca, a nawet Rzeszowa - mówi Maria Bodnarz, nasza czytelniczka. - Doktor Józefczuk to znany pediatra. Chirurgia była znana w całym regionie. Oddział Dziecięcy i ginekologia także przyciągały pacjentów z Tarnobrzega i Kolbuszowej. Co teraz będzie?

Odpowiedzi na to pytanie nie potrafi udzielić Wiesław Ordon, burmistrz Nowej Dęby. Dlatego zaprosił Romana Zawadzkiego i przedstawicieli związków zawodowych na sesję Rady Miejskiej, która odbędzie się 30 kwietnia. Mieszkańcy będą mogli wysłuchać obydwu stron, gdyż obrady są otwarte.

Przyszłością szpitala niepokoją się także powiatowi radni. Z myślą o nich Wacław Wróbel, tarnobrzeski starosta, na początku maja zwoła specjalną sesję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie