W Rozalinie spłonął młodnik, w Durdach ogień strawił hektar lasu. Straty sięgają dziesiątek tysięcy złotych. Sprawą zajmuje się policja.
Kto grasuje w lasach i podpala? Komu zależy na niszczeniu roślin i zwierząt? Na te pytania odpowiedzieć ma śledztwo prowadzone przez policję.
Gaszenie z samolotu
- W poniedziałek ogień pojawił się równocześnie w dwóch miejscach, w młodym lesie w Rozalinie. Ogień strawił dużą połać lasu - mówi Edward Szlichta, rzecznik straży pożarnej w Tarnobrzegu. - Ogień zauważyli leśnicy, na miejsce pierwszy dotarł zastęp PSP z Nowej Dęby, ogień się jednak rozprzestrzeniał, dlatego do działań włączane były kolejne jednostki.
W akcji gaśniczej uczestniczyły też samoloty. Po kilku godzinach walki z żywiołem, strażacy wygrali. Niestety, następnego dnia ogień znów się pojawił w tym samym młodniku. Las płonął w kilku miejscach, ogień gaszono również w środę. W sumie spłonął młody las na powierzchni 9,5 hektara, z czego na 6 całkowicie zniszczone zostały drzewa, na pozostałym obszarze spaliło się poszycie leśne. Straty sięgają 50 tysięcy złotych.
To też nie był przypadek
W czwartek leśnicy znów alarmowali straż pożarną. Tym razem płomienie zauważono w lesie w Durdach (gmina Baranów Sandomierski). I znów w miejscu, w którym nie mogło dojść do przypadkowego zaprószenia ognia.
- Ktoś podpalił las po obu stronach leśnej drogi. Samoistnie ogień nie mógł się przenieść z jednej, na drugą stronę - dodaje Edward Szlichta.
W Durdach w akcji gaśniczej brały udział trzy wozy bojowe. Zanim ugaszono płomienie, ogień strawił hektar lasu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?