Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje miejsc w przedszkolach dla trzylatków

Wioletta Wojtkowiak
Zofia Kupiec, dyrektor Przedszkola nr 17 w Tarnobrzegu ma nadzieję, że miasto zgodzi się na rozdzielenie oddziału dla najmłodszych dzieci, na grupę trzylatków i czterolatków.
Zofia Kupiec, dyrektor Przedszkola nr 17 w Tarnobrzegu ma nadzieję, że miasto zgodzi się na rozdzielenie oddziału dla najmłodszych dzieci, na grupę trzylatków i czterolatków. W. Wojtkowiak
W Nowej Dębie i Tarnobrzegu zaczyna brakować miejsc dla wszystkich trzylatków.

Po raz pierwszy w historii w Nowej Dębie rodzice trzylatków są odsyłani z kwitkiem z przedszkoli. Także w Tarnobrzegu rodzice maluchów nerwowo szukają wolnych miejsc.

Nie wiadomo, czy przyczyną jest wyż demograficzny, czy coraz większe przekonanie rodziców o tym, jak ważna jest przedszkolna edukacja. Faktem jest, że podań o przyjęcie dziecka do oddziału dla najmłodszych jest w przedszkolach tak dużo, jak nigdy wcześniej.

Może za rok miejsc przybędzie

W Nowej Dębie, trzy przedszkola przypadające na całą 19-tysięczną gminę mogą przyjąć 260 dzieci. Jeszcze rok temu tyle miejsc w zupełności wystarczało, ale podczas wiosennego naboru okazało się, że…

- Dwadzieścioro kilkoro dzieci nie zostało przyjętych, w tym dwanaścioro trzylatków - mówi zastępca burmistrza Zygmunt Żołądź. Dla wielu rodziców to zaskoczenie i kłopot. - Właśnie rozpoczęłam pracę, pozostaje mi zatrudnić opiekunkę i oddawać jej połowę pensji - żali się pani Anna.

Urzędnicy nie mogą w tym roku pomóc rodzicom, ale zapowiadają, że będą zbierać deklaracje od rodziców zainteresowanych posłaniem dziecka do przedszkola od następnego roku szkolnego. - Planujemy, by sytuacja się nie powtórzyła. Wybudowanie nowego przedszkola nie wchodzi w grę, ale poszerzenie oddziału będzie możliwe na osiedlu Dęba. Jest tam szkolna świetlica, którą można zaadaptować dla przedszkolnej grupy - zapewnia Żołądź.
Rodzice czekają na oddział

W Tarnobrzegu rodzice trzylatków mieszkający na największym osiedlu Serbinów bezskutecznie próbują zapisać dzieci do któregoś z najbliższych przedszkoli.
- Siódemka przy Zwierzynieckiej nie ma wolnych miejsc, a w siedemnastce przy Orzeszkowej nie ma cienia szansy - narzeka mama trzyletniego Gabrysia. - W czwórce, trójce, piątce, dwunastce tak samo. W innych przedszkolach w centrum pełny stan.

Wczoraj zwolniły się dwa miejsca w "jedynce" przy ulicy Kosmonautów, ale pewnie nie na długo. - Rodzice cały czas pytają - mówi dyrektor Teresa Jurek.
Rozładować tłok w centrum pomogłoby odtworzenie oddziału dla dzieci trzyletnich w Przedszkolu nr 17 przy ulicy Orzeszkowej. Od kilku lat trzy i czterolatki mają zajęcia we wspólnej grupie. - Przestałam zapisywać chętnych, gdy okazało się, że wspólny oddział musiałby liczyć od września 39 dzieci. To przecież niemożliwe - mówi dyrektor Zofia Kupiec i odsyła rodziców do wydziału edukacji urzędu miasta, by wskazano im wolne miejsca w innych placówkach.

Ponownie wystąpiła też do prezydenta o zgodę na podział wspólnego oddziału na grupę trzylatków i czterolatków. Miasto wciąż się zastanawia, bo taki gest oznacza zwiększone wydatki z budżetu, średnio 500 złotych miesięcznie na jedno dziecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie