Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces "Wampira"

Marcin Radzimowski
Pięcioosobowy skład orzekający w tym procesie postanowił wyłączyć jawność postępowania.
Pięcioosobowy skład orzekający w tym procesie postanowił wyłączyć jawność postępowania. M. Radzimowski
Na koncie ma trzy wyroki. Ruszył proces w czwartej sprawie: zabójstwa i gwałtu.

Przyznał się do zabójstwa, nie przyznał się do wykorzystania seksualnego 72-letniej sąsiadki. Przed tarnobrzeskim Sądem Okręgowym ruszył w środę proces Ryszarda D. z Huty Deręgowskiej (powiat niżański). Grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia.

Na ławie oskarżonych krępy, przyzwoicie ubrany, zadbany mężczyzna. Na prawym ręku pokaźny tatuaż nagiej kobiety. I tylko wzrok jakiś dziwny, tępy, wbity w jeden punkt. To Ryszard D., oskarżony o dokonanie potwornej zbrodni jesienią ubiegłego roku.

Zgodnie z przewidywaniami sąd wyłączył jawność postępowania, przychylając się tym samym do wniosku prokuratury, obrońcy oraz rodziny ofiary zbrodni. Sprawa oprócz zabójstwa dotyczy zgwałcenia, dlatego pięcioosobowy skład orzekający postanowił prowadzić proces za zamkniętymi dla dziennikarzy drzwiami.

Wersje oskarżonego

Nieoficjalnie ustaliliśmy jednak, że Ryszard D. przyznał się do zarzutu zabójstwa, nie przyznał się jednak do drugiego zarzutu - wcześniejszego zmuszenia kobiety do poddania się czynności seksualnej z jego udziałem. Czy jego wersja jest wiarygodna? W swojej wsi oskarżony miano wampira zyskał już dawno - na swoim koncie ma już trzy wyroki i kilkanaście lat odsiadki, za… zgwałcenia i usiłowania zgwałceń starszych kobiet. Ty razem - jak zakłada prokuratura - posunął się dalej, bo zamordował.

Oskarżony nie chciał składać w sądzie wyjaśnień, odpowiadał jednak na pytania zadawane przez sąd i strony. W środę sąd zdołał także przesłuchać kilku świadków - znajomych sprawcy i ofiary, mieszkańców Huty Deręgowskiej. Ich zeznania niewiele jednak wniosły do sprawy, bo wnieść nie mogły - sprawca działał bez świadków.

Poszukiwania ofiary

Do zbrodni doszło w połowie września ubiegłego roku. Kiedy 72-letnia Helena M. zaginęła, rozpoczęto poszukiwania trwające kilka dni. Bez skutku. Pierwszego dnia po jej zaginięciu, policjanci rozmawiali z sąsiadami, między innymi z Ryszardem D. Zabezpieczone przez stróżów prawa w domu kobiety ślady pozwoliły domniemywać, że 72-latka nie żyje. Dowody pozwoliły też wytypować potencjalnego sprawcę. Początkowo podczas przesłuchań Ryszard D. nie przyznawał się, w prokuraturze jednak wyjawił prawdę. W dalszej fazie nieco zmieniał podawaną wersję.

Według ustaleń śledczych, w czasie zdarzenia sprawca był pijany. Zmusił starszą kobietę do czynności seksualnych, ta jednak zagroziła powiadomieniem policji. Jej reakcja rozjuszyła mężczyznę, który siłą zaciągnął 72-latkę do łazienki i utopił ją w wypełnionej wodą wannie. Później wpakował ciało ofiary do worka i zawiózł samochodem pięć kilometrów dalej, do Zarzecza. Tam, nieopodal mostu wrzucił zwłoki do Sanu. Przygniótł zwłoki drągiem, aby nie wypłynęły na powierzchnię. Płetwonurkowie we wskazanym przez niego miejscu wyłowili ciało zamordowanej kobiety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie