Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Umywalka spadła na dziecko

Wioletta Wojtkowiak
- Zapłaciłem fakturę, chociaż nie powinienem. Przykro mi, że w takiej sytuacji, gdy moje dziecko ta szafka mogła zabić bardziej przejęto się rozbitą umywalką niż ustaleniem jak mogło do tego dojść – żali się Mariusz Myszkowski. Chce odzyskać pieniądze.
- Zapłaciłem fakturę, chociaż nie powinienem. Przykro mi, że w takiej sytuacji, gdy moje dziecko ta szafka mogła zabić bardziej przejęto się rozbitą umywalką niż ustaleniem jak mogło do tego dojść – żali się Mariusz Myszkowski. Chce odzyskać pieniądze. W. Wojtkowiak
Klient twierdzi, że szafka nie była zabezpieczona a pracownicy sklepu, że nie upilnował syna.

- Szafka nie była przywiązana do innych. Kiedy mój synek otworzył jej drzwiczki pod ciężarem umywalki przechyliła się na niego - mówi Mariusz Myszkowski. Dziecko ma obolałe nóżki. Ojciec czuje się źle potraktowany przez obsługę sklepu. Firma nie widzi swojej winy w tej sytuacji.

W poniedziałek w markecie budowlanym przy ulicy Zwierzynieckiej w Tarnobrzegu Mariusz Myszkowski z żoną i czteroletnim synem robił zakupy. Kiedy rodzice płacili za towar stojący za nimi synek zainteresował się, co kryje się wewnątrz szafki pod umywalką stojącej na ekspozycji.

Zapłaciłem i żałuję

Potem był brzdęk tłuczonej ceramiki, płacz i zamieszanie. Szafka przechyliła się przewracając dziecko. Umywalka spadła na nogi malucha. Ma bolesne siniaki. Ojciec dziecka twierdzi, że gdyby szafka była właściwie przymocowana do innych do wypadku by nie doszło.

- Inni klienci zaraz zaczęli wykrzykiwać, że zabezpieczenia powinny być lepsze. Mam dwóch świadków, którzy potwierdzą, co zobaczyli. Ta szafka nie stała stabilnie - zarzeka się Myszkowski. Nie podobało mu się zachowanie kierownika sklepu, który oznajmił, że klient musi zapłacić za rozbitą umywalkę.
- Oburzyłem się. Usłyszałem, że jeśli chcę mogę sobie wołać policję. Nie zrobiłem tego. Dziecko płakało, chciałem jak najszybciej jechać z nim do lekarza. Wziąłem winę na siebie, zapłaciłem 73 złote, żeby mieć to za sobą.

Potem upewnił się w inspekcji handlowej, że zrobił źle. - Wróciłem do sklepu, ale nie chciano ze mną rozmawiać o wycofaniu zapłaty. Przedstawiłem sprawę w centrali firmy w Krośnie, ale we wtorek odparli, że nic na to nie poradzą.

Nie damy się szantażować

Kierownik tarnobrzeskiego sklepu był w środę na urlopie, ale jego przełożeni zostali zapoznani z sytuacją. Wiceprezes firmy Merkury Market, Jerzy Papierz przekazuje:- Z informacji naszych pracowników wynika, że towar był zabezpieczony właściwie a klient nie dopełnił swojego obowiązku właściwej opieki nad dzieckiem. Ten pan dobrowolnie zapłacił za towar a potem zmienił zdanie i zażądał zwrotu pieniędzy. Zagroził, że sprawę nagłośni. My nie damy się szantażować.
Dodaje, że jeśli klient czuje się pokrzywdzony może sprawę skierować do sądu, bo teraz tylko biegły może rozstrzygnąć czy szafka mogła się przewrócić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie