Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy "Wampir" zasługuje na litość?

Marcin Radzimowski
Ryszard D. z Huty Deręgowskiej koło Niska, bardziej znany jako "Wampir” z Huty resztę życia spędzi za kratkami.
Ryszard D. z Huty Deręgowskiej koło Niska, bardziej znany jako "Wampir” z Huty resztę życia spędzi za kratkami.
Kim są ludzie, którzy prawdopodobnie spędzą całe życie w więziennej celi? Nasz sąd orzekł właśnie drugą w swojej historii karę dożywocia.

Pozbawieni uczuć, nie znający litości zwyrodnialcy. Jednostki aspołeczne, dla których zabić człowieka to pestka. W tarnobrzeskim sądzie zapadła właśnie druga kara dożywotniego więzienia od czasu, gdy zniesiono karę śmierci.
Tępy wzrok, oczy niby błyszczące, ale jakby z kamienia. Ryszard D. z Huty Deręgowskiej koło Niska, bardziej znany jako "Wampir" z Huty. To on trzy dni temu usłyszał w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu najsurowszy wyrok przewidziany kodeksem karnym. To za jego sprawą rodzinną wieś i sąd odwiedzają rzesze dziennikarzy. Jeśli wyrok się uprawomocni, 47-letni dziś mężczyzna do końca życia na świat będzie patrzył przez kraty.

NISKIE POCZUCIE MĘSKOŚCI

- Karę dożywotniego pozbawienia wolności orzeka się tylko w szczególnych przypadkach. Tak, jak kiedyś karę śmierci. Sąd, decydując się na taki wymiar kary, uznaje, że skazany nie rokuje żadnych nadziei na resocjalizację - przekonuje sędzia Grzegorz Zarzycki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

W ocenie biegłych lekarzy psychiatrów i psychologów, Ryszard D. ma zaburzoną osobowość, ale nie jest chory psychicznie. Cechuje go bardzo niskie poczucie męskości, przypuszczalnie mające swój początek w wychowywaniu się w rozbitej rodzinie. Narastające frustracje i napięcia seksualne postanowił rozładowywać w sobie tylko wytłumaczalny sposób.

W 1980 roku przed sądem stanął 19-letni chłopak. Jego rówieśnicy spotykali się z dziewczynami, chodzili na zabawy, na festyny. Ale nie on. Z powodu niskiego poczucia własnej wartości, jako mężczyzny, był samotnikiem. Przed sądem odpowiadał za zgwałcenie czterech kobiet i usiłowania zgwałcenia piątej. Wszystkie ofiary były starszymi, ponad 70-letnimi kobietami. Sąd uznał jego winę, wyrok brzmiał: sześć lat pozbawienia wolności.

PRZYPADEK BEZNADZIEJNY

Minęły trzy lata i 22-letni już Ryszard D. opuścił zakład karny, warunkowo przedterminowo zwolniony. Wyszedł z więzienia i kilka miesięcy później znów zgwałcił. Jego ofiara też była starszą kobietą. Kolejny proces, kolejny wyrok - tym razem cztery i pół roku odsiadki. O warunkowym wcześniejszym zwolnieniu nie mogło być już mowy, "Wampir" odsiedział całą karę.

Dwa wyroki, osiem lat spędzonych za kratkami. Nadzieje sądu na zresocjalizowanie mężczyzny okazały się płonne. Kiedy mieszkaniec Huty Deręgowskiej w 1988 roku opuścił więzienne mury, znów wrócił na drogę przestępstwa. Znowu zgwałcił, znowu starszą kobietę. Tym razem stanął przed sądem, oskarżony o gwałt ze szczególnym okrucieństwem. Osiem lat - taki był ostatni wyrok dla Ryszarda D., wydany przez sąd w imieniu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Ale nie w ogóle ostatni…

12 września 2007 roku Ryszard D. odwiedził swoją sąsiadkę, 72-letnią Helenę M. Był pijany. Ze względu na utajnienie procesu, nie znamy szczegółów z tamtego dnia, z tamtego spotkania. Wiemy jedynie tyle, że w pewnej chwili mężczyzna zaatakował starszą kobietę, bił ją pięściami, przewrócił na podłogę i siedząc na niej, dusił kolanami.

Później zwyrodnialec zmusił swoją ofiarę do czynności seksualnych z jego udziałem. Być może na tym by się skończyło, ale - jak ustaliliśmy nieoficjalnie - kobieta zaczęła grozić powiadomieniem policji, być może zaczęła wzywać pomocy. To jeszcze bardziej rozjuszyło "Wampira", który zaciągnął ją do łazienki, nalał wody do wanny i zanurzył w niej głowę swojej ofiary. Przytrzymał kilka minut…

ZABÓJCA Z SĄSIEDZTWA

Po dokonaniu zbrodni Ryszard D. włożył zwłoki do foliowego worka i pojechał samochodem pięć kilometrów dalej. Tam, w Zarzeczu, nieopodal mostu, wrzucił ciało do Sanu. Przygniótł zwłoki drągiem, aby nie wypłynęły na powierzchnię.
Kilkudniowe poszukiwania zaginionej nie przynosiły efektu. W tym samym czasie policjanci zbierali ślady w mieszkaniu kobiety, rozpytywali mieszkańców wsi. Po trzech dniach zatrzymano Ryszarda D., który dopiero na którymś z kolei przesłuchaniu przyznał się do dokonania zbrodni. Wskazał też miejsce ukrycia ciała. Płetwonurkowie wyłowili tam zwłoki kobiety.

Po trwającym niespełna rok procesie, trzy dni temu mężczyzna usłyszał czwarty swój wyrok. Pięcioosobowy skład orzekający - dwóch sędziów, trzech ławników - z przewodniczącym sędzią Zygmuntem Dudzińskim, uznał winę oskarżonego. Wyrok łączny brzmiał: kara dożywotniego pozbawienia wolności.

- To drugi wyrok dożywocia, wydany przez tarnobrzeski Sąd Okręgowy, czyli drugi w okręgu tarnobrzeskim - dodaje sędzia Grzegorz Zarzycki, prezes Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. - Wcześniej, do 1988 roku, zapadały wyroki śmierci, po 1995 roku przez dwa lata było moratorium na orzekanie i wykonywanie takich kar.
ROWERZYŚCI

Pierwszy wyrok dożywotniego pozbawienia wolności w Tarnobrzegu sąd wydał w 2003 roku. W procesie na ławie oskarżonych zasiadło dwóch mężczyzn. Na koncie mieli serię kilkunastu bandyckich rozbojów na starszych małżeństwach, dokonanych w ciągu trzech lat w Nisku. Charakterystyczne było to, że na napady jeździli rowerami, dlatego w sądzie szybko zyskali miano "rowerzystów".

Zarzut, za który jeden z mężczyzn usłyszał najsurowszą karę, drugi został skazany na 15 lat, dotyczył tragicznych zdarzeń z 15 października 2001 roku. Brutalny mord na starszej kobiecie oraz usiłowanie zabójstwa jej męża wstrząsnęły całą okolicą.
Feralnego dnia wieczorem bandyci weszli do domu starszego małżeństwa Z. w Nisku-Zasaniu i pobili oboje domowników. Żądali wydania pieniędzy. Grozili zastrzeleniem. Wystraszone ofiary oddały część pieniędzy, kobiecie udało się uwolnić z więzów i wezwać policję. Sprawcy na rowerach pojechali w kierunku centrum Niska. Postanowili okraść po drodze jeszcze jedno małżeństwo staruszków, mieszkających w pierwszym domu przy głównej drodze - Józefę i Jana K.

Zaczęło się tak samo - biciem ofiar. W trakcie szarpaniny 81-latek wyrwał łom sprawcy i zdarł z jego twarzy kominiarkę. Napastnik wezwał na pomoc kolegę, który strzelił z pistoletu do staruszka, a potem do jego żony. Kobieta zmarła. W tym czasie na Zasanie przyjechała policja. Funkcjonariusz postanowił zapytać w pierwszym domu (właśnie w domu K.), gdzie mieszka małżeństwo Z., które zgłaszało napad. Gdy wszedł na posesję, usłyszał strzały. Sprawcy próbowali uciekać, strzelali, żeby odstraszyć policjantów. Zostali zatrzymani.
Warto wspomnieć, że Jan K. cudem przeżył. Jego żona zginęła. Starszy mężczyzna miał dużo szczęścia w nieszczęściu - kula wleciała przez jego otwarte usta i utkwiła w kręgosłupie.

KRÓTKIE DOŻYWOCIE

Temu, który z zimną krwią pociągał za spust pistoletu, Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu - przewodnicząca sędzia Małgorzata Szwedo-Dec - zasądził dożywotnie pozbawienie wolności. Drugi ze skazanych po 12 latach będzie mógł ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie z zakładu karnego.
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał orzeczenie w mocy, uznając, że sprawcy nie zasługują na łagodniejsze potraktowanie. W tym przypadku kara dożywotniego pozbawienia wolności już się spełniła.

- Mężczyzna zmarł w zakładzie karnym trzy lata po zakończeniu procesu - wyjaśnia sędzia Grzegorz Zarzycki, który jest szefem wydziału penitencjarnego Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

KOBIETA Z DOŻYWOCIEM

W zakładach karnych północnego Podkarpacia obecnie nie ma skazanych z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności. Zakład w Chmielowie koło Tarnobrzega to "pensjonat" typu półotwartego i otwartego, choć zdarzają się tam osadzeni z 25-letnim wyrokiem.

Do niedawna w Areszcie Śledczym i Zakładzie Karnym dla Kobiet w Nisku przebywała kobieta z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności. To Jolanta K. z Czerniejewa koło Lublina, sprawczyni jednej z potworniejszych zbrodni ostatnich lat. Sprawa wyszła na jaw w 2003 roku, a zbrodni kobieta dokonała w latach 1992-1998. Jolanta K. w tym czasie zabiła pięcioro swoich nowo narodzonych dzieci - rodziła je w wannie i topiła, a ciała przenosiła do zamrażarki. Kiedy po kilku latach rodzina przeprowadziła się z Lublina do Czerniejewa, kobieta ukryła zwłoki dzieci w beczce po kapuście.

W niżańskim areszcie zabójczyni własnych dzieci przebywała w czasie trwania procesu. Sąd skazał ją na dożywocie, ale po apelacji sprawa została ponownie rozpoznana. Drugi wyrok, który zapadł w lipcu tego roku, był łagodniejszy - 25 lat więzienia.

CECHY INDYWIDUALNE

W Zakładzie Karnym w Rzeszowie-Załężu przebywa obecnie około dziesięciu skazanych na dożywocie. Ta liczba nie jest stała, bo rotacja osadzonych pośród różnych zakładów jest spora.

- Nie można absolutnie powiedzieć, że ci osadzeni funkcjonują w jakiś szczególny sposób. To cecha indywidualna każdego z nich. Bywa, że skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności wykazuje cechy większego zdemoralizowania niż ten, który w zakładzie karnym spędzi najbliższych dziesięć lat czy nawet resztę życia - podkreśla porucznik Jerzy Bassa, zastępca dyrektora Zakładu Karnego w Rzeszowie-Załężu.
W gronie odsiadujących dożywocie w rzeszowskim więzieniu przeważają wielokrotni zabójcy i ci, którzy zabijając człowieka, cechowali się wyjątkowym bestialstwem i okrucieństwem. Jak dodaje dyrektor, wielu z nich w więziennych warunkach egzystuje normalnie.

MAJĄ NADZIEJĘ

- Według mnie, każdy z osadzonych ma nadzieję, że kiedyś wyjdzie na wolność - mówi dyrektor Bassa.
Ale czy skazani na karę dożywocia mogą mieć nadzieję na to, że pomimo takiego wyroku, kiedykolwiek wrócą do społeczeństwa? Mogą, choć nie wszyscy. Istotną rolę odgrywa wiek skazanego.

- Jeśli w wyroku nie jest wyszczególnione, po jakim okresie skazany może ubiegać się o warunkowe zwolnienie, takie prawo nabywa po upływie 25 lat - wyjaśnia sędzia Grzegorz Zarzycki. - W wyroku może być jednak zaznaczone, że na przykład dany skazany o wcześniejsze zwolnienie będzie się mógł ubiegać po 40 latach.
W praktyce więc 60-latek, skazany nawet "tylko" na 25 lat, nigdy już nie opuści zakładu karnego. Ryszard D. - "Wampir" z Huty Deręgowskiej, ma skończone 47-lat, w wieku 72 lat będzie mógł ubiegać się o zwolnienie. Oczywiście nawet wtedy jego szanse są znikome i jedynie teoretyczne.

KIEDYŚ: KARA ŚMIERCI

Kiedy obowiązywał - do 1997 roku - poprzedni kodeks karny, były i dożywocie, i kara śmierci. Tarnobrzeski sąd kilkakrotnie wydawał najsurowszy wyrok, dość wspomnieć cztery kary śmierci - dwie wykonane, dwie zamienione na 25 lat i 15 lat - w jednej głośnej sprawie - bestialskiego zabójstwa trzech osób w Zrębinie koło Połańca.

Ostatni wyrok kary śmierci został wydany pod koniec lat 80. dla bezwzględnego zbrodniarza z okolic Stalowej Woli. Mężczyzna z wyjątkowym okrucieństwem zgwałcił, a później zamordował dziecko.

Kara śmierci wobec sprawcy nie została wykonana, w 1989 roku, w ramach amnestii, wszystkie orzeczone kary śmierci zostały zamienione na 25 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie