Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lichwiarz żeruje na potrzebujących

Redakcja
Mężczyzna udziela pożyczek na bardzo wysoki procent i ma z tego źródło dochodu.
Mężczyzna udziela pożyczek na bardzo wysoki procent i ma z tego źródło dochodu. Archiwum
W Tarnobrzegu pewien mężczyzna żeruje na potrzebujących i każe zwracać sobie 200 procent pożyczonej kwoty.

Pijacy mówią na niego "gołębiarz", bo hoduje gołębie. Znany jest z tego, że udziela pożyczek na wysoki procent i ma z tego źródło niezłego dochodu. Policja: - Dopóki ktoś nie złoży zawiadomienia, mamy związane ręce.

Stoimy przy ulicy Piłsudskiego i obserwujemy ludzi pod tarnobrzeskim bankiem. Pani Anna pokazuje mi niskiego mężczyznę w okularach, palącego papierosy. - To on - odwraca głowę. - Nie mogę patrzeć, jak na nich żeruje. Nawet bank, dając kredyt, nie potrafi tyle wyciągnąć, co on. Proszę sobie wyobrazić - 200 procent! Pożycza czterysta, a żąda osiemset. A podatków od tego nie płaci, żyje nieźle, swoje sklepy ma… No, czysty zysk.

Najpierw wpycha pieniądze w ręce pijanych. Doprawdy wie, komu pożyczać. Pilnuje, kiedy idą brać swoje renty. Czasem można go spotkać, jak jedzie składakiem przez plac Bartosza Głowackiego. Ma swoje sposoby, żeby od stałych klientów wyegzekwować dług. - Jeśli ktoś nie chce oddać, wali po gębie - opowiada starsza pani.

ONI DLA WÓDKI ZROBIĄ WSZYSTKO

Pijaczki się go boją, żaden go nie wyda. Nie od nich dowiedziała się, jak "gołębiarz" ma na nazwisko. To nie w ich pijackim interesie. - Jak dostanę na winko, to powiem wszystko, co chce pani usłyszeć. Inaczej, to mam to w d… - rzuca do mnie pan Jan, "smakosz" każdego rodzaju trunku, jaki wpadnie mu w ręce. Nie ma dowodu osobistego, dawno już zastawiony za wino. Ma tylko kupę długów. Pić się chce, a pieniędzy nie ma… Zaczepia ludzi przed sklepem i prosi o parę groszy.

Pani Anna (imię zmienione) od wielu miesięcy zachowuje się jak detektyw. Kryje się tak, żeby najbliżsi nie wiedzieli, o co chodzi. A zwłaszcza brat, alkoholik. Odkąd dowiedziała się, że oddaje pieniądze lichwiarzowi, zaczęła kojarzyć fakty z przeszłości, na które była ślepa.

"Koledzy, musimy do »gołębiarza«, to zaraz będą pieniążki" - obiło się jej o uszy. Tak mówili kompani brata od kieliszka. Często go widziała, idąc do domu matki. Jechał na rowerze w stronę placu. Kiedy ona przychodziła, żeby brata zaciągnąć do domu, najczęściej on stał obok niego.

Ile takie pożyczanie pieniędzy może już trwać? Pięć lat na pewno minęło, odkąd brat wpadł w sidła lichwiarza. Taki, co pije, odda wszystko, aby tylko było na wódkę. Kiedyś był świetnym sportowcem, miał dobry fach, dużo zarabiał. Człowiek - do rany przyłóż.

To wódka ściągnęła go na dno. W domu, gdzie mieszkał z chorą matką, zaczęło brakować na jedzenie. Przynosiłam do mamy obiad i ciągle myślałam - "jak to jest, że masz tyle pieniędzy i jesteś bez grosza".

Kiedy znajoma spotkała jej brata przed bankiem, ten odganiał ją. "Odejdź, mam coś do załatwienia z tym panem" - mówił. Pani Anna nie ma już złudzeń, oddawał pożyczone pieniądze, na 100 procent. 3 września przyniósł do domu 2 tysiące złotych, trzy dni później był bez grosza…

CO NIE JEST ZABRONIONE, JEST DOZWOLONE

Brat zupełnie nie dokłada się do utrzymania domowego gospodarstwa. Znajomi tłumaczą mu, żeby tak nie robił, że to głupota oddawać tyle pieniędzy za nic. Grochem o ścianę. On uśmiecha się i nie chce przyznać, skąd nagle ma pieniądze.
Pani Anna nie chce zaczynać z nim tej rozmowy. Jeśli już czegoś najbardziej się obawia, to wcale nie wstydu, że ktoś ją rozpozna. Najbardziej boi się zemsty brata.
- Kłóciłby się ze mną i z mamą, mogłoby dojść do nieszczęścia, bo charakter ma gwałtowny. Nie chcę, żeby wyżywał się na nas. Ale muszę coś zrobić, bo o niego mi chodzi.

Konsultowała się już z dzielnicowym. Trudno się jej pogodzić z bezkarnością lichwiarza. A nieraz ją kusiło, żeby podejść i porozmawiać. Wydał jej się agresywny. Nie chce więc, żeby rozpoznał ją jako tę, która poruszyła sprawę lichwiarskich pożyczek. Wokół osoby udzielającego obserwuje zmowę milczenia.
Od policjantów na ten temat słyszę: "Co nie jest zabronione, jest dozwolone". Dzielnicowy osiedla Centrum Piotr Skalski: - Jeśli ktoś się zgadza pożyczać pieniądze na takich warunkach, to nikt mu tego nie zabroni. Można ubolewać, współczuć rodzinom tych osób, ale to niczego nie zmieni. Trzeba przyjść na komendę i złożyć zawiadomienie, żebyśmy mogli rozpocząć postępowanie sprawdzające, czy jest to przestępstwo.

Prokuratorzy: - Od wielu lat nie zajmowaliśmy się tego rodzaju sprawami. - Ciężko ustalić, że ktoś pożycza pieniądze na procent. A biorący pożyczki nie są zainteresowani, żeby to ujawnić - uważa Irena Mazurkiewicz-Kondrat, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

Ta sprawa może być pierwsza. - Tak. Złożę zawiadomienie - zdecydowała pani Anna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie