Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony, ofiara i świadek w jednym więzieniu

Marcin Radzimowski
Oskarżony w asyście policjantów opuszcza salę rozpraw. Podobnie wychodził także pokrzywdzony.
Oskarżony w asyście policjantów opuszcza salę rozpraw. Podobnie wychodził także pokrzywdzony. M. Radzimowski
Oskarżony nie pamięta, czym zaatakował pokrzywdzonego. Tamten pamięta jeszcze mniej.

Po piętnastu miesiącach od krwawych zdarzeń przed tarnobrzeskim Sądem Okręgowym ruszył proces 65-letniego Stanisława B. z Tarnobrzega, oskarżonego o usiłowanie zabójstwa 23-latka. Sprawa ciekawa choćby dlatego, że w zakładzie karnym przebywają nie tylko oskarżony, ale też pokrzywdzony i główny świadek.

Wielorodzinny budynek przy ulicy Zamkowej, gdzie mieszkają ludzie eksmitowani z bloków. "Małe piekiełko" - gdzie dla wielu lokatorów alkoholowe libacje to niemal codzienność. To właśnie tam mieszkali oskarżony, pokrzywdzony i główny świadek (obecnie wszyscy trzej w zakładach karnych).

ROZWALIŁEM MU TABORET

- Nasz konflikt zaczął się od czasu, kiedy po pijanemu roztrzaskałem jego taboret. On mi potem groził, jak był pijany. Bo na trzeźwo to spokojny człowiek - zeznawał wczoraj w sądzie 23-letni Mateusz W., pokrzywdzony.

Mówił też, że niekiedy starcia z oskarżonym były efektem pomagania koledze - Krzysztofowi G. Tamten też nie żył w dobrych relacjach z 65-letnim Stanisławem B.
- Na początku maja Krzysiek obudził mnie w nocy i powiedział, że go Stanisław B. uderzył tłuczkiem do mięsa w głowę. To dopadliśmy go niedaleko domu i skopaliśmy - mówił pokrzywdzony.
Po tamtym pobiciu dzisiejszy oskarżony złożył zawiadomienie na policji, ale później wycofał wniosek. Obdukcji nie zrobił, bo lekarze strajkowali - jak mówił wczoraj. Kolejny incydent miał miejsce dwa tygodnie później, kiedy to z kolei, jak zeznał pokrzywdzony, Stanisław B. dźgnął go śrubokrętem w ramię.

We wtorek obaj, zarówno oskarżony, jak i pokrzywdzony byli zgodni co do jednego: gdyby feralnego dnia Krzysztof G. nie zaczepił oskarżonego, ten nie uderzyłby Mateusza W. Zresztą nie pierwszy raz Krzysztof prowokował - wielokrotnie, co mówili wczoraj obaj mężczyźni, dobijał się nocami do drzwi Stanisława B. Szukał zaczepki. Sam pokrzywdzony z krwawego zdarzenia, jakie miało miejsce 14 lipca ubiegłego roku, pamięta niewiele. Prawie nic, bo był kompletnie pijany (3 promile). Wyrywkowo fakty pamięta oskarżony.

NIE PAMIĘTAJĄ

Wszystko zaczęło się od tego, że wracającego z baru z dwoma piwami w rękach Stanisława B. zobaczyli idący w przeciwnym kierunku Mateusz i Krzysztof. Ten ostatni kopnął w butelki piwa, wytrącając je Stanisławowi B. z ręki.

- Później mnie przewrócili i skopali - wyjaśniał w sądzie oskarżony. - Wróciłem do mieszkania po śrubokręt albo nóż, nie pamiętam dokładnie. Właściwie nie wiem, czy wróciłem czy miałem przy sobie. Trzymałem to narzędzie w opuszczonej ręce, chciałem kolnąć Krzysztofa w zadek. No, ale był tylko Mateusz, więc dostał on. Nie wiem, dlaczego cios poszedł w okolicę nerek, bo nie chciałem go zabić.

Sąd przesłuchał też policjantów i innych świadków, mieszkańców budynku dla eksmitowanych. W ocenie tych drugich ani oskarżony, ani pokrzywdzony nie są agresywni na trzeźwo. Problem w tym, że rzadko w takim stanie bywają.

ŚWIADEK W WIĘZIENIU

Być może w pierwszym dniu procesu, byłby jego finał. Tak się nie stało, bo w sądzie zabrakło głównego świadka - Krzysztofa G. Do sądu dotarła informacja, że mężczyzna… przebywa w zakładzie karnym. Po ustaleniu adresu zostanie dowieziony do sądu w asyście policjantów.

Przypomnijmy, że identyczna sytuacja była w przypadku pokrzywdzonego, także rozprawa spadła miesiąc temu z wokandy. Do zakładu karnego trafił, bo sąd odwiesił mu wyrok półtora roku "odsiadki" za… fałszywe zeznania w sądzie. Wykonanie tamtej kary orzeczono z kolei w efekcie kolejnego wyroku skazującego, tym razem za awantury i niszczenie mienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie