Mariusz Złotek, piłkarski arbiter z Gorzyc stracił w niedzielę na boisku w Katowicach przytomność! Został trafiony w głowę rzuconą przez pseudokibica z Katowic serpentyną. Mecz trwał tylko 52 minuty, zakończył się skandalem.
Dla Złotka, który pierwszy sezon prowadzi mecze w pierwszej lidze było to szóste spotkanie w tej klasie rozgrywkowej. W piątek, kiedy rozmawialiśmy o tym meczu, mówił, że jest do derbów śląska przygotowany bardzo dobrze.
OBRZUCALI ASYSTENTA
Asystentami Mariusza byli: Lukasz Klimek z Jeżowego oraz Tadeusz Gancarz ze Stalowej Woli. Funkcje arbitra technicznego pełnił Gerard Żurawski z Mielca.
- Dobrze nam się sędziowało, na pewno to, do czego doszło, w żaden sposób nie było wynikiem moich czy moich kolegów decyzji - mówił nam Mariusz niedzielnego wieczoru.
W 52 minucie przerwany został na skutek burd wywołanych przez miejscowych kibiców wczorajszy mecz pierwszej ligi piłkarskiej GKS Katowice - GKS Jastrzębie. W tym momencie gospodarze prowadzili 1:0 po golu Łukasza Janoszki strzelonym w 11 minucie. W 52 minucie katowiccy kibice obrzucili boisko serpentynami, a uderzony jedną z nich sędzia Mariusz Złotek ze Stalowej Woli stracił na chwilę przytomność.
- W pewnej chwili zobaczyłem jak mojego asystenta Łukasza Klimka kibice obrzucają dużą ilością serpentyn, zacząłem biec w jego stronę. W pewnym momencie nieco się pochyliłem, by nie dostać w oko. Niestety, jedna z nich, dość ciężka trafiła mnie w głowę, straciłem przytomność - mówił nam gorzyczanin.
FURTOK CHCE ZREZYGNOWAĆ
Spotkanie zostało przerwane. Trwały narady, co robić. W międzyczasie kibice wbiegli na boisko i wdali się w awantury z ochroną. W tej sytuacji mecz został definitywnie przerwany przez delegata Zbigniewa Owczarka.
- Jestem w szoku po tym, co się stało dziś na Bukowej. "Kibice" wyrządzili dziś wielką szkodę klubowi, a sankcje dyscyplinarne są tylko drobną cząstką tego, co nas czeka. Zagrożona jest dalsza egzystencja klubu, a prezes Jan Furtok poważnie rozważa rezygnację ze stanowiska. Na daną chwilę nie będzie więcej komentarzy - oficjalne oświadczenie wydamy w najbliższym czasie - powiedział na konferencji prasowej wiceprezes GKS Katowice Artur Łój.
Mecz został przerwany, a Mariusz Złotek pojechał do katowickiego szpitala.
- Zrobiono mi kompleksowe badania głowy, także rezonansem magnetycznym. Nie stwierdzono nic złego, więc mogłem udać się z kolegami do domu. Głowa jednak mnie boli. Nie mogę odżałować, że to wszystko tak się potoczyło, pierwsza połowa była takim piłkarskim świętem... - dodał smutny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?