Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie likwidujcie kortu w Tarnobrzegu

Wioletta Wojtkowiak
Trener Józef Salik:- Można przecież znaleźć sposób, by drogę poprowadzić tak by kort ocalić.
Trener Józef Salik:- Można przecież znaleźć sposób, by drogę poprowadzić tak by kort ocalić. W. Wojtkowiak
Jedyny kort tenisowy Ośrodka Sportu i Rekreacji w Tarnobrzegu zostanie zrównany z ziemią - zakłada to plan przebudowy stadionu przy Alei Niepodległości.

Amatorzy sportu są oburzeni, że kort musi ustąpić miejsca drodze. Żądają innego, bezkolizyjnego rozwiązania.

- Zgodnie z projektem w tym miejscu ma być wjazd na teren OSIR - wyjaśnia dyrektor Jerzy Jakimow. A na sąsiadujących z kortem asfaltowych boiskach za trybuną stadionu duży parking z podjazdem do zaplecza dla zawodników.
Dobrego miejsca nie ma

W wizji projektanta jedyny na terenie miejskich obiektów sportowych kort nie ma racji bytu w sąsiedztwie stadionu, którego unowocześnianie trwa. Dyrektor Jakimow zadeklarował, że gdy zapadnie decyzja o zniszczeniu kortu znajdzie inne miejsce do gry.

Problem w tym gdzie. Zbudować go pomiędzy halami sportowymi, jak proponuje wiceprezydent Andrzej Wójtowicz to według Jakimowa niemożliwe. On rozważa, że można na ten cel zagospodarować teren basenu otwartego. A jeśli i to się nie uda?

Spóźniona obrona?

Krzyk o ocalenie kortu podnieśli mieszkańcy i amatorzy tenisa ziemnego. W Tarnobrzegu nie ma wielu miejsc do gry. Prywatne korty nad Wisłą to o wiele za mało. Trener Józef Salik, który szkoli dzieci i młodzież przekonuje, że trzeba znaleźć inne wyjście. Droga do stadionu mogłaby spokojnie przebiec między budynkiem małej hali a ogrodzeniem kortu.
Wiceprezydent Wójtowicz twierdzi jednak, że na etapie analizy projektu stadionu nikt nie wnosił zastrzeżeń. Dziwi się więc protestom: - To problem ludzi, którzy nie potrafią przyjść do prezydenta i o tym porozmawiać. Nie zamierzamy likwidować tego kortu, lecz go przenieść.

Tylu widzów to gruba przesada

Radni podkreślają, że nie konsultowano społecznie sprawy likwidacji kortu. A chyba lepiej wydać kilka tysięcy złotych by dowiedzieć się, czego mieszkańcom potrzeba niż wybudować coś z czego nie będą korzystali. Stąd ostre wystąpienie radnego Marka Gosztyły w imieniu mieszkańców, że samo zaprojektowanie stadionu dla około pięciu tysięcy widzów wydaje się grubą przesadą, gdy na spotkania przychodzi około 300 osób.

- Na sytuację naszego sportu trzeba popatrzeć realnie. Tarnobrzeg już nie piłką nożną stoi - uważa Gosztyła. - Bez wydania wielkich pieniędzy na zawodników nie uczynimy z tego lokomotywy rozwoju sportu w mieście. To koszykówka, tenis stołowy, ziemny, pływanie gromadzi najwięcej młodzieży. Dlatego trzeba te właśnie dziedziny sportu wspierać. Dobrze się stanie, jeżeli stadion otworzymy dla wielu dyscyplin sportowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie