Spełnia się czarny scenariusz dla RH Alurad w Gorzycach. - Gdzie teraz znajdziemy pracę? - pytają rozgoryczeni pracownicy. Zarząd bankrutującej niemieckiej firmy złożył w tarnobrzeskim sądzie wniosek o ogłoszenie upadłości polskiego zakładu produkującego felgi.
Wiadomość, że zarząd nad zakładem przejmie za kilka dni syndyk, przekazał wczoraj osobiście prokurent właściciela Jorg Schutz, którego oczekiwano w Gorzycach od wielu tygodni. Po tym, jak macierzysta firma RH Alurad Hoffken GmbH ogłosiła upadłość.
KLIENCI NIE PŁACĄ, NIE MAMY PENSJI
Niestety wpędziło to w kłopoty polską odlewnię, która produkowała wyroby na rynek niemiecki i dla firmy Uniwheels w Stalowej Woli. Przestała dostawać zamówienia. Popadła w długi. Zalega dostawcom energii, wody, nie zapłaciła gminie podatku.
- Na podstawie ogłoszenia upadłości niemieckiej spółki, nasz główny polski klient zabrał swoje kokile (formy odlewnicze - przyp. red.) z zakładu w Gorzycach i nie przekazał więcej zamówień. Nie będzie więc zamówień z Niemiec, nie mamy też ofert z Polski - informował prokurent tłumacząc przerwę w produkcji najpierw do 24, a potem do końca listopada.
W środę przestój został przedłużony do 15 grudnia. Pracowników gnębi niepewność: - Nie wiadomo, czy będą pensje za listopad. Czy nam zapłacą za przestój.
Prokurent zapewnia, że wynagrodzenie przysługuje w wysokości 100 procent podstawowej stawki miesięcznej. Nie wiadomo, kiedy ludzie dostaną pieniądze. - Jak syndyk z nieba ściągnie - komentują.
Syndyk ma ściągać należności od klientów, którzy nie zapłacili RH Alurad za wykonane usługi. Zamrożonych jest w ten sposób 1,6 mln złotych. Za faktury nie zapłaciła firma Uniwheels ze Stalowej Woli. - Nie odpowiedziała dlaczego - mówi Marian Dyląg, pełniący obowiązki kierownika zakładu.
NIE WSZYSCY ZNAJDĄ PRACĘ
- Najgorsza rzecz to brak wypłaty. Kilkaset złotych rozwiązałoby sprawę. Każdy ma przecież jakieś kredyty. Można próbować zawiesić spłatę na miesiąc, dwa, a co dalej? - martwi się Tomasz Elżlakowski, specjalista do spraw jakości. Rozpytywał o pracę. - Nie ma - wzdycha. W Stalowej Woli w spółkach o podobnym profilu też jest ciężko.
Nikt oficjalnie nie mówi o zwolnieniach, które dotknęłyby 140 osób. - Podobno są firmy, które są zainteresowane przejęciem naszego zakładu w całości - mówił prokurent. Nie wiemy, które. Dostęp do tych informacji ma syndyk niemieckiej firmy. Mamy nadzieję, że nasz polski syndyk będzie się lepiej z nim dogadywać - mówi Marian Dyląg.
Część załogi stara się o pracę w firmie Uniwheels w Stalowej Woli. - Cały czas składają podania - potwierdza biuro spółki.
SŁABY WŁAŚCICIEL POŁOŻYŁ FIRMĘ
Ludzie spekulują, co naprawdę wpłynęło na pogrążenie firmy, która powstała w 2005 roku po tym, jak niemiecki przedsiębiorca odkupił jeden z wydziałów od Federal Mogul (dawne WSK Gorzyce). - To był błąd, że Federal nas się pozbył, może znalazłby się lepszy nabywca, z wizją rozwoju - ocenia Tomasz Elżlakowski.
Pracownicy twierdzą, że kryzys w motoryzacji tylko przyspieszył upadek, bo słaby właściciel nie radził sobie na rynku: - Położył firmę u siebie, położył i u nas. Przez trzy lata nasza firma nie rozwijała się. W przeciwieństwie do firm w Stalowej Woli, które potrafiły się utrzymać i istnieją.
- Od prokurenta usłyszałem, że Niemcy kupili zakład, który miał większe możliwości produkcyjne niż ich potrzeby - dodaje Marian Dyląg. - Ale czy te wszystkie tłumaczenia to prawda?
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?