Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W przychodni nie miał kto pomóc

Katarzyna Sobieniewska - Pyłka
Przepisy sprawiły, ze chora kobieta musiał tułać się po kilku gabinetach, zanim udzielono jej pomocy.
Przepisy sprawiły, ze chora kobieta musiał tułać się po kilku gabinetach, zanim udzielono jej pomocy. archiwum
Przez kilka godzin Janina Szczerba z Tarnobrzega o kulach, z boląca nogą chodziła od gabinetu do gabinetu, by znaleźć pomoc lekarską.

Nie może uwierzyć, że po 42 latach płacenia składek zdrowotnych, tak trudno o pomoc "od ręki".

- Trafiłam najpierw do gabinetu chirurga - onkologa, Cezarego Mirkuta, w przychodni specjalistycznej przy ul. Mickiewicza w Tarnobrzegu - opowiada kobieta. - Ale ten pan, nie dość, że mi nie pomógł, to kazał mi iść gdzie indziej. A ja chciałam tylko skierowanie na prześwietlenie bolącej nogi.

SZUKAŁA SPRAWIEDLIWOŚCI

Poruszona tym faktem pacjenta poszła na skargę do dyrektora tarnobrzeskiego szpitala, który skargę przyjął i zaprowadził ją do gabinetu ortopedycznego.
Tam jednak stała bardzo długa kolejka pacjentów, więc Janina Szczerba poszła do swojego lekarza rodzinnego, który dał jej skierowanie do specjalisty. W końcu o godz. 16, chodząc o kulach od drzwi do drzwi w końcu trafiła do gabinetu chirurga. - To było dla mnie bardzo męczące - mówi 68-letnia kobieta. - Nie rozumiem jak dr Mikrut mógł mnie wyrzucić i skazać na tę wielogodzinna poniewierkę?

TAKIE PRZEPISY

Cezary Mikrut nie czuje się niczemu winny. - Ta pani od razu, gdy tylko do mnie przyszła, przyznała że leczy się w poradni reumatologicznej, więc ją tam odesłałem. - Nie mogę wypisywać skierowań na badania schorzeń, które nie są onkologiczne. Takich badań nie zrefunduje mi Narodowy Fundusz Zdrowia. To przepisy, które obowiązują wszystkich lekarzy, a nie żadna złośliwość wobec pacjentów.

Stanisław Augustynowicz, szef przychodni specjalistycznej, w której przyjmuje Cezary Mikurt, nie widzi w postępowaniu swojego lekarza żadnej nieprawidłowości.

- Szkoda, że pacjentka zmarnowała czas czekając w kolejce, ale nie mogliśmy jej pomóc. Gdyby to był nagły przypadek, a stan zdrowia pacjentki mógłby zagrażać jej życiu, z pewnością nie odesłalibyśmy jej dalej. O takiej sytuacji nie było jednak mowy - mówi Augustynowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie