Dofinansowanie do tych darowizn obiecał już burmistrz Wiesław Ordon.
Widmo braku pomocy zawisło nad nowodębskim Towarzystwem Pomocy Humanitarnej kilka tygodni temu, kiedy tarnobrzeski Bank Żywności za przekazywane do Nowej Dęby dobra zażądał sześciu procent ich wartości. Kwota może nie była wielka, ale stowarzyszenie nie miało nawet kilkuset złotych, by dopłacać do żywności.
- To był dla nas ogromny problem - mówi Marta Kaczor, prezes nowodębskiego stowarzyszenia. - Pieniędzy nie mamy i nie mieliśmy. Cała nadzieja była w miejscowym samorządzie. Gdyby nie jego pomoc, 820 podopiecznych Banku Żywności zostałoby z dnia na dzień odciętych od comiesięcznych darowizn.
Pomoc jednak nadeszła. U samorządowców interweniował też Czesław Łuszczki, prezes Tarnobrzeskiego Banku Żywności, który pomaga biednym i potrzebujących w pięciu powiatach Podkarpacia.
- Dostajemy żywność z Unii Europejskiej i od prywatnych sponsorów, ale mamy też swoje, wcale niemałe koszty utrzymania: magazyny, chłodnie, pracownicy. Na to wszystko w ciągu roku trzeba wydać około 180 tysięcy złotych. A sponsorów mamy ostatnio coraz mniej. Wszystkim kryzys powoli daje się we znaki. Dlatego postanowiliśmy zaangażować w pomoc także samorządy tych gmin, którym pomagamy. I udało się. Pieniądze obiecał Wiesław Ordon, burmistrz Nowej Dęby.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?