Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Nowej Dębie chcą walczyć z uporczywymi lokatorami

/KaT/
O postępowaniu z mieszkańcami, którzy poprzez swoje nawyki stają się uciążliwi dla pozostałych lokatorów Leszek Mirowski, szef ośrodka pomocy w Nowej Dębie zapytał Małgorzatę Korczyńską, Powiatowego Inspektora Sanitarnego
O postępowaniu z mieszkańcami, którzy poprzez swoje nawyki stają się uciążliwi dla pozostałych lokatorów Leszek Mirowski, szef ośrodka pomocy w Nowej Dębie zapytał Małgorzatę Korczyńską, Powiatowego Inspektora Sanitarnego KaT
- Co zrobić z lokatorem gromadzącym odpady i resztki żywności, z powodu których w bloku roznosi się fetor i rozmnaża robactwo - pytał na sesji Rady Miejskiej Leszek Mirowski, szef ośrodka społecznej Powiatowego Inspektora Sanitarnego.

Pytanie pojawiło się, bo wiosna i lato, to czas, kiedy ośrodek odbiera szczególnie dużo skarg w tej sprawie.

Problem jest i to ogromny. - Nie są to przypadki jednostkowe w naszej gminie - mówił kierownik. - Prasa często o nich pisała. Powtarzalność tych sytuacji jest ogromna. Często winą za taki stan rzeczy, obarczane są władze administracji lokalnej, które nie mają na tyle instrumentów prawnych, by zlikwidować problem.

CIEPŁO SPRZYJA ROBACTWU

Jak mówił Leszek Mirowski, skargi na uciążliwych lokatorów nasilają się wraz z nadejściem wiosny i lata, kiedy wysoka temperatura, przyspiesza proces rozpadu gromadzonych odpadów, w tym żywności oraz sprzyja rozmnażaniu się robactwa. W najgorszej sytuacji są lokatorzy budynków wielorodzinnych. - Są lokale, w których odpady sięgają sufitów - tłumaczył kierownik Mirowski. - Od czasu do czasu, za zgodą lokatora udaje nam się wejść do mieszkania, ale problem powraca. Osoby te mają własne przyzwyczajenia nie podporządkowują się ogólnie przyjętym regułom.
Kierownik Mirowski pytał o przysługujące mu rozwiązania i mechanizmy prawno administracyjne, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu problemu. - Nie chodzi o to, by go pozbawiać prawa do lokalu - zapewnia kierownik Mirowski. - Kto w tej sprawie może interweniować, kto może wejść, pomóc i dopilnować wykonanie takiej decyzji.
MOŻEMY POMÓC URZĘDNIKOM

- To jeden z większych problemów z jakimi się borykamy - przyznaje Małgorzata Korczyńska. - Takie sytuacje występują na terenie całego kraju. Wiadomo, że musimy działać zgodnie z prawem. Z takimi osobami, które potrafią utrudnić życie, praktycznie nie ma co zrobić Nawet jeśli uda nam się coś zaradzić, są to rozwiązania chwilowe.

Kiedy interwencja inspektorów sanitarnych nie powiedzie się, urzędnicy zwracają się z prośbą do policji. - Oni mogą szybciej wkroczyć do lokalu - dodaje Małgorzata Korczyńska. - Siłą mogę wejść tylko wtedy, mam zgłoszenie o zachorowaniach. Powiedźmy, że ktoś hoduje koty, które przenoszą różne choroby. Nagle okazuje się, że spora liczba mieszkańców skarży się na alergie lub inne schorzenie.

Małgorzata Korczyńska przyznała, że w zasadzie nie wie, czy ktoś jest władny, by kompleksowo rozwiązać ten problem. - Wszyscy zwracają się do gminy, a włodarz też niewiele może zrobić, jeśli chodzi o jego moc prawną - twierdziła. - To są problemy, które rozwiązuje się doraźnie. Dlatego nie potrafię państwu dać recepty, bo sama mam z tym problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie