Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My się grypy nie boimy! - mówią młodzi mieszkańcy Tarnobrzega

Marcin RADZIMOWSKI
- E tam, nie boimy się świńskiej grypy - śmieją się Karolina, Monika i Mateusz - uczniowie Zespołu szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Tarnobrzegu, kiedy pytamy czy nie chcą maseczek ochronnych.
- E tam, nie boimy się świńskiej grypy - śmieją się Karolina, Monika i Mateusz - uczniowie Zespołu szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Tarnobrzegu, kiedy pytamy czy nie chcą maseczek ochronnych. M. Radzimowski
Pani Halina z Tarnobrzega jest pierwszą osobą w Polsce, u której potwierdzono świńską grypę. Jako pierwsi rozmawialiśmy z pacjentką, która... czuje się świetnie.

Jak rozpoznać, co zrobić?

Jak rozpoznać, co zrobić?

Objawy świńskiej grypy przypominają "normalną", sezonową grypę - niekiedy są nieco słabsze. Porady lekarskiej powinny zasięgnąć osoby, które mają gorączkę, dreszcze, bóle mięśniowe oraz kostno - stawowe, bóle głowy, ból gardła połączony z suchym kaszlem, uczucie ogólnego wyczerpania, brak apetytu. Mogą też wystąpić nudności, biegunka, wymioty i katar. Jeśli osoba uskarżająca się na takie dolegliwości, w ostatnich dniach wróciła z któregoś z krajów podwyższonego ryzyka (Meksyk, Stany Zjednoczone, Hiszpania, Niemcy), powinna niezwłocznie skontaktować się z lekarzem rodzinnym.
Aby zminimalizować ryzyko zarażenia się wirusem "grypy meksykańskiej", wystarczy przestrzegać zasad higieny: częste mycie rąk wodą z mydłem, unikanie kontaktu z osobami kaszlącymi i kichającymi, jeśli my kichamy - zasłaniajmy usta i nos chusteczką, należy unikać dotykania oczu, nosa i ust (wirusy i bakterie często rozprzestrzeniają się gdy ludzie dotykają skażonych powierzchni, a potem oczu, nosa i ust).

- Czuję się świetnie. Jest piękna pogoda, a ja zamiast grzebać w przydomowym ogródku, siedzę w szpitalu - śmieje się pani Halina z Tarnobrzega. To w jej organizmie właśnie wykryto pierwszy w Polsce przypadek wirusa świńskiej grypy.

Ludzie biegający w panice po ulicach miasta, każdy z maseczką ochronną na twarzy. W aptekach masowo wykupywane witaminy i szczepionki, a w oczach mieszkańców Tarnobrzega widać przerażenie! Rozczaruje się ten, kto się spodziewa, że tak właśnie od dwóch dni wygląda życie w mieście.

MASECZKI NIE KUPIĘ

- To bardzo dobrze, że nie ma paniki, bo nie ma ku temu najmniejszego powodu - przekonuje lekarz medycyny Małgorzata Korczyńska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Tarnobrzegu. - Określone procedury muszą być wdrażane, ale to absolutnie nie znaczy, że istnieje zagrożenie epidemią. U pacjentki objawy grypy całkowicie ustąpiły.

Świńska grypa

Świńska grypa

Grypa typu A wywoływana przez wirus H1N1 to zakaźna choroba układu oddechowego świń. U tych zwierząt wirusy te wywołują liczne zachorowania, ale śmiertelność na skutek zakażenia jest niska. Wirus grypy świń typu A/H1N1 został wyizolowany po raz pierwszy u świń w 1930 roku. Do marca tego roku znane były jedynie rzadkie przypadki zakażeń tym wirusem ludzi, głównie wskutek bezpośredniego kontaktu ze świniami. Istnieje możliwość przenoszenia wirusów z człowieka na człowieka metodą kropelkową.

Wielu mieszkańców Wielowsi - rolniczego osiedla Tarnobrzega, nie wie jeszcze, że to u osoby stąd stwierdzono pierwszy w naszym kraju przypadek zarażenia wirusem A/H1N1. Ale sporo osób już coś słyszało, kiedy wczoraj odwiedziliśmy osiedle gdzie na stałe mieszka najsłynniejsza w Polsce pacjentka.

- Nie mam maseczki na twarz i nie będę kupował. Tyle, że o naszej Wielowsi teraz głośno - mówi z uśmiechem Władysław Czopek, przewodniczący rady osiedla. - Ja tam się nie boję, bo nie ma czego.

Spokojnie, a nawet rzec by można - nudnawo jest w miejscowym ośrodku zdrowia. Pacjentów mało, ale nie ma najmniejszego związku ze strachem przed zarażeniem się wirusem świńskie grypy. To tutaj we wtorek zgłosiła się pani Halina, skarżąc się na objawy grypowe. Istotne było to, że dwa dni wcześniej wróciła ze Stanów Zjednoczonych, po półrocznym tam pobycie.

- Nie ma żadnego zagrożenia - uspokaja lekarz Jolanta Zięba, kierownik przychodni zdrowia w Tarnobrzegu - Wielowsi. - Zgodnie z wytycznymi, poinformowaliśmy Sanepid, a pacjentka prosto z przychodni, została przewieziona do szpitala w Mielcu. To najbliższa placówka z oddziałem zakaźnym.

Jolanta Zięba zapewnia, że powodu do paniki nie było i nie ma. Profilaktycznie podano leki lekarce, która miała kontakt z pacjentką oraz pielęgniarce. Obie panie wczoraj normalnie pracowały, nie uskarżały się na najmniejsze dolegliwości.

Kolejne podejrzenie

Kolejne podejrzenie

Wczoraj po południu do mieleckiego szpitala zgłosiła się 61-letnia mieszkanka okolic Kolbuszowej, uskarżająca się na objawy grypopodobne. Kobieta nie była pasażerką tego samego samolotu, co pani Halina. - Ta pani przyleciała 25 kwietnia, a więc dwanaście dni temu z Chicago - mówi Aneta Dyka-Urbańska, rzecznik prasowy Szpitala Powiatowego w Mielcu. - Wdrożone zostały procedury, pacjentka została na oddziale odizolowana od innych osób.
Od kobiety, u której istnieje podejrzenie zakażenia wirusem świńskiej grypy, pobrano wymazy, wyniki badań znane będą w ciągu 48 godzin. Do tego czasu kobieta pozostanie w szpitalu.

WOLAŁABYM W OGRÓDKU

Udało nam się telefonicznie skontaktować z panią Haliną. Osobiście nie ma szans, bo na oddział zakaźny Szpitala Powiatowego w Mielcu wstępu nie ma nikt, oprócz personelu. Z uwagi na wdrożone niezbędne procedury, tarnobrzeżanka jeszcze musi pozostać na oddziale szpitalnym do poniedziałku.

- Czuję się świetnie. Nie kicham, nie prycham i mam temperaturę 36 i 6 stopnia Celsjusza - śmieje się pani Halina. - Jest taka piękna pogoda, a ja zamiast grzebać w przydomowym ogródku, siedzę w szpitalu. No, ale nic na to nie poradzę, tak musi być.

W tym samym szpitalu, ale na innym piętrze, przebywa też mąż pani Haliny oraz synowie. Oprócz lekarza rodzinnego i pielęgniarki z ośrodka, właśnie z bliskimi pani Halina właśnie z bliskimi miała kontakt. Żadna z tych osób nie ma najmniejszych objawów choroby.

- Teraz ani mąż nie może tutaj do mnie w odwiedziny przyjść, ani ja do niego - dodaje kobieta. - Może to dziwne, ale ja na to wszystko patrzę trochę z przymrużeniem oka. Pewnie gdybym wzięła jakieś tabletki w domu i nie poszła do lekarza, to afery by przeze mnie nie było. Postanowiłam jednak postępować zgodnie z zaleceniami.

ZDROWA JAK RYDZ

Pierwsza osoba z naszego kraju, u której stwierdzono obecność wirusa świńskiej grypy A/H1N1 podejrzewa, że zaraziła się w czasie drogi ze Stanów Zjednoczonych do Polski. Przyleciała samolotem Polskich Linii Lotniczych LOT z Nowego Jorku do Warszawy. W Stanach Zjednoczonych, w Filadelfii przebywała pół roku.

- Wsiadłam do samolotu zdrowa jak rydz. W sobotę, syn mnie odebrał na lotnisku i na godzinę 17 przyjechaliśmy do domu - wspomina. - Nic niepokojącego się nie działo. Zajęłam się normalną pracą w domu, okna myłam, sprzątałam. Dopiero we wtorek poczułam takie bóle mięśniowe, pojawiła się niewielka gorączka, miałam 37,4 stopnia Celsjusza.

Wówczas, zgodnie ze wskazaniami dla osób powracających z zagrożonych krajów, tarnobrzeżanka poszła do lekarza. Stamtąd przewieziono ją do Mielca, gdzie poddano szczegółowym badaniom.

- W samolotach i na lotniskach przewijają się setki, tysiące ludzi. Według mnie to gdzieś tam musiał mnie dopaść wirus - mówi 58-latka. - Zresztą w Stanach nie ma żadnej paniki w związku z tą grypą, na lotnisku też nie było żadnych informacji. Dopiero tutaj, po przylocie do Polski na lotnisku informowano pasażerów o tym, co zrobić w razie podejrzeń.

Pani Halina dodaje, że ona sama nie mogła też nikogo w samolocie zarazić, bo obok niej nie siedzieli inni pasażerowie.
- No, najbliżej to chyba siedziała pani Genowefa, tak zwracała się do niej siedząca obok kobieta. Ta pani docelowo podróżowała do Wrocławia - precyzuje tarnobrzeżanka.

POD KONTROLĄ

Tym samym samolotem co pani Halina - wśród 168 wszystkich pasażerów lotu LO 016, było jeszcze 22 mieszkańców Podkarpacia. Ja ustaliliśmy troje z nich - mieszkańcy powiatu stalowowolskiego, zatrzymali się u rodziny pod Warszawą. Na pokładzie samolotu było też dwoje mieszkańców Nowej Dęby w powiecie tarnobrzeskim. Podobnie jak wszyscy inni, objęci zostali nadzorem epidemiologicznym.

- Do soboty codziennie jeden z pracowników sanepidu będzie odwiedzał taką osobę i po prostu rozpytywał, czy nie pojawiły się objawy grypy. To normalne procedury - wyjaśnia lekarz Małgorzata Korczyńska, dyrektor tarnobrzeskiego Sanepidu. - Jeszcze raz podkreślam, że nie ma zagrożenia. Wirusy grypy, tej sezonowej, także mutują. Dlatego właśnie każdego sezonu są inne szczepionki.

Karolina, Monika i Mateusz - uczniowie Zespołu szkół Ponadgimnazjalnych numer 3 w Tarnobrzegu, po wczorajszych zajęciach, wybrali się poleniuchować nad Wisłą.
- E tam, nie boimy się świńskiej grypy - śmieją się gdy pytamy, czy nie chcą maseczek ochronnych. - Na lekcjach biologii w szkole poruszany był ten temat. Może, dlatego wiemy, że nie ma się czego bać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie