Dziennikarz radiowy i telewizyjny Tomasz Kin ostro atakuje polski show-biznes. Z pomocą Karoliny Korwin-Piotrowskiej od trzech lat prześmiewczo komentuje medialne zjawiska na antenie TVN Style. Na kogo padnie tym razem w wiosennych odcinkach "Magla towarzyskiego"?
Róża Adamcio: * Współprowadząc "Magiel towarzyski", emitowany przez TVN Style, dałeś się poznać jako kąśliwy i złośliwy obserwator rzeczywistości. Taki jesteś naprawdę, czy tego wymaga od ciebie twoja praca?
Tomasz Kin: - Niczego nie udaję. Do studia "Magla..." przychodzę, aby skomentować pewne zjawiska i głośno powiedzieć, co mi się podoba, a co nie. Przeglądając prasę, dementuję pogłoski, demaskuję kłamców. Próbuję znaleźć ziarno prawdy, przedstawić kulisy danego wydarzenia oraz wyłuszczyć widzom mechanizm ich działania.
* Mówisz o tym jak o czymś powszednim, ale nie każdy ma odwagę być szczerym na antenie...
- Tu nie chodzi o odwagę. Przecież takich programów jak "Magiel towarzyski" są setki na świecie. Nie odkryłem z Karoliną niczego nowego. Po prostu działka dziennikarstwa oceniającego subiektywnie show-biznes jest w Polsce wciąż bardzo skromna.
* Co najbardziej cię śmieszy w polskim show-biznesie?
- Pamiętam, że kiedyś zaśmiewałem się z Karoliną z tych, którzy na łamach pism kolorowych obnosili się ze swoją prywatnością, którzy z życia zrobili medialny cyrk. Wśród nich znalazły się między innymi Katarzyna Dowbor, pokazująca całej Polsce swój dom, Katarzyna Skrzynecka, wyciągająca na światło dzienne brudy dotyczące jej małżeństwa, czy Piotr Gąsowski i jego głośny rozwód. Zarzucano nam wtedy brak rzetelności oraz powielanie tych samych tytułów z gazet. Ale przecież w prasie jest się na własne życzenie. Wystarczy, że coś kiedyś raz skomentujesz, a bulwary do końca życia robią ci z dupy jesień średniowiecza.
* Czy władze TVN naciskały kiedykolwiek, żeby zmienić scenariusz odcinka "Magla towarzyskiego"?
- Nigdy.
* A spotkałeś się z odzewem ze strony celebrytów, z których robisz sobie żarty?
- Czasem słyszę o telefonie do redakcji TVN Style, aby nie puszczała na antenie odcinka, który dla kogoś jest niewygodny. Pamiętam, że raz Małgorzata Kożuchowska nie chciała, abyśmy puścili w programie nagraną z nią rozmowę telefoniczną, dotyczącą jej wesela i sprzedania go do prasy. Co do osobistej konfrontacji z "pokrzywdzonymi" - do takiej nigdy jeszcze nie doszło. Nie bywam na salonach, bo zdecydowanie wolę wolny czas spędzić ze swoją rodziną. Na szczęście - nie muszę się ani pokazywać, ani lansować.
* Czyli nie obawiasz się chodzić ciemną ulicą po Warszawie...
- Daj spokój! Jasne, że się nie boję!
* Wracając do krytyki - wytykasz innym szastanie własnym wizerunkiem, a sam wystąpiłeś w serialu...
- Mój kilkuminutowy gościnny występ w ostatniej serii "Niani" to była tylko zabawa. Koleżanka z produkcji zadzwoniła do mnie i powiedziała, że potrzebują kogoś, kto by się powygłupiał przed kamerą - więc się zgodziłem. Na pewno nie oznacza to, że zostanę aktorem! Moim zdaniem, aktorstwo to niewdzięczny, trudny zawód. I głupi. O wiele bardziej interesują mnie pop kultura i muzyka.
* Czyli Polakom nie grozi, że już niedługo Tomasz Kin wyskoczy im z lodówki?
- Zdecydowanie nie zamierzam otwierać smażalni frytek, jak koleżanki redakcyjne. Jestem tylko dziennikarzem skupionym na swojej robocie. Nie robię z siebie gwiazdy.
* Wymieniłeś wcześniej nazwiska osób, które cię śmieszą. A przed kim czujesz respekt?
- Na przykład przed Wandą Wiłkomirską - najlepszą polską skrzypaczką. Szacunkiem darzę także aktorów - Janusza Gajosa, Marcina Dorocińskiego, Marysię Seweryn oraz muzyków - Anię Dąbrowską czy Tymona Tymańskiego. W moim pojęciu są oni gwiazdami, autorytetami. Bo nie podniecają się na swój widok w lustrze, lecz stale poszukują i się rozwijają. Dobrze wykonują swój zawód, są skromni, niczego nie udają, nie szastają swoim wizerunkiem i nie wdają się w polemikę z polską prasą bulwarową.
* Czyli nie jest w polskim show-biznesie aż tak źle...
- Jasne, że nie jest. Chodzi o to, że tabloidy wypaczyły pojęcie "gwiazda", bo zaczęto je używać w odniesieniu do ludzi, którzy - aby zaistnieć w mediach - pokazują swoje włosy na dupie.
* A ciebie to bawi? Denerwuje?
- Zdecydowanie bawi, bo nie mogę denerwować się na coś, co mi daje pracę i kupę kasy (śmiech). Czasami opadają mi ręce lub czuję się zażenowany. I tyle.
* Mówisz o śmiechu. A czy nie jest to śmiech przez łzy?
- No co ty?! Mam płakać nad czymś, za co mi płacą? Mój śmiech jest szczery i gromki.
* Myślisz, że kiedyś znudzi ci się rola estetycznego sumienia narodu?
- Obiecaliśmy sobie z Karoliną, że damy spokój, gdy show-biznes się ucywilizuje i nie będzie już o czym mówić lub gdy pojawi się lepsza od nas para prześmiewców. To pierwsze jednak z pewnością nam nie grozi. Złośliwi prorokują, że już niedługo skończą nam się tematy do plotkowania. Ale jak widać - od trzech lat nie schodzimy z anteny, a nasza oglądalność stale rośnie.
* Bywacie stronniczy?
- Jesteśmy na pewno subiektywni, ale nie wiem, czy to pochodna bycia stronniczym. Ponad wszystko staramy się pracować szczerze i uczciwie.
* Jakie tematy będą poruszane na wiosnę 2009 roku w "Maglu towarzyskim"?
- Chcemy zaprezentować dwa światy - celebrytów i niszowe imprezy, o których nie trąbi się w telewizji. Spróbujemy dociec, dlaczego Grażyna Torbicka i Artur Żmijewski prowadzą każdą galę oraz dlaczego na tego typu imprezach gospodarze stoją przy ambonce, która była modna 25 lat temu. Chcemy sięgać w dany problem lub zjawisko głębiej, rozrysować szerszy kontekst omawianych przez nas zdarzeń, powołując się na różne źródła, cytaty oraz materiały archiwalne.
* Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?