W piśmie, jakie na początku maja dotarło do 40 lokatorów bloku przy ulicy Mickiewicza 11, zdesperowani ludzie przeczytali, że marszałek Podkarpacia, któremu podlega Szpital Wojewódzki w Tarnobrzegu zwraca się do Podkarpackiego Inspektora Ochrony Środowiska z prośbą o rozważenie możliwości przeprowadzenia kontroli interwencyjnej w instalacji spalania odpadów szpitalnych. - Jak można do grupy zdesperowanych ludzi wysłać takie pismo - pokazuje pan Bronisław, jeden z mieszkańców. - Tutaj nie ma żadnych konkretnych informacji o tym, czy marszałek podjął stanowisko w naszej sprawie. On tylko prosi o kontrolę. My dokładnie opisujemy naszą sytuację. Wskazujemy, co jest nie tak. Tymczasem urzędnicy potraktowali nasz problem w jednym zdaniu, na zasadzie, niech się tym ktoś zajmie.
Andrzej Kulig, zastępca dyrektora Departamentu Rolnictwa i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego, który zajął się sprawą z upoważnienia marszałka Podkarpacia tłumaczy: - Forma naszego pisma, które skierowaliśmy do Podkarpackiego Inspektora Ochrony Środowiska jest grzecznościowa, gdyż nie mamy żadnych instrumentów prawnych, by wymóc na nim tę kontrolę - tłumaczy Andrzej Kulig. - Możemy sugerować i prosić.
Wicedyrektor Kulig uspokaja mieszkańców. - Wiemy już, że w tym lub przyszłym tygodniu pracownicy Inspektoratu skontrolują spalarnię - zapowiada Andrzej Kulig. - Wtedy też okaże się, czy zarzuty mieszkańców względem działalności spalarni są słuszne i uzasadnione.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?