Wtórują jej pracownicy stowarzyszenia opieki nad zwierzętami, którzy podali pomocną dłoń dyrekcji i zapowiedzieli, że ograniczą populację dziko żyjących w tamtym rejonie kotów.
Atutem Przedszkola nr 5 w Tarnobrzegu przy ulicy Dekutotowskiego jest lokalizacja. Mieści się w centrum miasta. Nieszczęście placówki polega na tym, że w jej najbliższej okolicy zagnieździło się kilka dziko żyjących kotów, które żywiąc się resztkami z pobliskiej smażalni ryb jak również jedzeniem przynoszonym przez mieszkańców, powiększają swoją populację. Ich pobyt na terenie przedszkola, nie wzbudzałby niezadowolenia rodziców i samej dyrekcji, gdyby nie fakt, że zwierzęta załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w jednej z piaskownic.
PIASEK JEST CZYSTY I CHRONIONY
Wanda Kozak, dyrektor placówki zapewnia, że koty nie są problemem. Żadne z dzieci nie zostało nigdy przez czworonoga podrapane ani zaatakowane. - Problemem jest piasek i fakt, że w nim załatwiają swoje potrzeby - ubolewa dyrektorka. - Ponieważ teraz jest nacisk, na to, by miejsca, gdzie bawią się dzieci były czyste, jesteśmy po kontroli sanepidu. Piasek jest czysty i dzieci mogą korzystać z piaskownicy. Nakryliśmy go brezentem. Otwieramy, tylko na czas zabawy.
O rozwiązanie kociego problemu dyrektorkę proszą rodzice maluchów, którzy obawiają się o zdrowie swoich pociech. - Rozumiem ich obawy, ale mając na uwadze ustawę o ochronie zwierząt, musimy uczyć dzieci pozytywnych zachowań i nie możemy ich przeganiać - dodaje dyrektorka. - Ale jak wyeksmitować koty, jeśli mają pełne wyżywienie od ludzi. Koty do naszych dzieci nie wychodzą. Dlatego przeganiamy osoby dokarmiające z naszego płacy, ale one i tak popołudniami przychodzą. Koty pamiętają miejsca, gdzie są dokarmiane, dlatego wracają. Z drugiej strony nie można ich głodzić, ale trzeba coś zrobić.
OGRANICZYMY POPULACJĘ
Małgorzata Myszka ze Stowarzyszenia Ogród św. Franciszka, długo szukała rozwiązania. Z jednej strony ma świadomość tego, że nie ma wpływu na ludzi, którzy wchodzą na teren przedszkola i dokarmiają zwierzęta. Z drugiej, jako stowarzyszenie może, podjąć kroki, które przynajmniej częściowo rozwiążą problem. - Już rozmawiałam z osobą, która wchodzi na teren placówki i dokarmia koty i prosiłam, by tego tam nie robiła - mówi Małgorzata Myszka. - To są koty dziko żyjące. Dlatego pójdą tam, gdzie będzie jest jedzenie, czyli mogą się przenieść za ogrodzenie. Proszę tylko wszystkich, by nie wchodzili na teren przedszkola.
W przyszłym tygodniu, pracownicy stowarzyszenia postarają się znaleźć nowy dom dla małych kotów, które pojawiły się po ostatnim miocie. - Dwie dorosłe kotki wysterylizujemy, by ograniczyć ich populację - zapowiada pani Małgosia. - Ponadto będę prosiła dyrekcję, by ta nadal chroniła piaskownicę brezentem i udostępniała dzieciom tylko w czasie zabawy. Jednak aby nasze starania przyniosły jakiekolwiek rezultaty, koty nie mogą być dokarmiane na terenie przedszkola, o co proszę tych wszystkich, którzy to jeszcze robią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?