Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baranów Sandomierski: Mieszkańcy protestuja przeciwko remontowi odcinka drogi

KaT
- (od prawej) Kazimierz Łabuda, właściciel cegielni ze swoim pracownikiem, przy dotychczasowym zjeździe z Wisłostrady na drodze lokalnej przed cegielnią.
- (od prawej) Kazimierz Łabuda, właściciel cegielni ze swoim pracownikiem, przy dotychczasowym zjeździe z Wisłostrady na drodze lokalnej przed cegielnią. KaT
- Wystarczy skrócić pas zieleni o 30 metrów, a my spokojnie zjedziemy na naszą lokalną drogę - mówią mieszkańcy i przedsiębiorcy z Siedleszczan, którzy protestują przeciwko modernizacji drogi przez zarządcę. Wyższe krawężniki i bariery energochłonne, uniemożliwiają zjazd samochodom do cegielni, piekarni i prywatnych posesji.

Idzie o zjazd z końcowego odcinka Wisłostrady na starą drogę powiatową relacji Tarnobrzeg - Mielec w Siedleszczanach, w gminie Baranów Sandomierski. - Pod koniec lat 80-tych zrobili nową drogę wojewódzką, a ta była traktowana jako lokalna - wspomina Kazimierz Łabuda. - Samochody do kopalni Siarki nią dojeżdżały i ludzie do swoich domów. Był pas zieleni na drodze wojewódzkiej, ale krawężniki były tak niskie, że wszyscy skręcali. Teraz przyszły roboty drogowe, które uniemożliwiają nam dalsze korzystanie ze skrętu. Możemy podjechać 30 metrów dalej, ale ciężarówka pod kątem 90 stopni nie wykręci. Droga jest zbyt wąska. Kierowca musi jechać dalej do Baranowa i tam zakręcić.

NIE UWZGLĘDNILI NASZYCH RACJI

O planowanym remoncie ostatniego odcinka Wisłostrady mieszkańcy wiedzieli od czterech miesięcy. Mając na uwadze swój interes z pomocą lokalnego samorządu zorganizowali spotkanie z zarządcą drogi. Wtedy też władze Baranowa zaoferowały, że udostępnią pas ziemi, na potrzeby stworzenia trzeciego pasa na lewoskręt. Spotkanie zakończyło się fiaskiem, a ekipa remontowa ruszyła z pracami w poniedziałek.
Jedną z osób, która nie zgadza się prowadzonymi robotami jest właściciel cegielni. - Chodzi mi o zjazd z Wisłostrady do firmy oraz o wyjazd w stronę Mielca - tłumaczy Kazimierz Łabuda. - Chodzi o logikę i koszty. Owszem jest dalej możliwość skrętu, ale ciężarówki nie dadzą rady. Kiedy zaproponowałem, by skrócono pas zieleni o 30 metrów, usłyszałem, że trzeba było myśleć, jak budowałem cegielnię, by mieć dojazd. Cegielna od 1984 roku stoi. Ta droga lokalna była od zawsze. To o czym miałem myśleć.

PRZEZ PAS DO KAPLICZKI

Utrudniony dojazd do cegielni, piekarni i prywatnych posesji, to nie jedyna bolączka mieszkańców Siedleszczan. Po prawej stronie drogi wojewódzkiej stoi niewielka kapliczka, gdzie w odbywają się niedzielne nabożeństwa. Wierni przyjeżdżający samochodami, zostawiali auta na wolnym terenie po drugiej stronie drogi i przechodzili przez pas zieleni. Teraz będzie to niemożliwe ze względu na zamontowanie barier energochłonnych. - Ludzie będą chyba latać, żeby się na mszę dostać - wtrąca pan Stanisław. - Do tej pory chodzili przez pas zieleni. Teraz nie będą mogli.

ŁAMANO PRZEPISY

Jan Bajek, kierownik oddziału Zarządu Dróg Wojewódzkich, oddział w Stalowej Woli, twierdzi, że modernizacja odcinka drogi odbywa się na korzyść mieszkańców. - Poprawimy pas zieleni, zamontujemy bariery energochłonne, wylejemy nowy asfalt, odmalujemy oznakowania jezdni - wylicza kierownik. - Zmodernizowany odcinek węzła, w niczym nie będzie przypominał tego, co było jeszcze kilka dni temu.
Kierownik Bajek nie zgadza się z pretensjami przedsiębiorców i mieszkańców. Kilka razy przypomina, że pas zieleni, . - Postawiliśmy wyższe krawężniki, tak by samochody nie mogły już wykonywać lewoskrętu na lokalną drogę - pokazuje kierownik. - Korzystanie z dotychczasowego skrótu było jawnym łamaniem przepisów i stwarzało zagrożenie dla pozostałych użytkowników tej drogi. oddzielający dwa pasy jezdni, nie został wydłużony
Szansy na skrócenie pasa zieleni, tak, by samochody ciężarowe z cegielni i dostawcze z piekarni mogły wcześniej skręcać, nie ma żadnych. Podobnie zresztą jak na wymalowanie w tym miejscu przejścia dla pieszych. - Przebudowa odbywa się w ramach węzła drogowego, więc nie ma mowy o żadnych usprawnieniach - tłumaczy kierownik. - Od tego jest węzeł, by samochody z niego korzystały. Gdybyśmy poszli na kompromis i doszło do wypadku, konsekwencje poniesie nie kto inny, jak nasze przedsiębiorstwo. A tak być nie może.
Mieszkańcy Siedleszczan zapowiedzieli, że sprawy nie zostawią. W przyszłym tygodniu organizują kolejne spotkanie. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie