Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pani laryngolog miała brać pieniądze za usługi, których nie wykonywała - nowe fakty

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Zmarła w lutym ubiegłego roku kobieta siedem miesięcy później była u... lekarza. Tak wynika z dokumentacji pani laryngolog z Nowej Dęby. Ustalono już, że 53-letnia pani doktor przyjęła fikcyjnie co najmniej 20 pacjentów. Sprawę bada prokuratura.

Narodowy Fundusz Zdrowia przeprowadził kontrolę po tym, jak pijana (3 promile) lekarka przyjmowała pacjentów.

Do tarnobrzeskiej Prokuratury Rejonowej dopiero wpłynęła część dokumentacji, zebranej przez rzeszowski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Śledztwo jest prowadzone w sprawie oszustwa, a nie przeciwko lekarzowi.

ZEZNAŁO 806 PACJENTÓW

Dotychczas spośród 1500 osób, które zostaną w tym śledztwie przesłuchane, do wczoraj zeznania złożyło 806 pacjentów. Ponad dwudziestu z nich było pewnych, że w dacie wskazanej przez lekarkę w wykazach złożonych do NFZ nie korzystali z porad pani laryngolog. W tym gronie przynajmniej jedna osoba nie mogła z takich porad korzystać, gdyż od kilku miesięcy nie żyła.

- Śledztwo jest we wstępnej fazie i na razie o szczegółach nie mogę mówić. Zawiadomienie złożył do nas Narodowy Fundusz Zdrowia, w czasie kontroli zakwestionowano zasadność pobierania przez lekarza pieniędzy za świadczone usługi medyczne w ramach zawartej umowy - wyjaśnia Renata Marszałek, asesor Prokuratury Rejonowej w Tarnobrzegu.

Cała sprawa dotyczy okresu od marca do grudnia ubiegłego roku. Wszystko zaczęło się w grudniu, kiedy to jeden z pacjentów powiadomił o pijanym lekarzu, dyżurującym w przychodni laryngologicznej w Nowej Dębie. Lekarka miała trzy promile alkoholu w organizmie i przyjmowała pacjentów.

Ustalono, że tego dnia zdążyła przyjąć cztery osoby. Niedługo potem w sprawozdaniu ze świadczonych usług, przesłanym do NFZ, wykazała, że tego dnia przyjęła jedenastu pacjentów. Fundusz przeprowadził kontrolę, której wyniki trafiły do prokuratury.
Zwrócić funduszowi

- Według naszych ustaleń pokontrolnych, lekarka musi zwrócić funduszowi ponad 18 tysięcy złotych oraz zapłacić karę w wysokości około czterech tysięcy złotych. Nie jest to uzależnione od prowadzonego śledztwa - wyjaśnia Marek Jakubowicz, rzecznik prasowy oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Rzeszowie.
Nie udało nam się wczoraj skontaktować z lekarką. Nie było jej w pracy, a numer telefonu domowy nie odpowiadał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie