Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piekło w szklarni. Przechowuje drób w skandalicznych warunkach na działce

Klaudia TAJS [email protected]
We wtorek, po południu pani Małgorzata w asyście strażnika miejskiego ponownie pojechała na Kamionkę, by zobaczyć, w jakim stanie są zwierzęta.
We wtorek, po południu pani Małgorzata w asyście strażnika miejskiego ponownie pojechała na Kamionkę, by zobaczyć, w jakim stanie są zwierzęta. fot. Klaudia Tajs
Od soboty przedstawiciele tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt próbują zmusić właściciela działki na Kamionce, by ten wypuścił ze szklarni i altany, drób i gołębie. Zwierzęta nie stałego mają dostępu do świeżego powietrza i wody. - Część z nich już zdechła, bo wokół altany strasznie śmierdzi - alarmują sąsiedzi z pozostałych działek.

Małgorzata Myszka z Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Ogród św. Franciszka":

Małgorzata Myszka z Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "Ogród św. Franciszka":

- Po tym wszystkim co zobaczyłam na miejscu, zdecydowałam, że zawnioskuję do prokuratury o zabranie zwierząt do schroniska.

O tym, co dzieje się na jednej z działek na ogrodach Kamionka 2 w Tarnobrzegu wiemy od sąsiadów. - To nie pierwszy raz, kiedy właściciel zamknął przychówek w szklarni i altanie, i zniknął na kilka dni - mówią ludzie. - Wielokrotnie informowaliśmy zarząd ogrodów, o tym, co się tutaj dzieje, ale oni mówią, że nie ma sprawy. Sprawa jest, bo zwierzęta się męczą. Te, które nie dają rady zdychają, a wokół panuje smród. Czyli co, nie ma sprawy?

PETYCJE OD DZIAŁKOWICZÓW

Pierwszą interwencję w sprawie przetrzymywanych w szklarni i altanie zwierząt strażnicy miejscy odebrali w sobotę. Strażnicy pojechali na wskazane miejsce. Wcześniej poinformowali o incydencie policje. - Pojechaliśmy na miejsce, ale na działce nikogo nie było - opowiada jeden ze strażników. - W tym czasie podjechała policja. Zwierzęta były pozamykane. Nie mogliśmy wejść na działkę bez nakazu. Dlatego jeden z działkowiczów wsiadł na rower i pojechał w kilka miejsc, gdzie mógłby być mężczyzna. Ale go nie znalazł.

Po dwóch godzinach oczekiwania strażnicy wrócili do miasta. Przy furtce zostali policjanci. - Ponieważ nie udało im się odnaleźć właściciela, policjanci poprosili, by sąsiedzi weszli na teren działki i wypuścili ze szklarni drób - mówi Beata Wrona z tarnobrzeskiej policji.

ZNOWU ZAMKNIĘTE

W poniedziałek grupa działkowiczów z Kamionki kolejny raz zapukała do drzwi Straży Miejskiej. Przyszli z kolejną prośbą o interwencję. Zgłosili, że w weekend właściciel zamknął drób, gołębie i jednego psa uwiązał na łańcuchu. Strażnicy podzielili się z interwencją z Małgorzatą Myszkę ze Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt. - Pojechaliśmy na działkę, ale właściciela nie było - opowiada pani Małgorzata. - Ponieważ znałam już jego nazwisko, zadzwoniłam do jego domu. Ktoś, chyba syn powiedział, że tato pojechał na działkę.

Jak się okazało właściciel działki nie dotarł na nią ani w poniedziałek, ani we wtorek. Wczoraj, po południu pani Małgorzata w asyście strażnika miejskiego ponownie pojechała na Kamionkę. Dzięki uprzejmości sąsiadów, zobaczyła z bliska, w jakich warunkach przetrzymywane są zwierzęta. - Kaczka zamknięta w szklarni, a na zewnątrz ponad 30 stopni - opowiada pani Małgosia. - Gołębie zamknięte w klatce. Z tyłu działki leży padlina, ale co to, jest nie mam pojęcia. I ten smród. Jak można tak traktować zwierzęta.

REGULAMIN ZEZWALA

Zdzisław Ostawiński, gospodarz ogrodów działkowych Kamionka 2 zapewnia, że regulamin ogrodu dopuszcza trzymanie w altanach drobiu i drobnego ptactwa. - Może działkowcy, którzy w tej sprawie do państwa dzwonili, nie pochodzą ze wsi, i nie wiedzą, że drób się w zamknięciu trzyma - przekonuje gospodarz ogrodu. - Skoro właściciel pozamykał przychówek, to widocznie tak ma być.
Na pytanie, czy działkowicze zgłaszali mu problem, odpowiada. - Ja swoje lata mam i bzdurami zajmował się nie będę - mówi. - Jak się sąsiadom coś nie podoba, niech zrobią zdjęcia i pójdą z nimi do odpowiednich służb. Ja właściciela tej działki nie będę uczył ile razy dziennie ma drób karmić i poić.

IDZIEMY DO PROKURATORA

Małgorzata Myszka, nie zgadza się z wypowiedzią gospodarza. - Bzdury opowiada i tyle - przekonuje. - Jest ustawa o ochronie zwierząt, która mówi, w jakich warunkach zwierzęta mają być przetrzymywane. Ponieważ kontakt z rodziną właściciela i nim samym jest utrudniony, składam wniosek do prokuratury o odebranie zwierząt do schroniska. Tam przynamniej będą miały stały dostęp do wody i odpowiednie warunki bytowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie