Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polowanie na prezesa Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej

Klaudia TAJS [email protected]
Mimo zamieszania jakie powstało wokół Norberta Mastalerza, prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie obawia się odwołania.
Mimo zamieszania jakie powstało wokół Norberta Mastalerza, prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie obawia się odwołania. K. Tajs
Po siedmiu miesiącach od wyboru pod prezesem Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej pali się grunt.

Odwołają? Nie odwołają. To pytanie, które stawia sobie w ostatnich dniach Norbert Mastalerz, prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i miejscowy radny. Do Rady Miasta wpłynął wniosek Rady Nadzorczej TSM o wydanie zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym Mastalerzem i tym samym pozbawienie go fotela prezesa spółdzielni.

To już trzecie podejście do pozbawienia radnego Norberta Mastalerza fotela prezesa Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dwa pierwsze wnioski, w których prezydent Tarnobrzega prosił wojewodę Podkarpacia o wyjaśnienie kwestii prawnej czy pełnienie funkcji radnego nie koliduje z kierowaniem spółdzielnią, służby wojewody rozstrzygnęły na korzyść radnego. Tym razem o pozbawienie fotela prezesa pokusiła się Rada Nadzorcza spółdzielni, a przynajmniej większość jej członków. Nieoficjalnie mówi się, że wniosek rady nadzorczej nie ma mocy prawnej, gdyż rada nie została jeszcze wpisana do Krajowego Rejestru przez Wydział Gospodarczy Sądu Rejonowego w Rzeszowie.

ODWOŁAMY BO...

Kiedy 14 lipca 11 członków Rady Nadzorczej TSM, (dwóch było nieobecnych) spotkało się na posiedzeniu, nic nie wskazywało, jakoby część członków planuje odwołać prezesa spółdzielni. Afera wybuchła, kiedy z sali posiedzeń wyproszono zarząd spółdzielni, by członkowie rady mogli ocenić pracę prezesów. Wówczas ku zaskoczeniu kilku członków rady, jeden z nich wstał i zakomunikował, że zgłasza wniosek o odwołanie Norberta Mastalerza ze stanowiska prezesa zarządu Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej z równoczesnym wypowiedzeniem mu umowy o pracę. Wniosek złożył Grzegorz Kiełb, na co dzień naczelnik Wydziału Urbanistyki i Architektury Budownictwa Urzędu Miasta Tarnobrzega. Wniosek został podany bez uzasadniania. - Nie padła żadna konkretna przyczyna odwołania - mówi jeden z członków rady, pragnący zachować anonimowość. - Kiedy jeden z nas dopytywał się o przyczyny, wtedy nastąpił atak ze strony przeciwników prezesa i padły jakieś uzasadnienia. Jedno z nich dotyczyło tego, że sklep prowadzony przez spółdzielnię został zamknięty, przez co spółdzielnia jest stratna. Nie było żadnych konkretów. To było żenujące.

Wnioskodawca Grzegorz Kiełb przebywa na urlopie, dlatego nie wiemy, co tak na prawdę zarzuca obecnemu prezesowi TSM. Skomentowania całej sprawy unika także Zbigniew Halat, prezes Rady Nadzorczej TSM, który powiedział, że jest to temat, który nie powinien interesować opinii publicznej. Stąd tak skąpe uzasadnienie wniosku?

ROBIĘ SWOJE

O decyzji rady nadzorczej prezes Mastalerz dowiedział się tuż po zakończeniu posiedzenia. Do pomysłu odwołania go ze stanowiska podchodzi bardzo spokojnie. - Na żadnym z dotychczasowych posiedzeń członkowie rady nadzorczej nie zgłaszali uwag do mojej pracy, mam wiążąca umowę o pracę, z której się wywiązują - zapewnia Mastalerz. - Nie skupiam się na szumie towarzyszącym całej sprawie. Są istotniejsze sprawy, jakimi należy się zająć. To trzy projekty unijne, czekamy na dwa audyty ciepłownicze. Uzyskaliśmy dodatkowe pieniądze od firmy ubezpieczeniowej na place zabaw. To spędza mi sen z powiek, a nie dyskusja o jakichś osobach chodzących wokół spółdzielni, niemogących się pogodzić, że czas nie stoi w miejscu.

CZWARTKOWE GŁOSOWANIE

O przyszłości prezesa Mastalerza zdecydują radni podczas czwartkowej sesji Rady Miasta, kiedy zagłosują nad rozwiązaniem stosunku pracy z radnym Mastalerzem. Jurand Lubas, przewodniczący Rady Miasta, który wprowadził głosowanie nad przyszłością radnego Mastalerza do porządku obrad, przyznaje, że dochodzą do niego głosy, iż wniosek złożony przez radę nadzorczą TSM nie do końca jest zgodny z prawem. - Podobno nowa rada nadzorcza nie ma jeszcze wpisu do Krajowego Rejestru, stąd jej decyzje nie są do końca wiążące - mówi przewodniczący Lubas. - Jeśli na sesji dowiem się, że to głosowanie było bezprawne, a ja zagłosuję, to ośmieszę się. Podobnie jak inni radni. Poczekajmy do czwartku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie