Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były sołtys Knapów obchodził 100 lat

Klaudia TAJS, [email protected]
Jubilat z częścią najbliższej rodziny, która towarzyszyła mu podczas setnych urodzin.
Jubilat z częścią najbliższej rodziny, która towarzyszyła mu podczas setnych urodzin. fot. Klaudia Tajs
- Wy sobie nie zdajecie sprawy, ale od 50 lat nie było żadnej wojny, a ja przeżyłem ich kilka - powiedział podczas swoich setnych urodzin Franciszek Stec z Knapów. Słowa wprawiły w osłupienie tłum gości, którzy świętowali z nim w niedzielę urodziny. Pan Franciszek jest najstarszym mieszkańcem gminy Baranów Sandomierski.

Mirosław Pluta, burmistrz Baranowa Sandomierskiego:

Mirosław Pluta, burmistrz Baranowa Sandomierskiego:

Pan Franciszek Stec to najstarszy mieszkaniec naszej gminy. Jest osobą powszechnie znaną i poważaną. Przez 24 lata był sołtysem w Knapach i zawsze powtarzał, że jest bezpartyjny, że działa dla ludzi, a nie dla rządzących. Dlatego darzymy go bardzo dużym szacunkiem.

Rzadko się zdarza by w urodzinach mieszkańca wsi uczestniczyli niemal wszyscy sąsiedzi, część mieszkańców gminy i goście z całej Polski. Tak było w niedzielę, podczas setnych urodzin Franciszka Steca, mieszkańca Knapów w gminie Baranów Sandomierski. Zjechała się rodzina ze Szczecina i innych zakątków Polski. Z dobrym słowem przyszli znajomi, sąsiedzi i przedstawiciele lokalnej władzy oraz ksiądz. Kiedy jedni wręczali kwiaty, życząc kolejnych stu lat, następni ustawiali się przed wejściem do wojskowego namiotu, by złożyć najlepsze życzenia.

BYŁY SOŁTYS

Pan Franciszek urodził się 26 września 1909 roku w Zgórsku koło Mielca. W Knapach zamieszał w 1938 roku. Śmieje się, że przyszedł za żoną. To z nią wybudował drewniany domek, w który mieszka do dziś. W życiu ciężko i dużo pracował. Był społecznikiem, uprawiał ziemię, zajmował się ulami, pracował jako ławnik w sądzie. - Przez 24 lata był sołtysem - chwalą się dzieci pana Franciszka. - Do 50 lat nie palił, dopiero jak został sołtysem wciągnął się w nałóg. Nie chorował. Bardzo dużo czytał. Pomagał innym. Tak z siebie, bo był społecznikiem. To dzięki niemu w sołectwie jest szkoła i remiza.

NIGDY NIE KŁAMAŁ

Żona pana Franciszka umarła na początku 2000 roku. Po jej śmierci nie został sam, bo towarzyszą mu dzieci. Pięć córek i czterech synów. - Część z nas mieszka w Szczecinie - mówią dzieci jubilata. - Jedno z nas wyemigrowało do Vancouver. Ale niektórzy są blisko. Zawsze ktoś jest przy nim. Nasza rodzina powiększa się. Tato doczekał się 21 wnuków i 21 prawnuków. Rodzice wychowali nas bardzo dobrze. W rodzinie nie ma rozwodów. Tato nigdy nie kłamał.

Córka Alicja z Tarnobrzega opiekuje się panem Franciszkiem na co dzień. - Jego recepta na długowieczność jest bardzo prosta - zdradza pani Alicja. - Tato je bardzo regularnie. Posiłki muszą być podane rano, w południe i koło godziny 18. Je głównie nabiał i warzywa. Mięso jest tylko dodatkiem. Jak na swój wiek trzyma się bardzo dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie