Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces grupy markowskiej: Sąd nie wzywał mało istotnych świadków, odczytał zeznania, aby przyspieszyć proces

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Oskarżeni Paweł S. (z lewej) i Adam Z. Ten drugi według ustaleń prokuratury, strzelił do konwojenta.
Oskarżeni Paweł S. (z lewej) i Adam Z. Ten drugi według ustaleń prokuratury, strzelił do konwojenta. Fot. Marcin Radzimowski
- I tak te pieniądze się nie znajdą, nie odzyskałem ani złotówki - stwierdził właściciel kantoru w Stalowej Woli, patrząc prosto w oczy Adama Z., jednego z czterech oskarżonych o napad na konwój. W kolejnym dniu procesu "grupy markowskiej", przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu zeznawali wczoraj kolejni świadkowie.

Grupa markowska

Grupa markowska

Jedna z najgroźniejszych zorganizowanych grup przestępczych o charakterze zbrojnym, powstała w 1992 roku Ząbkach i Markach (stąd nazwa "grupa markowska"). To z tego gangu wyodrębniła się grupa "mutantów", mająca na koncie zabójstwo policjanta w 2002 roku w Parolach. Podczas akcji zatrzymania sprawców tej zbrodni, w podwarszawskiej Magdalence zginęło dwóch antyterrorystów, a 16 zostało rannych.

Tadeusz Kwieciński - właściciel kantoru, który wskutek napadu stracił równowartość 600 tysięcy dolarów USA, zeznawał wczoraj jako pierwszy. Mówił właściwie o jednej osobie, o Arturze W., który - jak ustalono - zorganizował napad. Przygotował mieszkanie, w którym przebywali przestępcy z okolic Warszawy, pokazał kantor, opowiedział o zwyczajach konwojentów.

CHCIAŁEM POROZMAWIAĆ, ALE UCIEKŁ NA KOMENDĘ

- Od razu podejrzewałem, że to Artur W. za tym wszystkim stoi, intuicja tak mi podpowiadała. Zaraz po napadzie pojechałem do hali targowej, żeby z nim porozmawiać - mówił wczoraj w sądzie pokrzywdzony. - Chciałem kiedyś z nim pogadać o tym napadzie, ale uciekł mi na komendę policji.

Opuszczając salę rozpraw, okradziony przedsiębiorca zmierzył wzrokiem wszystkich czterech oskarżonych, ale zdecydowanie najdłużej patrzył w oczy Adama Z. To ten, który według ustaleń prokuratury, zabrał torbę z pieniędzmi i strzelił do konwojenta.

Przed sądem zeznania złożyli wczoraj także naoczny świadek napadu oraz Tomasz P. - który odwoził sprawców po dokonanym przestępstwie. Podobnie jak we wcześniejszym procesie (wówczas on był oskarżony), opowiedział o swoim udziale w zdarzeniu.

ODCZYTYWANIE ZEZNAŃ

Zeznania Sąd po zyskaniu akceptacji prokuratury, obrońców i oskarżonych, zdecydował o odczytaniu zeznań mało istotnych świadków, złożone w czasie śledztwa, bez konieczności ich wzywania. Zazwyczaj to osoby przebywające za granicą, na których przyjazd trzeba by było czekać wiele miesięcy.

Przypomnijmy. 15 czerwca 2004 roku około godziny 8 na ulicy Okulickiego w Stalowej Woli, pod halę targową gdzie mieścił się kantor, podjechał ford sierra. Wysiedli dwaj konwojenci i kasjerka, naprzeciw nim wyszedł czwarty. Z drugiego kantoru tego samego właściciela przywieźli pieniądze - różne waluty ogólnej wartości 600 tysięcy dolarów (po ówczesnym kursie około 1,8 mln złotych).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie