Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Nagnajowie mieszkańcy od lat czekają na sygnalizację

Klaudia TAJS [email protected]
Brak szerokiego pobocza powoduje, że rolnicy, jadący na pola od strony Baranowa, idą wzdłuż ruchliwej Wisłostrady.
Brak szerokiego pobocza powoduje, że rolnicy, jadący na pola od strony Baranowa, idą wzdłuż ruchliwej Wisłostrady. K. Tajs
W Nagnajowie, podmiejskim osiedlu Tarnobrzega cierpią budynki i ludzie. Powód? Zbyt bliskie sąsiedztwo ruchliwej drogi.

Od 10 lat mieszkańcy rolniczego osiedla Nagnajów w Tarnobrzegu walczą o ograniczenie prędkości na Wisłostradzie, która biegnie pod ich oknami. Huk tirów, pękające w domach ściany i śmiertelne wypadki, dla ludzi to argument, by miasto zainstalowało pod ich domami sygnalizację świetlną i ekrany dźwiękochłonne.

- Co rok słyszymy, że budżet miasta tego nie wytrzyma, a my musimy - mówią zdesperowani ludzie.
- Dlaczego mamy ponosić konsekwencję za to, że samochodów przybywa, że pod naszymi oknami rozwija się strefa ekonomiczna, a droga relacji Tarnobrzeg - Mielec, która przecina nasze osiedla, z dnia na dzień zaczyna przypominać sznurek, w którym supełki zastąpiły tiry - pytają mieszkańcy Nagnajowa, rolniczego osiedla w Tarnobrzegu.

Przebiegająca przez osiedle Wisłostrada, która w Nagnajowie kończy się skrzyżowaniem z ulicą Zakładową, a następnie rozjazdem w stronę Mielca, Rzeszowa i Radomia, staje się coraz większą zmorą mieszkających w pobliżu drogi ludzi. Zbyt duża prędkość samochodów, drgania wywołanie przez ciężki sprzęt i huk samochodów, powodują, że wielu z nich zaczyna na poważnie myśleć o zmianie miejsca zamieszkania. - Ja to nawet okno w domu od strony Wisłostrady zamurowałam, bo nie można było nic obejrzeć - pokazuje jedna z mieszkanek. - Jak tak dalej pójdzie, to Nagnajów zamieni się z rolniczego osiedla w podmiejską magistralę drogową z rozjazdem do strefy i innych miast.

WALCZĄ OD WIELU LAT

Temat rozwiązania problemu bezpieczeństwa na zakręcie Wisłostrady z Zakładową wałkowany jest od ośmiu lat. Właśnie wtedy, po raz pierwszy zarząd osiedla Nagnajów zaczął słać do władz miasta pisma, w których informuje o konieczności rozwiązania problemu poprzez budowę ronda lub montażu sygnalizacji świetlnej. Mieszkańcy naciskają, a zarząd osiedla pisze kolejne wnioski do miasta. - Temat nasila się, bo zwiększył się przejazd samochodów ciężarowych do 50 ton - mówi Marian Napieracz, przewodniczący osiedla. - To one powodują drgania, które wywołują liczne wstrząsy. Ponadto samochody jeżdżą bardzo szybko, nie stosują się do przepisów. Ostatnio było kilka wypadków śmiertelnych. Jako zarząd osiedla składamy wnioski do budżetu miasta, ale nigdy nie ma pieniędzy.

OD WSTRZĄSÓW
PO WYPADKI

Wyliczając niedogodności mieszkańcy zapraszają nas do domów. - W zeszłym roku dom remontowałem, a ściany już popękane, najgorzej na parterze, bo tam drgania od samochodów ciężarowych, najbardziej dają o sobie znać - pokazuje Stefan Jagusztyn, jeden z mieszkańców. - Ale co się dziwić, skoro ostatnio jedna z pracownic zakładu na strefie mówiła mi, że na wagę wjechał samochód ważący ponad 70 ton. Dopuszczalny ciężar to 50 ton. Przy ostatnim remoncie Wisłostrady zaproponowałem ekipie, by na poboczu, koło mojego domu, wykopali rowek i zasypali go ziemią, by zmniejszyć drgania. Inspektor nadzoru budowlanego wyśmiał mnie.

Pękające ściany to nie jedyna negatywna strona mieszkania w sąsiedztwie Zakładowej i Wisłostrady. - Są godziny, kiedy huk od przejeżdżających samochodów jest tak ogromny, że trudno cokolwiek usłyszeć - mówi jedna z kobiet. - Ktoś powinien zbadać natężenie hałasu. Przecież obowiązują jakieś normy. Poza tym, mój dom, na pewno nie stoi w pasie drogowym 30 metrów od jezdni, na który ciągle powołują się władze miasta. Inwestor, który budował Wisłostradę nie dopełnił wymogów. Dlaczego mamy za to cierpieć.

PROBLEM DO ROZWIĄZANIA

- Ulicę Zakładową, która dziś odbija od Wisłostrady w stronę strefy, to jeszcze Niemcy wybudowali - przypomina jeden z mieszkańców. - To za ich czasów asfalt położono. Ta droga nigdy nie miała żadnego podłoża, przystosowanego do przejazdu ciężkiego sprzętu. Po wojnie to była droga lokalna łącząca Tarnobrzeg z Mielcem i do Kajmowa prowadziła. Ale z czasem stała się główną drogą prowadzącą do strefy i zakładów, jakie wyodrębniły się na bazie zlikwidowanego Siarkopolu.

Jak wskazuje przewodniczący Napieracz problem odciągnięcia ruchu samochodowego z terenów przylegających do Nagnajowa jest do rozwiązania i to niezbyt wysokim kosztem. - Wystarczy koło starej przepompowni wybudować rondo, które pokieruje drogę w stronę strefy - pokazuje Napieracz. - Tam jest teren miejski, bo kopalnia grunt miastu za długi oddała.

BEZ LEWOSKRĘTU

Wyliczając bolączki wynikające z sąsiedztwa mieszkania przy Wisłostradzie i Zakładowej, pada hasło lewoskręt.

- A to już odrębny temat, jakim nas ostatnio uszczęśliwiono - dodaje przewodniczący. - Na Wisłostradzie, w okolicy starej przepompowni, był lewoskręt, który ułatwiał ludziom dojazd do gruntów rolnych i posesji, leżących po lewej stronie Wisłostrady. Po Remoncie Wisłostrady, lewoskręt zlikwidowano. Ludzie jadący od strony Baranowa muszą aż pod Tarnobrzeg jechać i koło tarasu widokowego zawracać. Kiedy zapytałem w urzędzie miasta, dlaczego na wysokości dwóch tarnobrzeskich cmentarzy jest lewoskręt, który nie koliduje z niczym, a dodam, że nie ma tam trzech pasów, usłyszałem, że tak ma być. U nas ktoś się uparł i lewoskręt zlikwidował. Tylko, że zapomniano o ludziach, którzy teraz nie mają jak dojechać od strony Baranowa do pól i posesji.

NAJPIERW WIADUKT
POTEM SYGNALIZACJA

Andrzej Wójtowicz, wiceprezydent Tarnobrzega, odpowiadający w mieście za infrastrukturę, przyznaje, że temat bezpieczeństwa na skrzyżowaniu Wisłostrady z ulicą Zakładową jest bardziej złożony, niż oceniają to mieszkańcy. Przyznaje jednak, że postawienie sygnalizacji świetlnej i ułatwienie przejścia mieszkańcom na drugą stronę jezdni, jest niezbędne. - Nasi drogowcy już analizują ten temat i szczerze mówiąc myślą o innych rozwiązaniach technicznych - zdradza wiceprezydent Wójtowicz. - To raczej wiadukt z ulicy Zakładowej w stronę drogi krajowej. Dopiero po zastosowaniu takich rozwiązań technicznych, należałoby zainstalować sygnalizację. Powinniśmy zacząć od rzeczy generalnych. Samo skrzyżowanie nie rozwiązuje problemu na dziś.

Temat jest gorący, gdyż niebawem ruszy zbiornik w Machowie, a co za tym idzie, zwiększy się ruch tranzytowy. - Dziś jest tylko jeden wjazd nad zbiornik od strony platformy widokowej i tak być nie może - dodaje Wójtowicz. - Wjazdów musi być więcej, dlatego myślimy nad przygotowaniem ich większej liczby.

Wiceprezydent Wójtowicz nie ukrywa, że do urzędu miasta docierają skargi mieszkańców, którzy po ostatnim remoncie Wisłostrady i likwidacji lewoskrętu zostali pozbawieni możliwości wjazdu do swoich posesji, od strony Baranowa Sandomierskiego. - To był dziki zjazd, więc go zlikwidowaliśmy, ale wiemy, że mieszkańcy narzekają z tego powodu na utrudnienia, gdyż najbliższy lewoskręt, znajduje się kilka kilometrów dalej, w stronę Tarnobrzega - dodaje. Szans na poszerzenie pobocza nie ma, raczej myślimy o poszerzeniu dojazdu alternatywnego od strony wału. Niestety rozwiązanie to jest kosztowne, dlatego w tym roku, na jego realizację nas nie stać. Musimy go wpisać do przyszłorocznego budżetu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie