W tym procesie ogromne znaczenie miały zeznania niedoszłej synowej oskarżonego, narzeczonej nieżyjącego Stanisława G. To ona szczegółowo opowiedziała przed sądem makabrę, jakiej była świadkiem 7 września ubiegłego roku.
Bił w głowę
- Trzymał sztychówkę, robił zamach zza głowy i bił w głowę leżącego na ziemi nieprzytomnego Stanisława. Widziałam dwa uderzenia - zeznawała niedoszła synowa oskarżonego. - Później odrzucił sztychówkę na bok, a chwycił za drewniany kołek od wideł i znowu zaczął bić.
Feralnego dnia ojciec z synem pili alkohol. Prawdopodobnie 23-latek, który był upośledzony psychicznie, w pewnej chwili wszczął awanturę. W odpowiedzi 55-letni Jan G. chwycił za szpadel i zaczął nim bić syna, głównie po głowie. Kiedy kobiety, słysząc odgłosy awantury, wyszły z domu, młodszy z mężczyzn leżał nieprzytomny na ziemi. Ciężko ranny mężczyzna zmarł w rzeszowskim szpitalu pięć dni później.
Zwolniony przed terminem
Oskarżony był już w przeszłości karany za podobne przestępstwo - swojego sąsiada uderzył siekierą w głowę. Został wtedy skazany na dziesięć lat więzienia. Po sześciu latach został zwolniony warunkowo przedterminowo, do kolejnej zbrodni doszło więc w okresie bycia na cenzurowanym.
To miało istotne znaczenie przy wymiarze kary. Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu orzekając w pięcioosobowym składzie, skazał go na trzynaście lat więzienia. Od wyroku odwołał się obrońca Jana G. Po przeanalizowaniu akt sprawy, Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uznał, że wszystkie okoliczności zostały wyjaśnione w toku postępowania i utrzymał w mocy wyrok.
Orzeczenie jest już więc prawomocne, a skazanemu przysługuje jedynie nadzwyczajny środek zaskarżenia - kasacja do Sądu Najwyższego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?