Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woda zalewa podwórko

Michał Dominik
Przelewająca się przez krawężniki woda, uszkodziła chodniki dookoła podwórka pana Wojciecha.
Przelewająca się przez krawężniki woda, uszkodziła chodniki dookoła podwórka pana Wojciecha. M. Dominik
Po każdych większych opadach podwórko Wojciecha Krysy przypomina oczko wodne.

Woda przelewa się z drogi przez krawężniki wprost na posesję tarnobrzeżanina. Niszczy zasadzane rośliny, zalewa szambo. Zalewane chodniki pozapadały się, podobnie dopiero co zrobiona podmurówka ogrodzenia. Wszystko przez niedrożne kratki ściekowe.

Dom pana Wojciecha to parterowy budynek, przy samym skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Dworcowej, tuż przy dworcu PKP.

Jak opowiada poszkodowany, po dużych opadach, woda z ulicy zamiast spływać do otworów kanalizacyjnych przelewa się przez chodniki na jego podwórko.

Deszczówka godzinami wypełnia brzegi jezdni. Dzieję się tak dlatego, że kratki ściekowe są zapchane śmieciami i zarośnięte gęstymi kępami chwastów. Wysokie na około półtora metra krzaki porastają także przydrożny rów ściekowy.

- Boję się, że zaraz zacznie osiadać dom - mówi gospodarz zalewanej posesji.
Pech chciał, że tuż przy ogrodzeniu pana Wojciecha monterzy umieścili studzienkę telefoniczną. Dlatego państwo Krysowie są podwójnie odcięci do świata. Nie dość, że błoto i stojąca woda utrudniają im wyjście z domu, to jeszcze przestaje działać telefon.

PRZESZKODZAŁ IM DUŻY RUCH

Tarnobrzeżanin szukał pomocy już prawie wszędzie: interweniował w straży miejskiej, w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej, ale nikt nie do tej pory nie zajął się problemem.
Miesiąc temu na miejscu pojawili się pracownicy z gospodarki komunalnej, jednak stwierdzili, że ruch na ulicy jest zbyt duży na podjęcie jakichkolwiek działań i odjechali.

Po ulewie w ubiegły piątek Krysowie znowu mieli "potop" na podwórku.
- To szczyt, żeby ludzie nie mogli normalnie przejść chodnikiem - mówi oburzony Wojciech Krysa.

Zatapiany notorycznie chodnik jest bowiem często użytkowany, gdyż prowadzi zarówno do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jak i do stacji PKP.

OBIECUJĄ, ŻE POMOGĄ

Antoni Sikoń, prezes tarnobrzeskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, w rozmowie z nami zapewnił, że jego podwładni na pewno zajmą się sprawą niedrożnych kratek ściekowych. Z informacji uzyskanych z biura prasowego urzędu miasta wynika, że za przydrożny rów ściekowy odpowiedzialna jest gmina i ta, jak mówi Paweł Antończyk z biura prasowego również podejmie odpowiednie działania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie