Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek autobusu z dziećmi. Pojazd miał łyse opony i nie miał hamulców

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Na terenie stacji diagnostycznej dyrektor techniczny PKS Ryszard Piaseczyński wskazuje na łyse opony w autobusie prywatnego przewoźnika.
Na terenie stacji diagnostycznej dyrektor techniczny PKS Ryszard Piaseczyński wskazuje na łyse opony w autobusie prywatnego przewoźnika. Zdzisław Surowaniec
Po wypadku autobusu wiozącego dzieci okazało się, że autobus miał łyse opony, ale nie miał hamulców i był w fatalnym stanie technicznym
Podczas wypadku w autobusie zniszczona została boczna szyba, co spowodowało groźbę wypadnięcia dzieci.
Podczas wypadku w autobusie zniszczona została boczna szyba, co spowodowało groźbę wypadnięcia dzieci. Zdzisław Surowaniec

Podczas wypadku w autobusie zniszczona została boczna szyba, co spowodowało groźbę wypadnięcia dzieci.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

Osiemnaścioro dzieci z Zaklikowa przewożonych było autobusem, który nadawał się na złom. Pojazd należy do przewoźnika, któremu gmina zleciła transport uczniów. Cudem nie doszło do tragedii, kiedy autobus wpadł w poślizg i wjechał do rowu. Ekspertyza wykazała, że tylko na jednym kole była połowa mocy hamowania, na pozostałych hamowania nie było!

Jak informuje policja, 50-letni kierowca autobusu Van Hool jadąc w środę w kierunku Zaklikowa, po wyjściu z łuku drogi wpadł w poślizg, zjechał na prawe pobocze, uderzył w znak drogowy, po czym zjechał do rowu, przechylając się na prawą stronę. Dwoje dzieci w wieku 15 i 13 lat doznało lekkich urazów nie wymagających hospitalizacji.

ŁYSE OPONY

Autobus, należący do prywatnej firmy z gminy Zaklików, policjanci przetransportowali do stacji diagnostycznej w PKS w Stalowej Woli. Nie mogli uwierzyć, że "coś takiego" mogło przewozić dzieci. Już przy wstępnej kontroli policjanci stwierdzili, że tylko na przednim prawym kole było połowę wymaganej mocy hamowania, a na pozostałych kołach praktycznie nie było w ogóle.

Koła na jednej osi miały różne opony o różnych rzeźbach bieżnika. Na dodatek były łyse. Wykryto bardzo duży luz w układzie zawieszenia i na przedniej osi, a układ wydechowy nadawał się tylko do wymiany. Autobus to był szmelc sprowadzony przed laty z Francji.

Prezes PKS Tadeusz Makowski pokazuje pismo z września ubiegłego roku, w którym wypomina wójtowi, że w nowym roku szkolnym wybrano przewoźników w procedurze ofertowej. Jednak PKS, do tej pory przewożący dzieci, zostało późno powiadomione o ofercie. - Odbieramy to jako metodę wyeliminowana nas z przewozów szkolnych - stwierdził. Makowski przypomniał, że wybierając przewoźnika gmina kierowała się tylko ceną.

ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNY

Nie mogliśmy się skontaktować z wójtem Zaklikowa Zdzisławem Wójcikiem. Dyrektor zaklikowskiej szkoły Waldemar Plennikowski zaprzeczył natomiast, że przewoźnik, który spowodował wypadek, mógł nie mieć licencji na przewozy dzieci. - Musiał mieć licencję, gdybym miał jakieś wątpliwości, natychmiast powiadomiłbym policję - zapewnił.

Teraz policja zajmuje się autobusem, który wiózł dzieci. Wkrótce zajmie się właścicielem i kierowcą, którzy wystawili dzieci na niebezpieczeństwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie