Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Kurpińska z I Liceum Ogólnokształcącego w Radomiu z tytułem Wolontariusz Roku 2016

Barbara Koś
- Jestem uczennicą w I LO i - wolontariuszką - mówi o sobie Agnieszka. - Wolontariuszką zostałam dlatego, że jako małe dziecko chodziłam do Arki. Zaczęło się od ferii, jakichś zajęć... Tam mówiło się o pomocy innym. Wyobrażałam sobie wtedy, że to kiedyś i ja będą komuś pomagała, że będę wolontariuszką i będę się opiekowała dziećmi, które bardzo lubię. Wtedy stwierdziłam, że to jest moje miejsce.

Te dobrą nowinę ogłoszono podczas poniedziałkowej Gali z okazji Międzynarodowego Dnia Wolontariatu zorganizowanej w sali Zespołu Szkół Muzycznych. Trzeba dodać, ze sala wypełniona była po brzegi, ba, wielu wolontariuszy i ich kolegów siedziało nawet na schodach.
- To dodatkowy stres taka widownia?- pytamy Agnieszkę.
- Pewnie! - odpowiada. - To wyróżnienie przyjęłam ze wzruszeniem. Na co dzień jestem zwykłą uczennicą.
Jako kandydatka, a potem już laureatka tytułu na scenę weszła po raz drugi. Bo pierwsza część Gali poświęcona była rodzicom niepełnosprawnych dzieci, którym pomagają wolontariuszki. Agnieszkę przedstawiła publiczności Magda Skwarek, mama Marcelka. Marcelek siedział na jej rękach. - Dzięki takim ludziom jak Agnieszka Marcelek żyje - powiedziała Magda. I rozpłakała się.

Zaczęło się od Arki

- Jestem uczennicą w I LO i - wolontariuszką - mówi o sobie Agnieszka. - Wolontariuszką zostałam dlatego, że jako małe dziecko chodziłam do Arki. Zaczęło się od ferii, jakichś zajęć... Tam mówiło się o pomocy innym. Wyobrażałam sobie wtedy, że to kiedyś i ja będą komuś pomagała, że będę wolontariuszką i będę się opiekowała dziećmi, które bardzo lubię. Wtedy stwierdziłam, że to jest moje miejsce.

Potem na chwilę rozstała się z Arką, ale wróciła do niej. Już jako wolontariuszka. Poczuła, że wolontariat daje jej siłę napędową. Jak ma gorszy dzień, to wie, że pójdzie odwiedzić któregoś ze swoich podopiecznych i zaraz jej się poprawi humor.
- Ich uśmiech, ich podziękowanie, ich każdy buziak, to dla mnie wielka siła - mówi Agnieszka.
Jest tegoroczną maturzystką i wie, że ciężko jest pogodzić naukę z pomocą. Miała nawet taki okres, zaraz na początku liceum, w którym stwierdziła, że jeśli chodzi o wolontariat to już nie... Wszyscy mówili, że jest ciężko, że nie dają rady. Nauka, nauka, gdzież tu jeszcze miejsce na wolontariat ? Nie, nie pogodzisz- mówili.

- Zobaczyłam pracę mojego klubu w "Koperniku" i.. wróciłam.- wspomina Agnieszka. - Stwierdziłam, że czegoś mi brakuje.

Obecnie uczęszcza do III klasy I LO im. Mikołaja Kopernika o profilu biologiczno-chemicznym. Roboty w szkole huk! Ale musiało wystarczyć czasu i dla Marcelka.

Marcelek

Marcelek Skwarek przyszedł na świat 22 lipca 2015 roku z ciężką wadą serca. O chorobie synka Magda dowiedziała się w dwunastym tygodniu ciąży.
- Poinformowano nas o „nieprawidłowym obrazie serca” - wspominała. - Złe wiadomości potwierdziły się w dziewiętnastym tygodniu.

Diagnoza brzmiała: „Ciężka wada serca u płodu. Podwójny napływ do pojedynczej komory o morfologii komory lewej, inwersja komór, przełożenie wielkich pni tętniczych, zarośniecie zastawki pnia płucnego”.

- Lekarze poinformowali nas o możliwości aborcji, jednak my nie braliśmy takiej opcji pod uwagę - mówi Magda. - Postanowiliśmy z mężem, że zrobimy wszystko, aby nasze dziecko żyło. Po porodzie dostałam synka na chwilkę na ręce, wtedy zdążyłam ucałować go i powiedzieć: „Bądź silny i nigdy się nie poddawaj”.

Tydzień po narodzinach Marcelek przeszedł pierwszą operację. W sierpniu, po raz pierwszy przyjechał do swojego domu. Potem kilkakrotnie był hospitalizowany.

- Historię Marcelka opowiedziała nam Andżelika, której siostrzeńcem jest właśnie nasz Marcelek - opowiada Agnieszka.- Andżelika chodzi do naszej szkoły i również działa w szkolnym wolontariacie. Chłopiec ma ciężką wadę serduszka, urodził się z DILV, TGA, VSD, PA - wylicza fachowo Agnieszka. - Jego serduszko, potrzebuje trzech operacji, aby mogło sprawnie funkcjonować. Dwie z nich są już za nim.

Na operację w Polsce czeka się bardzo długo.

-Gdy z Marcelkiem było coraz gorzej, a termin drugiej operacji oddalał się, Magda i Łukasz postanowili nie czekać, tylko napisać do profesora z Niemiec i poradzić się - opowiada Agnieszka.

Profesor zdziwił się, że Marcelek nie jest jeszcze po drugim etapie korekcji. Dlatego stwierdzili, że nie będą dłużej czekać i podjęli się zbierania funduszy na operację.

- Wtedy to właśnie Andżelika poprosiła nas o zarejestrowanie się w fundacji, abyśmy mogli pomóc w zbiórkach - mówi Wolontariuszka Roku.

Początkowo miała to być jednorazowa akcja. Wspólnie z kilkoma uczniami swojej szkoły mieli iść na mecz i zbierać pieniądze do puszek. Tam właśnie poznała rodziców Marcelka.

- Usłyszałam całą historię, o tym jak lekarze proponowali Magdzie aborcję, o tym jak rodzice walczyli i nie poddawali. To właśnie natchnęło mnie to do działania - pamięta Agnieszka. - Marcelek to bardzo kochane dziecko i zasługuje na jak najlepsze życie.

Na samym początku wraz z przyjaciółką poszły do Radomskiej Orkiestry Kameralnej, aby poprosić dyrektora Macieja Żółtowskiego o możliwość zorganizowania zbiórki. Bywała i bywa na koncertach w ramach wolontariatu - pomoc we wręczaniu kwiatów czy w szatni.

Dyrektor przyjął je bardzo miło i zgodził się, aby zorganizowały tam zbiórkę. Pomogła im również Agnieszka Stanicka z biura orkiestry. a potem cała orkiestra.
Później zbierali pieniądze także na meczach Rosy.

Bieg dla Marcelka

- Naszym największym przedsięwzięciem była organizacja biegu charytatywnego dla Marcelka - opowiada Agnieszka. - Odbył się on wraz z Biegowym Grand Prix Radomia. Wymagało to od nas dużego zaangażowania.

Biegowe Grand Prix Radomia i „Bieg dla Marcelka” rozegrany został 10 kwietnia na Plantach. Artur Błasiński, prezes UKS Technik Radom, organizator Biegowego Grand Prix Radomia z miejsca ogłosił, że kilkumiesięczny chłopiec wymaga niezwykle skomplikowanej i kosztownej operacji serca.
- Wspólnie z wolontariuszami Arki chcemy pomóc małemu Marcelkowi – mówił mediom. – Radomscy biegacze wielokrotnie pokazali, że mają otwarte serca i chętnie wspierają tego typu akcje. Liczymy, że identycznie będzie w tym przypadku.
- Nie ustalamy konkretnej kwoty wpisowego, ale wierzymy, że radomscy biegacze będą hojni. Dodatkowo, wolontariusze z Arki przygotują kiermasz ciast, więc po biegu będzie można degustując słodkości również wesprzeć Marcelka – zachęcał Błasiński.

- My nagłaśnialiśmy sprawę, zapraszaliśmy znajomych, rodziny, a także nieznajomych - wspomina Agnieszka. - Zjawiło się bardzo dużo osób. Podczas zapisu na bieg każdy wrzucał dobrowolną cegiełkę na operacje Marcelka. Ponadto rodzina Marcelka i wolontariusze upiekli ciasta na kiermasz, prawie wszystko się rozeszło. Dzięki uprzejmości pana Błasińskiego udało nam się zorganizować również licytację: przedmioty otrzymaliśmy ze stowarzyszenia Biegiem Radom.

- W akcję zaangażowała się całą moja szkoła, zarówno nauczyciele, jak i dyrekcja,czy uczniowie - podkreśla Wolontariuszka Roku. - Sprawili mi tym ogromną radość, wiem, że zawsze mogę na nich liczyć.

Dzięki pomocy bardzo, bardzo, bardzo wielu osób wspólnymi siłami udało się im uzbierać 180 tysięcy złotych na drugi etap operacji w Niemczech. Marcelek przeszedł ja szczęśliwie i obecnie rokowania są świetne. Pomimo to serce Marcelka potrzebuje jeszcze jednej operacji, aby mógł sprawnie funkcjonować.

- Już niedługo ruszamy z kolejnymi akcjami - zapowiada Agnieszka.
Podczas Gali mama Marcelka nie wypowiada o Agnieszce wielu słów. - Wszyscy nazywamy ją Ciocią Agnieszką - mówi ocierając łzy. - To anioł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie