Deszczowa biesiada w Belskich Sadach

Pogoda popsuła największą masową imprezę w gminie Belsk Duży. Przybyło na nią zapewne mniej osób niż planowali organizatorzy. Ale ci, którzy przyszli nie zamierzali jedynie siedzieć przy ławach pod parasolami.

W sobotę, kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem imprezy, zaczęło padać. - Trudno. Nic nie poradzimy, pogody nie pokonamy. Wszystko mamy przygotowane. Rozpoczynamy mimo takiej aury - mówił Andrzej Małachowski, wójt Belska Dużego.

MNIEJ LUDZI

Jarosław Katana, przewodniczący Rady Gminy, zachęcał ludzi do zabawy. Większość usiadła przy ławach pod parasolami, rozmawiając ze znajomymi.

Miejsca rozrywki dla dzieci, jak huśtawki i karuzele, świeciły pustkami. Przy stoiskach z odpustowymi gadżetami i zabawkami było niewiele osób. Przez pewien czas powodzeniem cieszyła się tylko strzelnica. Można było na przykład zestrzelić maskotkę lub sztuczny kwiatek dla dziewczyny.

- Chyba jest coraz mniej ludzi na takich imprezach. Być może wynika to z tego, że ludzie są jednak bardzo zagonieni pracą, chociaż to jest akurat bardzo dobra okazja do spotkania się ze znajomymi - mówili Elżbieta i Marek Laskowscy, którzy przyjechali do Belska Dużego z córeczką Wiktorią. - My mieszkamy w Grójcu, uczestniczymy również w podobnej imprezie w naszym mieście. Tam też jest coraz mniej ludzi. Przyjechaliśmy posłuchać zespołów, które tu wystąpią.

GWIAZDY PIKNIKU

Gwiazdami wieczorów były zespoły Bayer Full - w sobotę i Skaldowie - w niedzielę. Jednak jako pierwsza wyszła na scenę grójecka grupa Średnia 55. Początkowo ludzie nieśmiało podchodzili w pobliże sceny. Jednak niektórym nie przeszkadzał deszcz i tańczyli na murawie. Nic dziwnego, że Średnia 55 porwała niektórych do zabawy, zagrała przeboje polskie i zagraniczne sprzed wielu lat.