Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomska plastyczka o książce z poezją zmarłej córki

Barbara Koś
Może ta książka sprawi, że Ewa przetrwa w naszej pamięci - mówi Elżbieta Staniszewska.
Może ta książka sprawi, że Ewa przetrwa w naszej pamięci - mówi Elżbieta Staniszewska. Tadeusz Klocek
Radomska plastyczka, Elżbieta Staniszewska, wspólnie z stryjem Ewy, Ireneuszem Adamskim, wydała książkę z wierszami swej zmarłej tragicznie córki. Nazywa się: "Ewa Adamska. Wiersze, wersy, wersety."

- Chcę, aby ta książka była pomocą dla innych, którzy tak jak ja stracą jedyne dziecko – mówi Elżbieta Staniszewska. - Chcę im pokazać, że trzeba robić wszystko, by pokonać traumę.

Dwanaście lat po śmierci Ewy na stronie internetowej radomskiego Gimnazjum Katolickiego jeszcze dziś można przeczytać o Ewie: "Ewa Adamska (1990- 2005) była pełną wdzięku, prostoty i mądrości 15-letnią uczennicą klasy III ag Katolickiego Gimnazjum. Zginęła 5 sierpnia 2005 roku w wyniku tragicznego wypadku w Bułgarii."

Czarny as

- Ewę urodziłam w Poznaniu, gdzie studiowałam – mówi Elżbieta Staniszewska, adiunkt na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Technologiczno- Humanistycznego w Radomiu, absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu i Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza - studia etnologiczne. Autorka wielu prac plastycznych pokazywanych na wystawach indywidualnych i zbiorowych. Laureatka nagród.

Po dwóch latach wróciła z córka do Radomia. Ojciec Ewy został w Poznaniu. W Radomiu skład rodziny wyglądał tak: Elżbieta, Ewa i dziadkowie Staniszewscy. Ewa była dla wszystkich całym światem.

Ewa pisała wiersze. Od dwunastego roku życia. Umieszczała je w zeszytach, potem na blogu. W wydanej książce profesor Izolda Kiec stawia ją i jej twórczość w jednym rzędzie z Zuzanną Ginczanką i Haliną Poświatowską, a książkę „Wiersze, wersy, wersety” nazywa „niezwykłą”

- Tak się złożyło, że moja badawcza biografia, a może moje najbardziej osobiste zmagania z rzeczywistością naznaczone były i są słowami dwóch poetek: Zuzanny Ginczanki i Haliny Poświatowskiej - pisze w książce profesor Izolda Kiec. - Obu zarażonych widmem śmierci, obu zmarłych młodo, przeczuwających i przepowiadających w swoich wierszach własny kres. Ani dla Zuzanny ani dla Haliny śmierć nie była literacką figurą. Była realnym zagrożeniem, zawsze tuż obok, wymagająca, żądająca zainteresowania, adoracji, nieustannej uwagi i czujności, w obawie – że to już. Do tych zbyt wcześnie zranionych, naznaczonych widmem śmierci poetek dołącza Ewa Adamska. Najmłodsza z nich, która niekiedy odczuwała i pisała tak, jakby doskwierał jej nasz, realny, może zbyt pospolity świat".

Była nadwrażliwa? Elżbieta uważa, że przeczuwała własną śmierć. Pisała na blogu - Jedyne czego pragnę to aby nikt po mnie nie płakał. Lub zapłakał raz, i nigdy więcej.

- Zawsze chciałam mieć córkę nie dla siebie a dla innych i do końca mojego, nie jej życia - mówi Elżbieta Staniszewska. - Była moim wciąż spełniającym się marzeniem. Żegnając się ze mną przed wyjazdem do Warny powiedziała - jak ty sobie beze mnie poradzisz. I jeszcze potem "Tylko nie rycz." Potem powtórzyła to w sms-ie. Wiedziała, że nadaje sens wszystkiemu co robiłam. Teraz gdy odeszła, także. Czasem pożycza mi skrzydeł bym zdążyła zrobić to ,co obiecałam jej i Bogu.

Wiosna 2005 roku zdecydowały, że 23 lipca Ewa pojedzie do Bułgarii na młodzieżowy obóz w Złotych Piaskach. Miało jej towarzyszyć piętnastu rówieśników, trzech opiekunów.
- Chciałam, by wypoczęła i zachęcałam ja do tego wyjazdu - opowiada Elżbieta. - .Ewa czuła od jakiegoś czasu jakieś lęki. Czasem rano mówiła, że miała koszmarne sny. Ale nie chciała ich opowiedzieć. Juz potem, od jej przyjaciółki dowiedziałam się, że śniła się jej własna śmierć. Że często interesowała się przepowiedniami i że za każdym razem pojawiał się w tych przepowiedniach czarny as. W Tarocie to zapowiada śmierć.
Ostatnie pół roku spała tylko w moim pokoju.

Fatum

24 lipca Ewa była już w Złotych Piaskach.
- Wysłałam smsa - jak tam? Odpisała "Spoko. Na pokoje czekamy" - wspomina Elżbieta. - Czułam jakiś dziwny, niezrozumiały dla mnie niepokój. Około 17 odebrałam telefon z Konsulatu RP z Warny: Ewa miała wypadek .Potrącił ją samochód, kiedy wracali z plaży...Z koleżankami i kolegami przechodzili przez jezdnię. Nie ma widocznych obrażeń ale jest stanie śmierci klinicznej.

W Warnie byłam już na drugi dzień. Dwa razy dziennie, po trzydzieści minut wolno mi było siedzieć u niej na OIOMie. Widziałam, że śmierć się zbliża.
- Pojechałam do niej i pomagałam jej odejść - mówi Elżbieta. - A ona pomagała mi pozostać wśród żywych.

Rozmawiała z jej koleżankami i kolegami, którzy byli świadkami wypadku.
- Niepotrzebnie bali się tego spotkania - zastrzega Elżbieta. - Współczułam im i tylko to chciałam powiedzieć. Dla nich było strasznym przeżyciem, kiedy wiedzieli, jak Ewa po potrąceniu przez samochód wyrzucona w górę, uderza plecami o maskę, potem głową o dach samochodu i upada plecami na jezdnię. Karetka była natychmiast. Telefon do konsulatu, operacja...Rozmawiałam z opiekunami. Wszyscy płakali.

-Przebaczyłam sprawczyni wypadku - kończy Elżbieta. - To była młoda Bułgarka, 23, 24 lata...Narzeczona właściciela największego hotelu w Warnie.

Ewa zmarła po trzynastu dniach, 5 sierpnia.

-Po jej śmierci znalazłam na blogu kilkadziesiąt wierszy - mówi Elżbieta. Wśród nich był ten: ona się w nim ze mną pożegnała.

Mamie

Dziękuję

Chcę podziękować
Za parę zielonych oczu,
które patrzą,
choć czasem nie widzą.
Za uszy,
które słyszą,
mimo iż nie zawsze słuchają.
Za dwie nogi,
Które chodzą ,
choć zdarza się im zabłądzić,
Za parę rąk,
Które są różne,
Mimo, iż obie czasem wydają się lewe
I za życie,
Które daje szanse iść
Choć czasem złą drogą…
…chciałabym za to wszystko przeprosić.

-Ja pożegnałam Ewę wykonując jej popiersie ze skrzydłem – rzeźbę nagrobną - mówi Elżbieta.

Puzzle pamięci

Jedenaście lat wychodziła z melancholii przechodząc w stan żałoby. Wciąż przeżywała śmierć Ewy.

- Wielu ludzi pomagało mi w tym przeżywaniu, które zawsze jest teraźniejsze, silne i niewypowiedziane - podkreśla Elżbieta. - Po jakimś czasie dopiero mogłam opowiedzieć o swojej tragedii za pomocą słów. Opowiadanie jest dla mnie terapią.

Przez pierwszy rok jej rodzice chodzili codziennie na grób. Ona była tylko trzy razy: w dzień pogrzebu, w rocznicę śmierci i w Święto Zmarłych.

- Leczyłam się z traumy pracując w Hospicjum imienia Ojca Pio - mówi Elżbieta. - Dla nieuleczalnie chorych dzieci dwa lata prowadziłam warsztaty manualne czyli zajęcia z rysunku, malarstwa i rzeźby. Dopiero po dwóch latach mogłam i tylko niekiedy, powrócić do Ewy wierszy, notatek, bloga, szkolnych zeszytów. Kilka jej wierszy zamieścił "Miesięcznik Prowincjonalny". Inne znalazły się w Antologii Literatury Młodzieżowej "Puzzle pamięci”, którą przygotował Adrian Szary. Były potem czytane w Teatrze Powszechnym podczas prezentacji Antologii.
Obroniłam doktorat z filozofii.

W czerwcu 2016 roku poznała brata ojca Ewy, Ireneusza Adamskiego, prawnika, znanego poznańskiego działacza opozycyjnego. Bracia nie kontaktowali się ze sobą. Włodzimierz Adamski zmarł 7 grudnia 2015 roku. Po jedenastu latach dowiedział się, że miał w Radomiu bratanicę.

- Informacje o Ewie i o mnie znalazł w internecie.- opowiada Elżbieta.
Przyjechał do Radomia poznać mnie i odwiedzić grób. Otrzymał do Adriana Szarego egzemplarz Antologii. Chciał zobaczyć miejsca, w których Ewa dorastała. To Ireneusz zaproponował mi wspólne wydanie wszystkich wierszy Ewy - podkreśla Elżbieta.

Sam przygotował projekt graficzny okładki i wewnętrzne ilustracje.
- Przekazałam mu wszystkie zachowane wiersze Ewy, wydruk zapisków na blogu, oraz inne materiały. - wspomina Elżbieta. - Razem pracowaliśmy nad przygotowaniem książki do druku. Już wcześniej chciałam wydać taka książkę ale zwlekałam - wracanie do wspomnień jest trudne i bolesne. Nie potrafiłabym przejrzeć wszystkich wierszy tak wnikliwie jak Ireneusz. To on analizuje teraz wszystkie wiersze Ewy i odkrywa nowe, złożone znaczenia, bada inspiracje i wzorce jej poezji. Był zdziwiony że nastolatka pisała tak dojrzałe utwory. Jest najuważniejszym z dotychczasowych czytelników. Zadbał, by do książki materiały przygotowały ważne poznańskie autorki. Dziękuje, Irku. To dzięki tobie ta książka mogła się ukazać.

Profesor doktor habilitowany Izolda Kiec, Uniwersytet Adama Mickiewicz w Poznaniu:

- Nie jest żadną rekompensatą ani nobilitacją umieszczenie nazwiska Ewy obok nazwisk uznanych, starszych autorek. I nie wczesna śmierć ma tu decydujące znaczenie. Przecież nie wolno nam dać się jej uwieść – choćby w imię pamięci o tych, które tak niesprawiedliwie, tak szybko zabrała. Ten gest jest – tak chciałabym, by został odebrany – domknięciem poetyckich poszukiwań Ewy: odnalezieniem wyrozumiałości, zrozumienia, wspólnoty, akceptacji dla jej niepokornych myśli i słów. Bo Ewę, Zuzannę i Halinę – młode poetki – łączy najwięcej. To, co zapisane wierszach: pragnienie pełni życia, porażająca samotność, ekstatyczny zachwyt nad urodą świata, fascynacja śmiercią i zatracenie w miłości, a także to, co przeżywane, nawet jeśli nie w realności, to w wyobraźni i w głębi kobiecej duszy. Wystarczy uważnie czytać, by współodczuwać, by choć na chwilę stać się częścią ich mikroświata. Pięknego, melancholijnego, wypełnionego poezją. W którym żegnamy Ewę – już nie samą."

Kto wiedzieć o mnie będzie wszystko

Bo musi być na świecie ktoś
Kto wiedzieć o mnie będzie wszystko
Znane mu będą zarówno moje imię i nazwisko
Jak i najmniejsze drobiazgi z życia
Że mrużę oczy gdy kroję jabłka
Że zawsze,kiedy oczy suche,policzki duszy strużkami zalane
Że wolę umrzeć przy kochanych,niż za wieki pośród obcych
Że kiedy się boję, to mi zimno i chcę się przytulić
Że kosmyk moich włosów po prawej stronie wywija się kokieteryjnie na zewnatrz
Nie mam kogoś takiego
Nie spotkałam go jeszcze
Nie znam nikogo, kto zasługiwałby na taką wiedzę.

-Przez kolejne lata wydawało mi się, że pamięć o Ewie zaczyna się zacierać - mówi Elżbieta Staniszewska. -To naturalny proces i dotyka ludzi nawet najbardziej znanych, największych...Chciałabym wiec ,aby ta książka zatrzymała może bieg czasu.

-Tam, w Bułgarii, cały czas miałam świadomość, że moja jedyna, ukochana córka umiera - kończy Elżbieta. - Mogłam tylko pomóc jej odejść, umrzeć godnie spokojnie, w wyciszeniu, bez uzewnętrzniania własnej rozpaczy. Wspierali mnie w tym ksiądz Jacek Wójcik oraz siostry Miriam i Radosława z polskiej Misji Katolickiej Zgromadzenia Zmartwychwstańców oraz pracownicy Konsulatu RP w Warnie. Wszystko co wiedziałam i widziałam wtedy w Warnie było istotne. te nasze ostatnie wspólne dni. Potem inni brali na siebie ciężar mego bólu.
Może ta książka sprawi, że Ewa przetrwa w naszej pamięci.

Książka jest dostępna Bibliotece Miejskiej i jej oddziałach, Bibliotece Pedagogicznej, bibliotekach liceów radomskich
oraz na stronach: https://issuu.com/ewaannaadamska/docs/wiersze_ewy_a5 i https://www.facebook.com/EwaAnnaAdamska/
Można ją przeczytać, bezpłatnie pobrać i zapoznać się z opiniami o tej książce czytelników, krytyków i naukowców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie