Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera w Teatrze Powszechnym w Radomiu. Spektakl "Niby matki, niby córki" z niedosytem

Barbara Koś
Spektakl "Niby matki, niby córki" w Teatrze Powszechnym w Radomiu.
Spektakl "Niby matki, niby córki" w Teatrze Powszechnym w Radomiu. Teatr Powszechny
Sztuka „Niby matki, niby córki” Aleksander Mardania w reżyserii Jarosława Fedoryszyna to sobotnia premiera Teatru Powszechnego. Niby udana, a jednak…

Dwie kobiety w ramach agencji towarzyskiej mają spędzić wieczór sylwestrowy z klientem, który zamówił „rodzinny wieczór z matką i córką”. Żeby był to wieczór całkiem domowy, chce, aby matka z córką podały mu pierogi z wiśniami.

Pan nie spełnia jednak swej męskiej roli, bo traci przytomność. Niby dusi go córka, niby nie. Co zrobić z ciałem? Czekając ranka panie wypytują się wzajemnie o swoje życie i okazuje się, że u obu jest ono nieudane. Rozwiedzeni rodzice, podły mąż, osiemnastoletnia córka bez męża a w ciąży a potem życiowe dramaty, powodujące pracę w tej agencji…

Ale co to się nie dzieje? Umarły pan podnosi się i wychodzi! Żyje! Panie rzucają się sobie w ramiona (forsę z jego kieszeni dawno wyciągnęły) i niby zostaną przyjaciółkami, niby nie.

Gdyby tę smutną obyczajówkę reżyser zrobił po bożemu, wyszedłby kit. Dlatego zamienia ją w variété– i to na full! Zamiast piosenek – płynie głośna „Tosca”. Zamiast tańców - wprowadza czterech panów – mimów, którzy grają równocześnie z bohaterkami i współuczestniczą w akcji. Wszystko tonie w kolorach czerwieni i czerni a na scenę padają czerwone płatki róż. Niby confetti.

Czerwone stroje mają też na sobie bohaterki: Wala – Iwona Pieniążek i Katia – Paula Godusławska. Niby suknie, niby halki. Od czasu do czasu wkładają coś sylwestrowego: niby pelisy, niby boa. Na środku czarnego kwadratu - mieszkania stoi coś okrągłego– niby sofa, niby wanna, bo panie wciąż biegają boso. Akcję wciąż przerywają dzwonki telefonu oraz muzyka, także na full.

Mimo szokującej i wręcz męczącej czasem formy przedstawienie zrobione jest z wielką precyzją. Iwona Pieniążek wyraziście pokazuje tragiczny los swej bohaterki a młodsza Paula Godusławska także przekonuje do swojej postaci. Czterech panów: Przemysław Bosek, Mateusz Brodowski, Mateusz Michnikowski i Michał Węgrzyński nie wypowiadając na scenie ani słowa poruszają się ze zręcznością i lekkością.

Jarosław Fedoryszyn doskonale puścił w ruch całą tę płytę i spektakl toczy się w odpowiednim rytmie. Nikt nikomu nie wchodzi w drogę a czerwono - czarna sceneria (scenografia Alla Fedoryszyna) dobrze harmonizuje z akcją. I niby wszystko jest na plus, niby nie.

Bo scena znów znajduje się w środku a widzowie siedzący z dwóch stron niby słyszą kwestie bohaterek, niby nie. Jeśli Wala mówi przodem do jednych, to nie słyszą drudzy. Muzyka ryczy czasem tak głośno, że wprost zaciera słowa. W obliczu tej techniki nie do końca czytelna treść sztuki może sprawić, że widz niby pojmie przedstawienie, a niby nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie