Od redaktora "Echa Dnia". Raper, poselskie kontrole i łyk wody

Nasz redakcyjny kolega Wojciech Szczepański pisał tydzień temu w tym samym miejscu o... temperaturze. Dosłownie i w przenośni - w pogodzie oraz wydarzeniach na ziemi radomskiej. Wypadałoby mi się powtórzyć, ale dodam jednak kilka nowych, również „gorących” podsumowań.

Na początku tygodnia w Radomiu wystąpił raper o pseudonimie Quebonafide. Porwał za sobą setki młodych fanów. Szczerze mówiąc nie znam, nie oceniam, każde pokolenie ma swoich muzycznych idoli. Gdy ponad dwie dekady temu zaczynałem naukę w szkole średniej, polski rynek podbijał Liroy, śpiewający już nie tylko o „Scyzoryku”, ale choćby i o tym, że z pewną dziewczyną „Scooby doo ciągle mu się śni”. Przekleństwa pojawiały się w piosenkach raperskich wtedy, są i teraz. Zmienił się jedynie sposób dystrybucji piosenek - z kaset magnetofonowych i płyt na odsłony w internecie. Nie wiadomo, jak potoczą się w przyszłości losy Quebonafide i czy również zasiądzie po latach w sejmie jak wyżej wymieniony Liroy z Kielc - dziś to jest zagadka.

Skoro o polityce - w środku tygodnia posłowie Prawa i Sprawiedliwości zaczęli odwiedzać w Polsce te urzędy miast, gdzie rządzą akurat prezydenci z Platformy Obywatelskiej i zwracali się o udostępnienie takich a takich informacji, które zresztą - jak z kolei ripostował prezydent Radomia Radosław Witkowski - są ogólnie... dostępne. PiS twierdzi natomiast, że radni wywodzący się z jego obozu, mają kłopot z uzyskaniem odpowiedzi na pytania, więc potrzebna była poselsko-obywatelska akcja.

Cóż, młodzież buzuje swą energią podczas słuchania rapu, politykom podnosi się adrenalina na myśl o tym, że wybory samorządowe coraz bliżej. Przeciętnemu zjadaczowi chleba pozostaje łyk zimnej wody, choć trochę ulży w licznych troskach.