Polpharma Starogard Gdański - Rosa Radom 89:71 (18:15, 21:13, 20:18, 28:21)
Polpharma: Schenk 23 (3), Millovanović 20, Thomasson 16 (2), Radukić 8 (1), Davis 7, Flieger 5 (1), Pruefer 4, Szymański 3 (1), Gołębiowski 3, Dąbrowski 0.
Rosa: Punter 18 (2), Harrow 14 (1), Zajcew 13 (1), Auda 8, Fraser 5, Zegzuła 3 (1), Piechowicz 3 (1), Szymkiewicz 3, S. Szymański 2, Bojanowski 2
Dla obu drużyn był to bardzo ważny mecz. Naprzeciw siebie stanęły zespoły, które są poniżej ósemki, walczą o play off i mają po 9 wygranych na swoim koncie. Rosa w tym spotkaniu nie mogła skorzystać z czołowego zawodnika, Michała Sokołowskiego. Koszykarz doznał kontuzji i pierwotnie diagnozy mówiły o naderwaniu więzadeł w kolanie. To oznaczałoby dłuższą przerwę. Na szczęście okazało się, że to kontuzja mięśniowa i po dwóch tygodniach odpoczynku. Sokołowski powinien być do grania. Nie wystąpi w dwóch najbliższych meczach, ale zagrożone są też jego występy w kadrze narodowej.
Pierwszy raz w szeregach radomskiej drużyny pojawił się kanadyjski środkowy, Michael Fraser. Do Radomia dotarł w środę, a w przeszłości grał między innymi w Polfarmexie Kutno.
Początek spotkania w wykonaniu obu drużyn był trochę nerwowy i nieskuteczny. Gospdoarze po dwóch minutach dopiero zdobyli punkty, za chwilę Szymon Szymański wyrównał, zaś Ryan Harrow wyprowadził radomską drużynę na prowadzenie.
Rosa grała nieźle w obronie w tych początkowych fragmentach pojedynku. Pojedynek był bardzo zacięty. Po trójce Jakuba Schenka, byłego gracza Rosy, po 6 minutach gospodarze prowadzili 9:6. Za moment przewaga wzrosła do 15:10, ale mecz cały czas był wyrównany. Rosa odrobiła stratę, a ładną akcją popisał się Igor Zajcew. Za moment równo z syreną kończącą pierwszą kwartę, Aleksander Radukić trafił z dystansu.
Drugą kwartę lepiej zaczęli gospodarze. Strata, błąd kroków, dały łatwe punkty Polpharmie i zrobiło się 27:16. Za chwilę ponownie we znaki dał się Schenk, trafiając dwukrotnie z dystansu. Polpharma była na fali (37:23). Przed przerwą udało się tą stratę nieznacznie zniwelować do dziesięciu punktów.
Jakub Schenk po akcji 2+1 dobrze zaczął drugą połowę dla swojej drużyny (44:31). W kolejnych akcjach radomska Rosa nie radziła sobie z obroną "Kociewskich Diabłów". Dopiero po blisko trzech minutach obronę przełamał Fraser, ale to na niewiele się zdało, bo po trafieniu Milana Milanovića, miejscowi prowadzili już 53:37.
Nadzieję po trafieniu za "trzy" dał Marcin Piechowicz, który starał się godnie zastępować Sokołowskiego. Kiedy wydawało się, że Rosa rozpoczęła gonitwę, naszą drużynę wybił z rytmu Marcin Flieger.
Miejscowi lepiej bronili, lepiej trafiali z dystansu i ostatnią część meczu zaczynali prowadząc 61:49. Najpierw stratę Rosy zniwelował Igor Zajcew. Szkoda, że zabrakło odrobinę skuteczności, bo radomska drużyna mogła jeszcze dogonić przeciwnika. 7,5 minuty przed końcem gospodarze prowadzili 66:52, a chwilę później było już 74:65.
Rosa co prawda walczyła do samego końca, ale miała niewielkie argumenty, aby jeszcze odwrócić losy meczu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?