Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy korony Skry (video, galerie)

Ewa Nadgrodkiewicz [email protected]
Mariusza Wlazłego, najlepszego atakującego Pucharu Polski, nie mógł nawet zatrzymać blok Michała Ruciaka i mierzącego 211 cm Marcina Możdżonka
Mariusza Wlazłego, najlepszego atakującego Pucharu Polski, nie mógł nawet zatrzymać blok Michała Ruciaka i mierzącego 211 cm Marcina Możdżonka Ł. Zarzycki
Komplementy dla Kielc za organizację turnieju finałowego Pucharu Polski. Było mnóstwo emocji i wspaniała siatkówka.

Przez trzy dni Kielce były stolicą siatkówki, były gospodarzem turnieju finałowego Pucharu Polski siatkarzy Plus Cup 2007. Zespół BOT Skry Bełchatów po raz trzeci z rzędu zdobył to trofeum i zapewnił sobie udział w Lidze Mistrzów w sezonie 2007/08.

Drużyna z Bełchatowa, w której występuje pochodzący z Ostrowca Świętokrzyskiego Radosław Wnuk, oprócz wspaniałego trofeum, otrzymała 130 tysięcy złotych premii.

ZAŁATWIŁ ICH WLAZŁY
Tylu wrażeń sportowych w jednym meczu kibice w Kielcach, jeszcze nie mieli. W finale spotkały się dwa najlepsze zespoły fazy zasadniczej Polskiej Ligi Siatkówki. - W dwóch pierwszych setach, końcówki załatwił nam Mariusz Wlazły - mówił po meczu Paweł Papke, kapitan PZU AZS Olsztyn.

Początek spotkania również był popisem Mariusza Wlazłego. Głównie dzięki jego mocnym serwisom Skra w pierwszym secie prowadziła 7:1. Przełomowy w tym spotkaniu okazał się niezwykle wyrównany set drugi, w którym olsztynianie prowadzili 21:19, ale w samej końcówce (26:26) więcej zimnej krwi zachowali bełchatowianie. W trzecim secie Skra prowadziła już 8:2, 13:8, mimo to olsztynianie zdołali zniwelować tę przewagę (16:15), ale od stanu 19:17 dla Skry nie zdobyli ani jednego punktu. Równo z końcowym gwizdkiem na boisku, po stronie bełchatowian zapanował szał radości i pojawił się specjalnie przygotowany na tę okazję olbrzymi transparent z trzema koronami Skry w tle.
PÓŁFINAŁY MARZEŃ
Drużyny walczące o wielki finał, zaprezentowały poziom siatkarskich umiejętności z najwyższej półki. Nie obyło się również bez ogromnej dramaturgii, która towarzyszyła obu spotkaniom. W pierwszym półfinale Jastrzębski Węgiel mecz z bełchatowską Skrą rozpoczął bardzo dobrze. Niestety w kolejnych setach grał bardzo nierówno. - Jestem zadowolony z awansu i gry mojego zespołu, ale nie ukrywam, że nasi rywale bardzo nam pomogli. Zawodnicy z Jastrzębia popełnili mnóstwo prostych błędów, źle zagrywali - mówił Daniel Castellani, trener Skry.

Ciężki bój o awans do finału stoczyli akademicy z Olsztyna i Częstochowy. Po prawdziwym pięciosetowym horrorze zwyciężyli podopieczni Ireneusza Mazura, którzy w decydującym piątym secie przegrywali 7:11, 11:13. W samej końcówce klasę pokazali Sinan Cem Tanik, Marcin Możdżonek, Paweł Zagumny, Paweł Papke i grający na libero Richard Lambourne.

Ireneusz Mazur - ma 49 lat, pochodzi z Buska Zdroju. Z kadrą juniorów zdobył mistrzostwo świata (1997) i Europy (1996). Pierwszą reprezentację mężczyzn
Ireneusz Mazur - ma 49 lat, pochodzi z Buska Zdroju. Z kadrą juniorów zdobył mistrzostwo świata (1997) i Europy (1996). Pierwszą reprezentację mężczyzn prowadził w latach 1998-2000. Ze Skrą Bełchatów dwukrotnie zdobył mistrzostwo kraju i Puchar Polski.
Ł. Zarzycki

Po części oficjalnej siatkarze Skry Bełchatów świętowali na trybunach razem ze swoimi kibicami.
(fot. Ł. Zarzycki )

WSPANIAŁA ATMOSFERA
Po raz kolejny siatkarscy kibice spisali się na "szóstkę". Przez trzy dni w hali przy ulicy Bocznej, można było zaobserwować zjawisko w innych dyscyplinach sportu należące do rzadkości. Podczas półfinałów i finału swoje siły połączyli kibice z Olsztyna, Bełchatowa, Jastrzębia i Rzeszowa.

- Jestem pod wrażeniem kibiców ze Świętokrzyskiego. Szkoda tylko, że nie macie ligowej drużyny, bo dla takiej publiczności, byłoby miło grać. Turniej zorganizowany był wzorowo, a halę macie super - komplementował Robert Szczerbaniuk, środkowy zespołu z Częstochowy.

Raul Lozano, trener reprezentacji Polski:- To był bardzo udany turniej. Kilku młodych zawodników zaprezentowało się z dobrej strony, a powołani przeze mnie kadrowicze pokazali, że są w wysokiej dyspozycji. Największe wrażenie, podczas całego turnieju zrobił na mnie zespół z Olsztyna. Szkoda, że w siatkówce nie ma remisów. Bardzo podobała mi się hala. Z powodzeniem można w niej rozgrywać mecze międzypaństwowe.
(fot. Ł. Zarzycki)

WYNIKI PÓŁFINAŁÓW I FINAŁU PUCHARU POLSKI
Skra Bełchatów - Jastrzębski Węgiel 3:1 (19:25, 25:20, 25:18, 25:23); Skra: Heikkinen, Dobrowolski, Stelmach, Wlazły, Gruszka, Ivanow, Ignaczak (libero) oraz Lewis, Neroj. Jastrzębski: Kadziewicz, Murek, Siezieniewski, Pliński, Szymański, Ivanow, Rusek (libero) oraz Bednaruk, Yudin.

PZU AZS Olsztyn - Wkręt-met Domex AZS Częstochowa 3:2 (25:23, 22:25, 25:21, 15:25, 15:13); PZU AZS: Zagumny, Tanik, Możdżonek, Bąkiewicz, Grzyb, Papke, Lambourne (libero) oraz Ruciak, Lubiejewski, Czarnowski, Lipiński. Wkręt-met: Woicki, Szczerbaniuk, Wika, Gierczyński, Eatherton, Billings, Gacek (libero) oraz Stelmach, Patucha.

PZU AZS Olsztyn - BOT Skra Bełchatów 3:0 (25:23, 28:26, 25:17); Skra: Dobrowolski, Wlazły, Iwanow, Heikkinen, Stelmach, Gruszka, Ignaczak (libero) oraz Neroj, Maciejewicz, Lewis. PZU AZS: Zagumny, Papke, Możdżonek, Grzyb, Tanik, Bąkiewicz, Lambourne (libero) oraz Ruciak, Lubiejewski, Czarnowski. Nagrody indywidualne: MVP (10 tys. złotych) - Piotr Gruszka, atakujący ( 5 tys.) - Mariusz Wlazły, rozgrywający (5 tys.) - Paweł Zagumny, blokujący (5 tys.) - Janne Heikkinen, przyjmujący (5 tys.) - Richard Lambourne, broniący (5 tys.) - Krzysztof Ignaczak. Rekordziści Pucharu Polski: 7 razy Puchar Polski zdobył - AZS Olsztyn, 6 - AZS Warszawa, 5 - Legia Warszawa, 3 - Skra Bełchatów, Hutnik Kraków, Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle, Płomień Sosnowiec, Resovia Rzeszów.

Ireneusz Mazur - ma 49 lat, pochodzi z Buska Zdroju. Z kadrą juniorów zdobył mistrzostwo świata (1997) i Europy (1996). Pierwszą reprezentację mężczyzn prowadził w latach 1998-2000. Ze Skrą Bełchatów dwukrotnie zdobył mistrzostwo kraju i Puchar Polski.

(fot. Ł. Zarzycki )

Zadecydowało zmęczenie - rozmowa Echa Dnia

Siódmy finał Pucharu Polski miał być dla trenera PZU AZS Olsztyn, Ireneusza Mazura, szczególny - został rozegrany w jego rodzinnych stronach.

Ewa Nadgrodkiewicz: * Nie udało się pokonać Skry?
Ireneusz Mazur: - Próbowaliśmy nawiązać równorzędną walkę, niestety mieliśmy w kościach dwa pięciosetowe spotkania, jakie przyszło nam grać z warszawską Politechniką i częstochowskim zespołem. Przegraliśmy finał, ale bardzo chciałbym podziękować moim zawodnikom, którzy przez trzy dni turnieju walczyli z ogromną determinacją, dali z siebie wszystko.

* Po dobrych kilku latach wrócił pan w swoje rodzinne strony.
- To prawda, graliśmy w Kielcach z reprezentacją Polski towarzyski mecz z drużyną USA. A teraz? Byłem bardzo szczęśliwy, że ze swoim zespołem mogłem grać i awansować do finału w moich rodzinnych stronach. Szkoda tylko, że nie udało się zdobyć Pucharu Polski. Zespół Skry grał bardzo dobrze, miał nad nami przewagę na skrzydłach.

* W trzecim secie na boisku zabrakło Michała Bąkiewicza.
- Podczas ostatniej akcji w drugim secie skręcił staw skokowy. Na pewno by się przydał.

?* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie