Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Żaliński: Wykorzystujemy swój potencjał

Martin Nowak
Martin Nowak
Wojciech Żaliński (z numerem 6) w sześciu kolejkach otrzymał dwie statuetki dla najlepszego gracza meczu.
Wojciech Żaliński (z numerem 6) w sześciu kolejkach otrzymał dwie statuetki dla najlepszego gracza meczu. Tadeusz Klocek
Jego dobra gra nie umknęła uwadze selekcjonera reprezentacji Polski. Wojciech Żaliński skupia się jednak na razie na grze w klubie. Prezentujemy wywiad, który ukazał się w dzisiejszym bezpłatnym dodatku "Echo Czarnych".

Drugie miejsce wśród najlepszych przyjmujących, dwa tytuły MVP po sześciu kolejkach PlusLigi. Możesz być chyba zadowolony ze swojej dyspozycji na początku sezonu?
- Te tytuły MVP nie robią na mnie większego wrażenia, bo to tylko jakiś tam dodatek i subiektywny wybór komisarza, który aktualnie jest na meczu. Jeśli chodzi o ranking przyjmujących to obrazuje jakąś sytuację w lidze i mogę powiedzieć, że jestem zadowolony, ale najważniejsza statystyka to jest ligowa tabela. Z tego nas będą rozliczać i z pozycji, którą zajmujemy jestem najbardziej zadowolony. Walczymy oczywiście o mistrza Polski, ale gdybyśmy skończyli ten sezon na obecnym miejscu to też byłbym zachwycony.

Co jest według ciebie kluczem do waszej dobrej dyspozycji?
- Ciężka praca. Myślę, że przystosowaliśmy się do reguł, jakie zaproponował nam trener Raul Lozano. Ciężko pracujemy według jego zasad. Podporządkowujemy się jego ideom i zbieramy tego owoce na boisku. Można powiedzieć, że jesteśmy bliscy wyrobienia regularnego etatu, tyle czasu spędzamy w hali i na siłowni (śmiech). Rano o godzinie 8.30 spotykamy się w hali i ćwiczymy przyjęcie, potem po godzinie jedziemy na siłownię, gdzie spędzamy kolejne dwie godziny, a po południu mamy drugi trening. Tej pracy jest dużo. Jest ciężko, czasami monotonnie, ale jak się spojrzy w tabelę, to pojawia się uśmiech na twarzy.

Można powiedzieć, że terminarz wam sprzyja?
- W szatni doszliśmy do wniosku, że te pytania o terminarz zaczynają nas trochę denerwować, bo wychodzi na to, że wszyscy obserwatorzy szanują w Polsce tylko cztery drużyny, a każda inna jest słaba. Zdarzyło się tak, że Lotos Trefl stracił punkt w Bielsku-Białej i nikt nie robił z tego sensacji, a za sensację uznaje się fakt, że my zdobywamy komplet punktów w kolejnych meczach. Po prostu wykorzystujemy swój potencjał i tyle. Te zespoły, z którymi wygraliśmy na pewno jeszcze urwą punkty mocarzom naszej ligi. Żaden przeciwnik się przed nami nie położył, sami sobie musieliśmy wywalczyć te zwycięstwa.

Do meczu z Resovią, który rozegrany zostanie 8 grudnia, możecie podejść z pozycji lidera. To chyba na rywalach może ciążyć wtedy dodatkowa presja?
- Jeśli teraz bym się wypowiadał na temat Resovii, a ten wywiad przeczytałby trener Lozano, to miałby do mnie pretensje. On miał ostatnio dużo poważniejszy temat jeśli chodzi o podjęcie pracy w reprezentacji Iranu, a sam nam wtedy mówił, że jego głowę najbardziej zajmuje nasz najbliższy mecz z Olsztynem. Ja nie chcę teraz myśleć o innych rzeczach niż o meczu z Effectorem. Po to pracujemy solidnie, zdobywaliśmy punkty w kolejnych meczach, żeby teraz nie stracić tej przewagi w spotkaniu z ekipą z Kielc. Teraz ten mecz jest dla nas najważniejszy i na razie myślimy tylko o nim.

Patrząc na kilka pierwszych kolejek można powiedzieć, że nie macie jednego lidera w zespole. To plus czy minus tej drużyny?
- Na pewno plus, bo strata żadnego z zawodników nie byłaby jakoś bardzo bolesna. Trener ostatnio nam powiedział, że siła naszej drużyny polega nie na sześciu zawodnikach, którzy najczęściej wychodzą na boisko, a na tych, którzy mniej grają, bo oni nas motywują do jeszcze cięższej pracy. Sami wykonują gigantyczną pracę na treningach, której ludzie nie są w stanie zobaczyć. Oni wymuszają na nas presję, stawiają tak wysoko poprzeczkę, że poziom całego zespołu się podnosi. Na dzień dzisiejszy nie ma w naszym zespole takiego zawodnika, który byłby nie do zastąpienia. Ostatnio podczas meczu z Będzinem zdarzyło się tak, że Igor Grobelny wszedł w trzecim secie za Artura Szalpuka i bardzo wydatnie nam pomógł. To był trudny set, a Igor swoim zapałem udowodnił, że trener musi zwracać na niego uwagę.

Wracasz do składu reprezentacji Polski. Jaka była twoja reakcja na wieść o otrzymaniu powołania, na które swoją świetną grą zdecydowanie zasłużyłeś?
- Powrót to zbyt duże słowo. Ja, jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to można powiedzieć, że wrócę na zgrupowanie. Kilka razy mi się to już zdarzyło, ale zawsze tylko trenowałem, a potem byłem jednym z pierwszych „do odstrzału”. Jestem bardzo zadowolony i dumny z tego powołania, nie będę ukrywał kłamał, że nie robi to na mnie wrażenia, bo robi. Dostać się do kadry to wielka rzecz i cieszę się, że trener Antiga mnie docenił, ale też nie świętuje tego powołania, bo nie ma na to czasu. Na razie jestem w szerokiej kadrze, nie jest jeszcze nawet powiedziane czy będzie mi dane z tą kadrą trenować. Jeśli chcę się tam dostać, to muszę grać jak najlepiej w meczach ligowych. Staram się o tym powołaniu w ogóle nie myśleć, koncentruje się na ten moment na grze w klubie.

Jak ocenisz swoje szanse na wyjazd na turniej kwalifikacyjny do Berlina?
- Nie myślę o Berlinie. To jest najważniejszy turniej dla polskiej reprezentacji i wątpię, żeby trener Antiga potrzebował jakichś zmian w składzie. To nie jest moment, gdzie trzeba szukać świeżości, ale udoskonalać to co już mamy. Na pewno jeżeli będzie mi dane pojechać na zgrupowanie, to nie po to, aby być mięsem armatnim, ale po to by mocno trenować i walczyć o swoje. Tak jak wcześniej wspomniałem, na razie jednak o tym nie myślę, to jest zbyt odległy termin.

Dzisiaj gracie z Effectorem Kielce, który zdobył dotychczas tylko jeden punkt i jest na przedostatnim miejscu. Jesteście zdecydowanym faworytem tego spotkania, ale czy przygotowując się do niego patrzycie na tabelę?
- Nie patrzymy na tabelę. Szukamy sobie innych motywacji. Wiadomo, pojedynki radomsko-kieleckie zawsze mają dodatkowe smaczki. W zeszłym sezonie przegraliśmy w Radomiu z Effectorem 2:3. Pamiętamy o tym meczu i będziemy chcieli się chcieli zrewanżować, tym bardziej, że przegraliśmy go trochę nieszczęśliwie, bo w trzecim secie sędzia nie zauważył bloku, a tamta akcja dałaby nam zwycięstwo 3:0. W przerwie między sezonami nie doszło do zbyt wielu zmian kadrowych ani u nas, ani u nich. Przyjedzie na przykład Michał Kędzierski, który na pewno będzie chciał wygrać podwójnie w Radomiu, a my nie chcemy dać mu tej przyjemności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie