Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomska Orkiestra Kameralna zaprosiła na koncert w kolorach jesieni

Barbara Koś
Po raz pierwszy bez dyrygenta i z inną konferansjerką odbył się sobotni koncert Radomskiej Orkiestry Kameralnej.

Wieczór rozpoczął się nietypowo. Bez zapowiedzi orkiestra rozpoczęła grać „Bolero” Maurice Ravela, które nieobecne we wcześniejszych zapowiedziach koncertu, pojawiło się dopiero w jego programie. Ale przyzwyczajonym do obecności dyrygenta widzom jak gdyby czegoś zabrakło.

Tym bardziej, że „Bolero” skomponowane dla dużej orkiestry polega na rozwijaniu wariacji jednego tematu, granego kolejno przez różne instrumenty. W sumie – dwadzieścia sześć.

Tu nie było więc za dużo tych instrumentów ani też – to zrozumiałe - towarzyszącego im jednostajnego rytmu podanego na werblu. Dynamika narastała słabo, utwór też skończył się jakby za szybko.

- Zdajemy sobie sprawę, że jest to po prostu inne „Bolero” – przyznała dyrektor Radomskiej Orkiestry Kameralnej, Natalia Rogińska, która tego wieczoru wystąpiła jako skrzypaczka i prowadząca koncert. - Chcieliśmy państwu zaproponować wersję naszej orkiestry.

Natalia Rogińska podkreśliła też, że orkiestra gra bez dyrygenta. Zdaniem prowadzącej to teraz standard.

– Orkiestra kameralna to rozwinięty kwartet smyczkowy – tłumaczyła Rogińska. – A żaden kwartet nie gra z dyrygentem. Dzisiaj więc jego rolę pełni koncertmistrz, Lucjan Szaliński- Bałwas, prowadzący orkiestrę od pulpitu – przypomniała Natalia Rogińska. - A gra bez dyrygenta daje możliwość indywidualnego zaprezentowana się każdemu muzyków orkiestry.

Następnie zaprosiła na scenę gościa wieczoru, brytyjskiego wiolonczelistę, Jacoba Shawa. Razem z Radomską Orkiestrą Kameralna artysta wykonał „Elegię” opus 24 Gabriela Fauré, „Nokturn” opus19, numer 4 Piotra Czajkowskiego i „Rapsodię węgierską” opus 68 Davida Poppera.

Jacob Shaw to rzeczywiście wirtuoz wiolonczeli. co było słychać zwłaszcza w „Rapsodii węgierskiej”. Publiczność przyjęła go z entuzjazmem co zaowocowało zasłużonym solowym bisem artysty.

W drugiej część koncertu orkiestra zagrała najpierw „Suitę z czasów Holberga ”Edwarda Griega.
Skomponowana w 1884 roku z okazji 200-lecia urodzin Ludviga Holberga, największego komediopisarza Skandynawii, utrzymana jest w stylu muzycznym epoki, w jakiej żył Holberg. Grieg napisał utwór w formie stylizowanej suity barokowej z elementami rokoka.

Pięcioczęściowa suita nawiązująca najpierw do kompozycji Georga Fryderyka Haendla i utrzymana w stylu XVIII-wiecznej muzyki, ukazuje kolejno stylizacje tańców sarabandy i gawota, wreszcie - pieśni romantycznej, by zakończyć się pełnym lekkości starofrancuskim tańcem z Prowansji.

Utwór spodobał się słuchaczom. Jeszcze bardziej spodobała się finałowa „ Orawa” Wojciecha Kilara, ostatni z utworów zaliczanych do cyklu "tatrzańskiego" tego kompozytora. Ten zaledwie dziewięciominutowy utwór iskrzył się na radomskiej scenie żywiołowością, przejawiającą się w charakterystycznej rytmice, oryginalnej melodyce i stylu gry podhalańskiej kapeli.

Na bis orkiestra zagrała wyraziście „Taniec z szablami” Arama Chaczaturiana.

ZOBACZ TEŻ: Program koncertów Radomskiej Orkiestry Kameralnej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie