Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakaz handlu w niedzielę. Czy to dobry pomysł?

Janusz Petz
Solidarność namawia rząd Prawa i Sprawiedliwości, by wprowadzić przepisy ograniczające handel w niedziele. Czy to dobry pomysł?

Zobacz też:"Będziemy płacić więcej", "Nie ma obawy, ceny nie wzrosną". Politycy o podatku od marketów (TVN24/x-news)

- Mówimy o tym już od wielu lat - przypomina Czesław Knapik z Solidarności. - Jest wiele krajów lepiej rozwiniętych niż my, które handlu w niedziele w wielkopowierzchniowych sklepach nie mają i jakoś bardzo dobrze z tym żyją, chociażby Niemcy czy Holandia. Jeśli właściciel małego sklepiku sam chce pracować w niedzielę, nie ma przeszkód. My walczymy o pracowników, którym należy się odpoczynek. Czesław Knapik uważa, że praca w niedziele niekorzystnie odbija się na rodzinach, bo matki i ojcowie, zamiast mieć czas dla dzieci, siebie, rodziny muszą iść do pracy. Dodaje, że obserwowali ruch w sklepach w niedziele.

- Ten handel jest tak naprawdę nijaki. Do marketów przyjeżdżają głównie tzw. oglądacze - mówi. - Pamiętam, jak było ze świętem Trzech Króli, które na wniosek Solidarności stało się wolnym od pracy. Będzie kryzys, zwolnienia, ludzie nie zarobią, sklepy padną - straszono. I co? Nic takiego się nie stało - dodaje i przypomina, że w 2007 roku rozpoczęli akcję skrócenia czasu pracy w Wigilię „Nie przehandluj pierwszej gwiazdki”. Wtedy niektóre sklepy pracowały nawet do 21.

- Akcje ulotkowe, w których zachęcaliśmy klientów, by nie robili już tak późno w Wiligię zakupów, spowodowały, że handlowcy skrócili godziny otwarcia sklepów. W 2015 roku nieliczne sklepy pracowały do 16, a większość do 14. Nawet poprzedni lokalny lider w trzymaniu pracowników do późna, puścił ludzi do domu o 14.

Pracodawcy RP dla gazety „Rzeczpospolita” wyliczyli, że 25 tysięcy ludzi zatrudnionych w sklepach może stracić pracę przez niedzielny zakaz. - Takiego scenariusza się nie boimy, takich zwolnień nie będzie - uważa. - Na pewno nie ucierpią też pracodawcy. Przeciwnie. Uruchamianie sklepów w niedziele to przecież koszty - oświetlenie, ogrzewania, klimatyzacji...

Artur Chmaj, ekonomista z Małopolskiego Instytutu Gospodarczego, mówi, że odkąd mamy gospodarki współczesnego kształtu, nie da się pogodzić z sobą dwóch sprzeczności. - Jeżeli kryterium aktywności sieci handlowych jest wielkość sprzedaży, to logiczne jest, że może ona rosnąć na przykład poprzez sprzedaż całodobową czy handel w niedziele - mówi. - Trudno odmówić argumentacji, jeżeli ktoś kierując taką siecią, kieruje się przede wszystkim rachunkiem ekonomicznym. A z drugiej strony wiadomo, że pracownicy chcieliby mieć trochę czasu wolnego dla siebie. Przez lata walczyliśmy o wolne soboty, a potem sami zdecydowaliśmy się na pracę w weekendy i to do późna. Wszystkie atuty życia rodzinnego, kontaktu z dziećmi przez to biorą w łeb. To też jest racja nie do odparcia. Podpisuję się pod tezą, że zakaz handlu w niedziele oznacza kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy do redukcji, ucieczkę sieci z kraju i podwyżki cen produktów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie