Płonęły łąki i nieużytki w całym regionie

W Aleksandrówce pod Kozienicami o mały włos nie doszło do tragedii. Od pożaru trawy zaczął palić się drewniany dom. Właścicielka próbowała sama gasić ogień, przy czym nawdychała się dymu. Na miejscu pomocy udzieliło jej pogotowie ratunkowe. Nie odniosła poważniejszych obrażeń i nie było potrzeby odwiezienia jej do szpitala. Dzięki szybkiej i sprawnej akcji strażaków udało się obronić dwa inne budynki znajdujące się na tej działce.

Od wielu dni z licznymi pożarami traw walczą strażacy z Radomia i powiatu radomskiego. W poniedziałek doliczono się kilkunastu zdarzeń. W Wierzbicy gaszono dwa pożary traw. Nieużytki paliły się też w Milejowicach, na Dzieżkówku. W Radomiu prowadzono akcje gaśnicze między innymi na ulicy Jastrzębskiego, Orkana, Warsztatowej, Garbarskiej.

W powiecie szydłowieckim niemal w jednym czasie gaszono aż pięć pożarów traw - w Ciechostowicach, Majdowie, Łazach, Wilczej Woli. W niedzielę w powiecie szydłowieckim zanotowano 10 pożarów. W powiecie białobrzeskim paliły się trawy w Mokrym Lesie w gminie Stromiec, a ogień doszedł do ściany lasu.

Strażacy ostrzegają, że wypalanie suchych traw niesie za sobą bardzo duże szkody i niebezpieczeństwo dla ludzi oraz przyrody.
Płonące łąki i nieużytki to problem, z którym strażacy zmagają się co roku szczególnie w marcu i kwietniu. W 2016 roku mazowieccy strażacy odnotowali 4785 pożarów traw, co stanowi 26,5 procent wszystkich pożarów na Mazowszu. Średnio wyjeżdżali do takich interwencji co 109 minut, a akcja trwała 54 minuty 35 sekund. Najczęściej gasili trawy na terenie powiatów: wołomińskiego (444), piaseczyńskiego (410), radomskiego (389).
Szacowane straty wynikające z pożarów traw na Mazowszu w 2016 roku wyniosły 566 tysięcy złotych. Strażacy szacują, że 90 procent pożarów traw jest spowodowanych przez człowieka.