Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzucił się na ratunek tonącemu, a inni dalej się kąpali. Szczegóły tragedii w Ranachowie

Piotr KUTKOWSKI
- Po prostu byłem akurat w tym miejscu i podałem tonącemu rękę – mówi Przemek Stępień.
- Po prostu byłem akurat w tym miejscu i podałem tonącemu rękę – mówi Przemek Stępień. Piotr Kutkowski
Ta tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Ranachowa w powiecie zwoleńskim - w zbiorniku po wyrobisku żwiru utonął 16-latek. Jego kolegę uratował 14-letni Przemek Stępień z Ciepielowa.
- W lipcu i sierpniu na Mazowszu utonęło już 37 osób. To znacznie więcej niż przed rokiem. Bywało, że dochodziło do 3-4 tragedii jednego dnia. W większości
- W lipcu i sierpniu na Mazowszu utonęło już 37 osób. To znacznie więcej niż przed rokiem. Bywało, że dochodziło do 3-4 tragedii jednego dnia. W większości przypadków utonięcia zdarzały się na niestrzeżonych, dzikich kąpieliskach - mówi January Majewski z zespołu prasowego mazowieckiej policji.
archiwum

- Najbardziej zszokowało mnie to, że w czasie gdy prowadziliśmy poszukiwania inne osoby dalej się kąpały, jak by nic się nie stało - opowiada Michał Skorupa.
(fot. Piotr Kutkowski )

Ranachów to wieś na pograniczu powiatu lipskiego i zwoleńskiego. Nie dochodzi tu żadna asfaltowa droga, najbliższy sklep mieści się w odległym o 2 kilometry Pciniu. Tuż za wsią znajduje się kopalnia piasku i żwiru. O tym, że wstęp jest zakazany informuje połamana tabliczka. Pomimo tego ludzie tam przychodzą w wakacyjne dni, by wypoczywać.

Magnesem, który przyciąga jest sadzawka, która powstała przed rokiem w miejscu dużego wyrobiska żwiru. Nierówne dno, opadające niespodziewanie nawet do głębokości 3 metrów nie odstrasza. Ktoś nawet zrobił prowizoryczną skocznię do wody.

- Ludzie przyjeżdżają tu z różnych miejsc - opowiada mieszkający w Ranachowie 16-letni Michał Skorupa. - Jak jest upał, to bywa tu naprawdę dużo wypoczywających.

DAWAJ ŁAPĘ

W sobotę 15 sierpnia po południu było - według relacji świadków - około 20 osób. Wśród nich grupa chłopców i dziewcząt, mieszkańców gminy Zwoleń, którzy przybyli tu na skuterach. Było piwo i zabawa.
- Jeden z tych chłopaków mówił, że nie umie pływać, ale teraz, gdy wypił łatwiej będzie mu się nauczyć - opowiada jeden ze świadków.

Młodzieńcy weszli do sadzawki, najpierw woda sięgała im do kolan, potem zakryła klatki piersiowe. Niespodziewanie utracili grunt pod nogami. Obok nich znajdował się 14-letni Przemek Stępień, który przyjechał do Ranachowa z Ciepielowa wraz z grupą kolegów. Przyznaje, że słabo pływa, ale widząc co się dzieje, nie stracił zimnej krwi.

- Jeden z tych chłopaków zniknął pod wodą i zobaczyłem tylko na powierzchni bąbelki powietrza - relacjonuje. - Drugi krzyczał: "już nie mogę". Wyciągnąłem do niego rękę i zawołałem "dawaj łapę". W ostatniej chwili, gdy już znikał udało mi się go chwycić i wyciągnąć.

POSZUKIWANIA

Radek Siwiec, 15-letni kumpel Przemka próbował wraz z innymi odnaleźć tonącego. O tym, gdzie on zaginął pod wodą chcieli dowiedzieć się od jego kolegów. Ci jednak, wystraszeni, nie potrafili podać precyzyjnych informacji. - Szukaliśmy, ale bez powodzenia - przyznaje Radek Siwiec.

W akcji szukania tonącego uczestniczył też wraz z innymi mieszkańcami Ranachowa Michał Skorupa. - Najbardziej zszokowało mnie to, że w czasie gdy prowadziliśmy poszukiwania inne osoby dalej się kąpały, jak by nic się nie stało - opowiada.

Strażaków i policję wezwał telefonicznie brat Radka Siwca. Na miejsce przyjechała sekcja Państwowej Straży Pożarnej z Lipska. Strażacy użyli pontonu. Dno sondowali tyczkami. Po kilku minutach odnaleźli i wydobyli ciało 16-latka. - Niestety, chłopiec nie żył. Może gdyby w czasie, gdy się kapał na miejscu byli dorośli, do tej tragedii by nie doszło? - zastanawia się Janusz Szylar, komendant straży pożarnej w Lipsku.

- Po prostu byłem akurat w tym miejscu i podałem tonącemu rękę – mówi Przemek Stępień.
- Po prostu byłem akurat w tym miejscu i podałem tonącemu rękę – mówi Przemek Stępień.
Piotr Kutkowski

- W lipcu i sierpniu na Mazowszu utonęło już 37 osób. To znacznie więcej niż przed rokiem. Bywało, że dochodziło do 3-4 tragedii jednego dnia. W większości przypadków utonięcia zdarzały się na niestrzeżonych, dzikich kąpieliskach - mówi January Majewski z zespołu prasowego mazowieckiej policji.

(fot. archiwum)

Zdaniem Roberta Malca z Posterunku Policji w Kazanowie to pierwsze utonięcie na tym terenie od wielu lat. A jeśli chodzi o przyczyny tragedii, to jest to przedmiotem postępowania.

Przemek Stępień po powrocie do domu płakał. Żałował, że nie udało się uratować drugiego tonącego. Nie uważa, że zrobił coś nadzwyczajnego, nie uważa się za bohatera.

- Po prostu byłem akurat w tym miejscu i podałem rękę - dodaje.

Do Ranachowa już więcej nie pojechał. I jeździć nie zamierza. Inni nie skorzystali z przestrogi. W niedzielę w sadzawce znowu kapało się dużo osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie